Buziaki w Moskwie

Serdeczna atmosfera towarzysząca spotkaniu prezydentów USA i Rosji nie oznacza bynajmniej, że będzie pokój na świecie - wojny światowej i tak nie będzie - natomiast oznacza to, że Waszyngton dogaduje się z Moskwą ponad głowami Europy. Unia Europejska robi dobrą minę do złej gry i uważa, że nic się nie stało. Tymczasem wyraźnie widać, że znaczenie Europy spada.

 

Niestety, jest to również zła wiadomość dla Polski: zawsze, gdy nasi sąsiedzi dogadywali się z innymi potęgami ponad naszymi głowami nic dobrego z tego dla Polaków nie wynikało.  Szkoda, że weszliśmy w okres swoistej dekoniunktury dla naszej polityki zagranicznej. Obiektywnie spada rola nie tylko Europy, ale też naszego kraju. A jeszcze nie tak dawno, gdy Europa podzieliła się odnośnie interwencji USA w Iraku, byliśmy obok Wielkiej Brytanii najcenniejszym sojusznikiem Amerykanów na Starym Kontynencie. Jak by powiedzieli Czesi: "to se ne vrati".

 

Amerykańsko-rosyjskie ocieplenie jest jednocześnie w pewnym sensie zamrożeniem szczególnie dotąd przyjaznych relacji między Waszyngtonem a Polską i krajami bałtyckimi, będącymi przecież do niedawna jeszcze republikami radzieckimi. Ocieplenie u nas, jeśli nie "epoka lodowcowa, to przynajmniej znacznie zimniej niż dotąd.

 

Takie są fakty. Nie dziwcie się zatem Państwo, że mnie te buziaki w Moskwie nie cieszą.

Serdeczna atmosfera towarzysząca spotkaniu prezydentów USA i Rosji nie oznacza bynajmniej, że będzie pokój na świecie - wojny światowej i tak nie będzie - natomiast oznacza to, że Waszyngton dogaduje się z Moskwą ponad głowami Europy. Unia Europejska robi dobrą minę do złej gry i uważa, że nic się nie stało. Tymczasem wyraźnie widać, że znaczenie Europy spada.