|
|
Krzysztof Wojakowski Proszę zatem wskazać, gdzie autor się myli, czy może kłamie. To będzie sprostowanie... sam od niego je wydobędę! |
|
|
Oj, oj... Powiedzmy sobie uczciwie, że co ta karta etyki do niedawna kolega Maciej nie wiedział i szczerze w to wątpię czy już wie? Pierwszy ferował wyroki i zachęcał do oddawania do sądu innych... Fakt, faktem obelgi są zbędne, jednak nie zmienia to postaci rzeczy, że gdyby nie on i jego doradztwo niejakiemu Pawłowi Kowzanowi, nie moglibyśmy się dziś uśmiać... Takie gadanie, że mogę oddać do sądu, że karta etyki mediów, insynuowanie, że pobiegnę i poskarżę się, jest smutne. Chcesz to oddaj i poczekaj na wyrok. |
|
|
Pragnę zauważyć, że sprostowanie ma zastosowanie do „nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym”, a nie do obelg. Z powodu samej nieścisłej lub nieprawdziwej informacji w ogóle nie brałbym pod uwagę występowania na drogę prawną.
Uważam, co próbuję wyrazić w tym liście, że problem rzeczonego tekstu, do którego więcej nie zamierzam się w tym miejscu odnosić, leży nie tylko w sprzeczności z prawem, lecz także z zasadami etycznymi, i samo to powinno wystarczyć do wycofania się przez Państwa (przez Redakcję Portalu lub przez Pana) z publikowania spornych treści lub ich sprawdzenia. Ubolewa Pan, że ja nie napisałem czegoś pod tytułem „sprostowanie”, więc dodam, że zgodnie z zasadą prawdy, wyrażoną w Karcie etycznej mediów, to dziennikarze, producenci, wydawcy i nadawcy w razie rozpowszechnienia błędnej informacji niezwłocznie dokonują sprostowania. Sprostowanie jest w moim przypadku wyłącznie prawem, z którego mogę, ale nie muszę korzystać, a w Pańskim przypadku, jako osoby publikującej informację – obowiązkiem etycznym.
Maciej Fliger |
|
|
Szanowny Panie,
nie usiłowałem straszyć. Zgodnie z prawdą napisałem, że nigdy dotąd nie korzystałem z dochodzenia racji w sądzie, co najlepiej świadczy, że uznaję taką metodę za ostateczną. Zwróciłem tylko uwagę, czym skutkuje zamieszczenie anonimu. Podtrzymuję to stwierdzenie i nie uważam go za odkrywcze czy straszące. To, że zaraz po dziennikarzu za treść i formę przekazu oraz wynikające z nich konsekwencje odpowiada wydawca, producent i nadawca, wynika z Karty etycznej mediów.
Dziwi się Pan, że nie przysłałem sprostowania, podczas gdy jasno napisałem, z jakim stwierdzeniem się nie zgadzam. Nie wiem, co miałby zmienić nagłówek „sprostowanie”. Inna sprawa, że w opublikowanej treści jest moim zdaniem wiele innych przekłamań. O tym, jak autor „udokumentował” swój tekst, najlepiej świadczy to, że nie kontaktował się z osobami, o których pisał. Tymczasem, zgodnie z zasadą obiektywizmu, wyrażoną w Karcie etycznej mediów, autor rzetelnie relacjonuje różne punkty widzenia.
Pisze Pan, że tekst jest solidnie udokumentowany. Moim zdaniem takowy nie potrzebowałby wulgaryzmów i wyrażania subiektywnych odczuć autora, które – zgodnie z kolejną wyrażoną w Karcie etycznej mediów zasadą, winne być oddzielone od informacji. Pozostając przy temacie określeń używanych pod adresem osób opisywanych w tekście, pozwolę sobie przypomnieć o zasadzie szacunku i tolerancji - czyli poszanowania ludzkiej godności i praw osobistych.
cd. za moment |
|
|
Ta odpowiedź, kupy się nie trzyma. Jak można zarzucić autorowi materiału "szereg przekłamań", "nie wnikając w tekst"? Może warto aby Czytelnicy poznali inny tekst, którego autorem jest dziennikarz Gazety Wyborczej - Marcin Kącki, link do tekstu - http://wyborcza.pl/1,768…
Uważam, że to nie tekst naraża bohaterów artykułu "na utratę zaufania publicznego niezbędnego do wypełniania zawodowych i społecznych obowiązków", a ich własne czyny... :) |
|
|
Krzysztof Wojakowski Moje nazwisko jest w artykule wymienione kilkadziesiąt razy w kontekście rzekomego układu zależności z Panem Starostą Pawłem Kowzanem przed rokiem 2008, co również jest bzdurą. W okresie tym jako dziennikarz Tygodnika Gazeta Szamotulska wielokrotnie poddawałem Starostę krytyce na równi z innymi osobami publicznymi, co zresztą do dzisiaj przypomina miejscowa prasa. Przedstawianie mnie jako osoby zależnej wówczas od Pana Pawła Kowzana podważa zaufanie, jakie zdobyłem wówczas jako niezależny dziennikarz.
Proszę o natychmiastowe usunięcie ww. artykułu z Internetu i informuję, że rozważam dalsze kroki w sprawie zaistniałego incydentu. Wobec braku informacji o faktycznym autorze tekstu, mogę być zmuszony do występowania na drogę prawną wobec autora bloga i właściciela strony naszeblogi.pl. Domyślając się, że nie są to osoby bezpośrednio winne obelg i przekłamań, proponuję polubowne załatwienie sprawy poprzez usunięcie spornych treści. Nadmieniam, że jako były dziennikarz, a obecnie rzecznik prasowy, rozumiem idee wolności słowa i nigdy dotąd nie występowałem do sądu w podobnych sprawach. Mój list nie jest powodowany stwierdzeniem krytyki, powszechnie uznawanej za dopuszczalną, lecz ewidentnych i anonimowych obelg i przekłamań.
Z poważaniem
Maciej Fliger |
|
|
Krzysztof Wojakowski Szanowni Państwo,
Na waszych stronach, a konkretnie na stronie o po niższym linku: http://naszeblogi.pl/397… ukazał się obszerny tekst pod tytułem: „W Szamotułach czyli nigdzie - O gloryfikacji próżniactwa”.
Nie wnikając w szczegóły tego tekstu, zawierającego szereg przekłamań, dowolnie interpretowanych cytatów z moich artykułów etc., zwracam Państwa uwagę na obelgi pod moim adresem. Stwierdzenia te narażają mnie, jako osobę pełniącą funkcje publiczne – rzecznika prasowego Starostwa Powiatowego w Szamotułach oraz radnego - na utratę zaufania publicznego niezbędnego do wypełniania zawodowych i społecznych obowiązków.
W artykule użyto względem mnie wielu obraźliwych i wulgarnych określeń. Ewidentnie nieprawdziwe jest stwierdzenie, że Starosta Paweł Kowzan założył mi za pieniądze publiczne własną gazetę. Kategorycznie oświadczam, że ani ja, ani nikt z moich bliskich, nigdy nie posiadał własnego tytułu prasowego. Ani ja, ani nikt z moich bliskich nie zakładał żadnej działalności gospodarczej przy udziale publicznych pieniędzy – tym bardziej przyznanych decyzją Starosty Szamotulskiego, który od roku 2008 jest moim przełożonym. |
|
|
Krzysztof Wojakowski Z uwagi na to, że nie będąc autorem tekstu, nie chcę dokonywać w nim zmian, a jednocześnie mam do niego zaufanie i wiem, że przyłożył się do udokumentowania tego tekstu i na wszystkie argumenty, także sądowe, może odpowiedzieć, pozostawiam tekst "tak jak jest".
Z drugiej zaś strony uznając prawo jednego z "bohaterów" jego tekstu do odpowiedzi, zamieszczam tekst jego maila, który został przez niego wysłany do redakcji portalu naszeblogi.pl
Szkoda, że sam nie próbuje on zamieścić sprostowania do tekstu w formie komentarza, ale usiłuje straszyć postępowaniem sądowym. Tym bardziej przykro, że postępuje tak były dziennikarz. |
|
|
Jeszcze jedno mnie interesuje - a jak w tym układzie znajdują swoje miejsce posłowie Ziemi Szamotulskiej? To byłoby ciekawe. |
|
|
Krótkich, siłą rzeczy jedynie sygnalizujących problem tekstów mamy morze. Tutaj opisano studium przestępstwa. Takich lokalnych kacyków i sitw mamy wszędzie pełno. Wniosek nasuwa się jeden: ludzie z jajami już dawno opuścili granice tego państwa! |
|
|
Przebrniecie przez napuszony tekst to prawdziwa katorga. Widać autor, niespełniony i niedoceniony powiatowy intelektualista, absolwent Wyższej Szkoły Ekonomicznej/Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, postanowił zarobić na nagrodę Nike. Jak mawiał mój licealny polonista: "Dużo słów, mało treści". Widać,że autor prowadzi swoja prywatną wojenkę, a przecież korupcja na powiatowym szczeblu to temat rzeka godny lepszego opisu. Zmarnowana przez autora okazja i zmarnowany czas czytelnika. |