Reprywatyzacja czyli ugoda

 

Jednym z największych skandali III RP było nierozliczenie się z byłymi właścicielami. Najbardziej ucierpiała na tym polska klasa średnia. Nie skorzystano z okazji, by odbudować status majątkowy przedwojennej inteligencji, której głównym majątkiem były niewielkie nieruchomości. Mieli oni najmniejsze szanse na zadośćuczynienie na drodze sądowej. Prawa do większych majątków przejmowały specjalistyczne firmy prawne. Zgrzeszyli tu wszyscy od prawa do lewa. Zupełnie niepotrzebnie straszono masowym powrotem Niemców, gdyż ustawy reprywatyzacyjne obejmowałyby jedynie tych, którzy byli w 1939 r. obywatelami polskimi. Rząd Jerzego Buzka zdołał skuteczną kampanią w mediach uciszyć lęki obawiających się utraty nabytych po wojnie majątków. Niestety ustawa wtedy została zawetowana przez Aleksandra Kwaśniewskiego.

Dzisiaj reprywatyzacja powraca i jest nieunikniona. Zmusza nas choćby do tego europejskie orzecznictwo.

Donald Tusk zadeklarował w Izraelu, że zamierza zwrócić byłym właścicielom do 20 proc. mienia. Jego oświadczenie jest dowodem na to, że nie rozumie o co tu w ogóle chodzi. Byli właściciele nie utracili swoich praw do 100 proc. mienia i ich nie utracą. Co gorsza dla państwa polskiego mogą domagać się należnych im odszkodowań od utraconych korzyści. Ustawa reprywatyzacyjna jest jedynie zachętą do rezygnacji z tych roszczeń. Ale rezygnacja może być tylko dobrowolna. Jeżeli więc ktoś chce odzyskać wszystko na drodze sądowej, to w wyniku ustawy tego prawa nie może stracić.

Czy zwrot do 20 proc. zaspokoi roszczenia? W wielu przypadkach na pewno nie. To po prostu za mało. Być może udałoby się skłonić do ugody większość byłych właścicieli, gdyby w ogóle z nimi rozmawiano. Ogłaszanie ich dotyczących decyzji za granicą na pewno nie budzi wielkiego zaufania. Jest to w pewnym sensie też policzek dla Polaków mieszkających w Izraelu, gdyż w ten sposób informuje się ich, że dla naszego państwa ważniejsze jest ich obecne obywatelstwo niż prawa wynikające z przedwojennego. Tak jakby drugi raz ktoś im kazał emigrować.

Po reakcjach w Polsce widać, że w niektórych środowiskach odżyły lęki przed wywłaszczeniem. Lęki nieuzasadnione, ale ogłaszanie decyzji za granicą bez odpowiedniego przygotowania zawsze takie leki musi wzbudzać.

 

Donald Tusk podczas wizyty w Izraelu obiecał zwrot do 20 proc. majątku zrabowanego przez komunistów. Jego deklaracja musi budzić podwójne niezadowolenie polskich właścicieli i jednocześnie niepotrzebnie podsyca lęki pozostałych.