O sprawie Trynkiewicza - czyli wracaj Leszku Millerze

Nie ma sprawy Trynkiewicza. Jest sprawa polskiego wymiaru sprawiedliwości. W dawnej Polszcze mawiano: "sprawiedliwość w Reczypospolitej jest jak pajęczyna, bąk się przebije ugrzęźnie muszyna". Po krótkim okresie kompletnego bałaganu początku lat 90-ych, właśnie to powiedzenie najlepiej charakteryzowało system prawny III RP. Jeśli ktoś miał wystarczająco dużo pieniędzy, albo odpowiednie znajomości miał faktyczny immunitet od polskiego prawa karnego. Każdy uważny obserwator życia publicznego może tutaj sypnąć przykładami znanymi publicznie, ile było tych nie znanych? 

Ta polska oligarchia okazywała się dosyć prorozwojowym systemem, w każdym bądź razie zyskała szerokie poparcie społeczeństwa widoczne w jego politycznych wyborach. Jaskrawa niekaralność elit, niezależnie od popełnionych przestępstw (np. sprawa pedofili z dworca centralnego) demoralizowała co prawda plebs, rekompensowały to jednak rosnący standard życiowy i organizowane co jakiś czas pokazówki.
Rządy Platformy Obywatelskiej naruszyły jednak ów obowiązujący standard. Przełomem była, moim zdaniem, afera hazardowa, kiedy to szerokie masy zobaczyły, że już wolno kraść i nie czeka za to żadna kara. Wkrótce stopień bezczelności w rozkradaniu publicznych funduszy doszedł do takiego stopnia, że interweniować musiała, bardzo w takich przypadkach liberalna, Komisja Europejska, grożąc obcięciem funduszy.

Status "bąków" zaczęła uzyskiwać coraz szersze grupy społeczne. Już nie tylko wierszyna PO i PSL oraz ich sponsorzy, co im się, niejako z urzędu, należało, ale zaczęło to schodzić coraz niżej, do szeregowych członków, ich rodzin, kumpli, może nawet kumpli kumpli i ich sponsorów (np. człowiek z Amber Gold) i stabilna dotąd oligarchia zaczęła się chwiać. Bowiem aby oligarchia pozostawała sprawna i w miarę wydajna wejście do klasy "bąków" nie może być łatwe, a "muszyny" muszą znać mores. Tymczasem tutaj demoralizacja rządzących doszła do takiego poziomu, że z więzień wypuszczani są nie tylko koledzy i ludzie władzy, ale również pospolici przestępcy. I to właśnie pokazać miała nam, plebsowi, sprawa Trynkiewicza.

Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Odpowiedź, jak zwykle, tkwi w kadrach. To samo prawo, dziś niewydolne, zarządzane jednak przez towarzyszy z SLD byłoby, moim zdaniem, znacznie bardziej wydajne. Przez lata swojej dominacji czerwona burżuazja wyrobiła sobie bowiem odpowiedni system doboru kadr. Wątpię, czy system został zbadany naukowo, przypuszczam jednak, że kluczem były tutaj organizacje młodzieżowe. Adepci władzy uczyli się tutaj trudnej sztuki zarządzania miejscowymi. Poznawali m.in. teorie zarządzania, różne brudne chwyty, numery, przekręty itp, najczęściej poprzez praktykę, ale też uczyli się najważniejszego, czyli trudnej sztuki rozpoznawania komu co wolno i kiedy. Kto tę sztukę opanował awansował. 
Skutki takiego doboru kadr mogliśmy obserwować na przykład w spokojnych czasach millerowsko - kwaśniewskich, kiedy to władza, zgodnie z literą prawa, rozwaliła firmę Romana Kluski, bo nie zapłacił haraczu, kiedy w światłach kamer aresztowano Modrzejewskiego czy Wieczerzaka, bo nie chcieli ustąpić z funkcji, ale za to na prowincji było spokojnie, a zwykłe "muszyny" w pocie czoła odrabiały swoją pańszczyznę, a gdy zaszła taka potrzeba to i Andrzej Pęczak musiał położyć głowę, a Zbyszkowi Sobotko nadszarpnięto reputację

Dlaczego, mimo dzierżenia w dłoniach znacznie poważniejszych atutów niż Miller z Saszką Kwaśniewskim ludzie PO nie dają rady? Ano nie przeszli "szkoły życia" w ZSMP-owskich organizacjach, nie mają też w rodzinach ludzi, którzy spokojnie wyjaśniliby im co można, kto może, kiedy może i z kim może. Tak to już jest, że gdy człowiek uczciwy ulega deprawacji to jest to zwykle deprawacja bez umiaru. W przeciwieństwie doń człowiek, który od młodości jadał chleb z różnych pieców choćby i był bardzo wątpliwej moralności, będzie jednak znał granice.

Sprawa Trynkiewicza, tak mocno eksploatowana przez media, może więc być przyczynkiem do zadania najważniejszego pytania jakie stoi obecnie przed elitami III RP: Na kogo postawić: na mających lepsze biografie ludzi PO czy też bardziej zbrukanych ale znacznie sprawniejszych w zarządzaniu ludzi Leszka Millera i Olka Kwaśniewskiego. Za chwilę przedbiegi: wybory do Parlamentu Europejskiego