|
|
wielkopolskizdzichu Że co!!?? |
|
|
wielkopolskizdzichu "Takich facetów potrzebujemy w rządzie i dyplomacji"
Polityki nawet w państwach, lepiej stojących organizacyjnie niż RP, nie robią profesorzy, niekiedy, co najwyżej są kamuflażem dla faktycznych macherów. |
|
|
Ryszard Surmacz @ IW
O!!! Mamy też kilku genialnych profesorów: Góralczyk, Nowak i kilku innych.
Ogromny materiał. Do analizy potrzebne jest jednak jakieś ukierunkowanie, postawienie pytań, problemów. Takich facetów potrzebujemy w rządzie i dyplomacji.
Waszmość, postaw jakieś zagadnienie. |
|
|
wielkopolskizdzichu Mam odruchy antykomunistyczne od czasu przedszkola, jak dostałem lanie od przedszkolanki za zrzucenie portretów Gomułki i Lenina z ekspozycji z okazji Rewolucji Październikowej.
Pisząc krótko, byłem represjonowany przez komunę od lat dziecięcych. |
|
|
Dark Regis On nie jest promowany. Promowany jest temat, który porusza. Masz Zdzichu komunistyczne odruchy, każące piętnować wszystko w odpowiedzi na błędy i wypaczenia, nawet pracę maturalną i wyprawkę z przedszkola, do wymazywania ze zdjęć włącznie. Nad tematem nawet się nie zastanowiłeś, co? Przyznaj się. |
|
|
wielkopolskizdzichu Kto by pomyślał.
Prof. Góralczyk znany z wstępów w Tok Fm i TVN 24 promowany na NB.
Czy tezeuszek i gośka wyrazili na to zgodę? |
|
|
Dark Regis Panie Ryszardzie, Panowie dyskutanci, odnosząc się do wstępu, przeanalizujmy tę oto wypowiedź:
Prof. Bogdan Góralczyk: https://www.youtube.com/… |
|
|
Ryszard Surmacz @ Imć Waszeć
@ jazgdyni
Dokładnie tak jest!!! Pozostaje jeszcze charakter, albo może usposobienie, temperament, który staje na przeszkodzie w słuchaniu, roztrząsaniu i dociekaniu. Wielu na tym poziomie wysiada. Ten element też trzeba w sobie utemperować. A w ogóle, to przede wszystkim trzeba chcieć.
Czyli punkt wyjścia mamy już dogadany. Teraz kwestia czytania, słuchania i, jak Imciu mówi, przetwarzania. Ale musimy też wiedzieć, że syntezy prawdopodobnie nie zrobi nikt z wyżej wymienionych, lecz tego dzieła dokona zupełnie ktoś inny. Nowy Koneczny musi się dopiero narodzić i wychować na tym, co zrobili jego poprzednicy. A więc ktoś inny spije wypracowaną przez nas śmietanę. Ale taka jest prawidłowość rozwoju. Ten problem znakomicie był rozumiany w II RP, zanim komuna pożarła nasz punkt odniesienia i logikę naszych dziejów. Jedno pokolenie pracuje dla drugiego po to, by trzeciemu żyło się lepiej i racjonalniej. Mistrz nie może pożerać swego ucznia, lecz odwrotnie, musi dać mu szansę być lepszym od siebie. I to jest istota mistrza i istota szkoły.
W naszym zduraczałym czasie, mimo wszystko najlepiej pisać książki, które dziś nie są czytane, ale zatrzymują na dłużej myśl i stawiają jakieś fundamenty. Komputer jest narzędziem. Zresztą, każdy powinien wypowiadać się w takiej formie, jaka mu najbardziej odpowiada i w jakiej się najlepiej czuje.
Pozdrawiam serdecznie |
|
|
jazgdyni @Ryszard Surmacz + @Imć Waszeć
W pewnym momencie życia, w późnej młodości, gdy najpierw chciałem zostać lekarzem, a zostałem elektronikiem. Potem jako samouk zostałem radiooficerem PMH, a gdy była tego potrzeba, także okrętowym elektrykiem. Dosyć szerokie spektrum. Wtedy to właśnie zdecydowałem się na swój nietypowy rozwój - nie do góry poprzez wąską specjalizację, tylko wiedza wszerz. Dzisiaj widzę, że nie był to głupi wybór i z równym zainteresowaniem słucham wykładu o splątaniu kwantowym, jak i o tym co robi cholina w mózgu. Takie nietypowe podejście pozwala na szeroki horyzont i łatwe przeskakiwanie od nauki do filozofii. Może mam tak dlatego, bo wprost dręczy mnie nieustanna ciekawość?
Co jest teraz radosną nagrodą - takie wchłanianie wiedzy bardzo pomogło mi w karierze, aż do naturalne punktu "wystarczy", choć mam świadomość, że do pułapu się nawet nie.
zbliżyłem.
Brałem udział we wielu projektach. Sam nawet parę realizowałem. Wtedy zetknąłem się z wielkim znaczeniem solidnego planowania. A co więcej - z potrzebą opracowywania bardzo logicznych algorytmów i poprzedzających to dyskusji. Jak to się mówi - burza mózgów. W moim środowisku raczej nie było doktrynerów i "zakłutych łbów". Każde, nawet najbardziej głupie "a jeśli..." było poważnie traktowane.
Tak właśnie nauczylem się poważnych dyskusji, uważnego słuchania i analizy problemu. A także, co jest zmorą, z którą walczę - braku precyzji wypowiedzi. Częstym kłopotem jest nieporozumienie, bo nie ma konkretnej definicji i dyskutanci rozumieją dane coś nieco inaczej. Tak samo jest głupie i męczące okrągłe pitolenie ogólnikami i frazesami. To widzimy codziennie ze strony polityków, ekspertów i publicystów. Taka gadka - szmatka, która może doprowadzić do szału.
Ryszard wie dobrze, jakim jestem paplą, bo nasze telefoniczne rozmowy zazwyczaj trwają dwie godziny (albo do wyczerpania baterii). Dlaczego tak jest? Bo obszar dzisiejszej rzeczywistości i Polski, jest tak ogromny, że dobrej dyskusji wieloosobowej nie można przeprowadzić w czasie paru godzin lekcyjnych. Czyli - mamy problem.
Pozdrawiam |
|
|
Dark Regis ...argumentacji od wklejki w autobusie, wreszcie efektu własnej pracy od plagiatu. To się nie skończyło, nadal trwa. Jakimś prawem kaduka najwięcej egzemplarzy tego typu zgromadziło się wokół projektów politycznych w rodzaju PO. Tak więc jeżeli jakaś partia wiedzy nie przejdzie tej drogi, nie zacznie być przetwarzana w mojej własnej głowie, a nie tylko w książce lub notatkach z wykładu na półce, gdzie ktoś raz na rok sprawdzi palcami numerację stron i basta, czyli jeżeli nie zostanie przyswojone uczciwie, a przyznam się bez bicia, że bywa to bolesne, to nie można mówić o tym jako o własnej wiedzy, ani nie można innym wciskać jako rozwiązania czegoś. Jest to po prostu z gruntu nieuczciwe. Wczoraj napisałem też o kulturze kłamstwa, którego modus operandi jest chamstwo, służące do wymuszania zgody na kłamstwo. Wszystko to razem wzięte pokazuje, że mamy problem zasadniczy właśnie z uczciwością i prawomyślnością. Ponieważ jednak tej wiedzy i koniecznych do przetrawienia informacji jest zbyt dużo na jednego człowieka, to tworzy się zespoły. I to jest clue dla rozwiązania naszego problemu. Jak widzimy Bartosiak przysiadł i przestudiował ten motyw gruntownie. Sam mówi, że nie ma sensu znać się na wszystkim, ale jeśli podejmuje się z kimś dyskusji, to przynajmniej trzeba się orientować w tym, co ten ktoś ma do zakomunikowania. My tu jesteśmy właśnie w takiej sytuacji - poruszamy tematy od Annasza do Kajfasza, niczym jakiś mały uniwerek, lecz wnioski próbujemy wyciągać wspólne. Nic byśmy nie osiągnęli, gdyby każdy w zespole był taki sam, zglajchszaltowani do sznurówek na przykład na jednej i tej samej uczelni i tym samym wydziale. I to jest właśnie budujące. To daje nadzieję. Pozdrawiam. |
|
|
Dark Regis Otóż to. Ja jeszcze ze swej strony dodam, że nie uda nam się pominąć ani aspektu technicznego, ani humanistycznego. Trzeba nauczyć się poruszać w obu dziedzinach, każdy swoim tempem właśnie dlatego, że aby wymyślić i przedstawić praktyczne i skuteczne zarazem rozwiązanie naszego problemu, należy czerpać z każdej strony i przetwarzać. Aby jednak skutecznie przetwarzać informacje, to trzeba się trochę w tym orientować. Pokaże to na moim przykładzie. Dawno dawno temu, gdy w Internetach rozmawiałem jeszcze nie o matematyce lecz o informatyce, mówiłem o możliwych futures, wielu rozmówców reagowało na mnie alergicznie jakbym podeptał jakieś tabu. To były czasy, kiedy każdy "znał się na komputerach". Próbowałem wtedy cierpliwie tłumaczyć na czym polega "znanie się na czymś", ale jak grochem o ścianę. To był ten moment, kiedy uświadomiłem sobie, że za tą wiedzo-opornością stoi jakiś czynnik szerszy, niż środowisko z którego się mój interlokutor wywodzi, coś bardziej instytucjonalnego. Potwierdzeń na to uzyskałem multum, a ostatnie nawet niedawno, gdy mój młody kuzyn skończył technikum informatyczne i uznał się pełnym informatykiem. Tak pełnym, że ja miałem w jego wizji świata zająć miejsce jakiegoś niedouczonego dziada. On nadal próbuje, ale jak go nie zamierzam popędzać. Nie będę o tym pisał. Tak. Tym czynnikiem impregnującym na wiedzę i autorytety niewskazane przez Partię jest polska szkoła i to od najniższego poziomu zaczynając. Stąd bierze moja krucjata przeciwko ciemnocie i m.in. z tego powodu popełniłem tu tyle tekstów, że sam byłem swego czasu nauczycielem... hic... informatyki w ogólniaku ;) Jak widać impregnantom nic to nie przeszkadza. Na filmie Black Eyes Peas widać jak to działa. To jest właśnie kwintesencja działactwa, lewactwo, modus operandi aktywistów. Najśmieszniejszym zarzutem jaki kiedykolwiek usłyszałem, było oskarżenie o to, że posługuję się techniką kopiuj-wklej. Sam Mniód! ;) Proponowałem odkrywcom tego faktu spróbowanie samemu tej techniki, bo może drzemie w nich utajony talent do napisania habilitacji, niech wezmą ten swój Internet, otworzą na kilkudziesięciu przypadkowo wybranych stronach, skopiują wylosowane akapity i niech powstanie z tego jakieś dzieło. To niemal jak historyjka z małpą, która tłukąc w maszynę do pisania tworzy sztukę Szekspira; albo ta o gościu, co podrzucając części elektroniczne w przetaku buduje tą drogą radio. Tak się nie da. Każdą informację, którą chce się celowo wykorzystać należy najpierw przepuścić przez wnętrze siebie samego, nauczyć się tego, potem zrozumieć, znaleźć zastosowanie i dopiero potem włączyć do własnego zestawu środków wyrazu. Przecież tego właśnie nauczają studia, a tu na progu XXI wieku spotykam ludzi PO STUDIACH (to był okres gdzieś od 2000 do 2012, od Onetu do Kataryny), którzy nawet nie mają pojęcia co tam robili i po co poszli. Najbardziej wkurzające było jednak to, że mimo podawania im źródeł, a nawet tłumaczenia, nadal nie byli w stanie odróżnić wiedzy od dadaizmu,... |
|
|
wielkopolskizdzichu "Przeczytaj poniższy komentarz wielkopolskiego"
Jak widać na załączonym tekście, masz blogerze problem z przyswajaniem faktów historycznych. |
|
|
Ryszard Surmacz @ IMć Waszeć
@ Jazgdyni
Panowie, dziś jest może kilkunastu facetów, w obrębie których może i ma się narodzić jakaś nowa myśl. Trzeba słuchać ich wszystkich i konfrontować z tym, co było, a więc weryfikować ich myśl mając z tyłu głowy polską historię i to, co chcemy dziś zrobić ze sobą. Innymi słowy trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jeszcze nikomu, może z wyjątkiem Abrahama, który zniósł 10 przykazań, nie udało się podać opracowanej całościowo koncepcji kulturowej, bo to o nią głównie tu chodzi.
Wypracowanie takiej koncepcji to jest proces, a więc dyskusja i wspólne dostrajanie myśli do dobrze wybranego punktu odniesienia. W takiej dyskusji nie wolno się zaperzać, nie wolno oczekiwać jakiegoś spełnienie lub komplementacji. A więc zrozumienie i dobra wola musza być przewodnikiem. Wiedza i przemyślenia musza być rzucone na nasz prywatny rynek i tam mają znaleźć odzew i poważne traktowanie.
Ani Ziemkiewicz, ani Bartosiak nie są cudotwórcami, każdy z nich wnosi swoją wartość, swoja wizję, którą należy dostosować do naszej prawdy. Kto nie czuje się na siłach nie bierze udziału w dyskusji, kto czuje się kompetentny, pomaga. Musimy nauczyć się rozmawiać i dyskutować. Mnie akurat bardziej odpowiada Bartosiak, bo wnosi zupełnie nowe wartości, te których nikt nas nie uczył. Ziemkiewicz jest świetny w określaniu i nazywaniu tego, co było. Pomaga więc w budowaniu syntezy. Ale obydwu nie można traktować, jak bogów lub wyrocznię.
System partyjniacki, paternalistyczny i egoizmy trzeba schować do kieszeni. Liczy się jeden jedyny cel: nowa koncepcja kulturowa, bo jeszcze tak kiepskiego pod tym względem okresu nie mieliśmy w swojej historii. Jesteśmy kompletnie osamotnieni, pozbawieni elit i wizji przyszłości. Z powojennymi elitami, jak dotąd, przegrywamy już na starcie. Swych sił musimy szukać we własnych mózgach, swojej zaradności i w odniesieniu do historii oraz geopolityki. Przecież po 1945 i 1993 r. polskie uwarunkowania zmieniły się diametralnie. Moim zdaniem najpierw musimy nauczyć się geopolityki, bo ona najszybciej układa w głowach i najsprawniej prostuje języki.
Pozdrawiam
|
|
|
Ryszard Surmacz @ jazgdyni
Janusz, co się z Toba dzieje? Przeczytaj poniższy komentarz wielkopolskiego i dostaniesz odpowiedź, że nie warto wypowiadać się z kogoś. Dobrze znam "poznaniaków", wychowywałem się z nimi. Akuratnie WZ jest typem niemieckiego wielkopolanina, tak, samo jak mamy Ślązaka niemieckiego. I nic na to nie poradzimy. On nawet nie potrafi odróżnić pisowca od peowca. Jak się raz zakoduje, tak po prusku, to tak będzie do końca życia. I fertik. |
|
|
Jan1797 Taki drobiazg,
Czy można inaczej, wykonanie, klimat nieomal wszystko; https://www.youtube.com/…
;-) |
|
|
Dark Regis Rzeczywiście drugi kawałek robi wrażenie. Ja polecę coś naprawdę nowego, co budzi nadzieję na urwanie się z lewackiej pętli emocjonalnej. Najpierw pokażę jak się taką pętlę tworzy i zakłada (w kontekście tekst Ziemkiewicza pt. Wszechbambizm):
1. The Black Eyed Peas - "Where Is The Love?": https://www.youtube.com/…
A teraz kawałek w kontrze: Bartek Wojnar EXCESS - "Demokracja na całego": The Black Eyed Peas - "Where Is The Love?":
2. https://www.youtube.com/…
Tak więc czytam i słucham Ziemkiewicza, a nie znalazł się na liście z powodu prozaicznego niedopatrzenia. Jest zresztą więcej takich "zapomnianych" np. P. Lisicki.
3. Zrozumieć Antycywilizacje: Bilans strat i zysków Polski w UE: https://www.youtube.com/… |
|
|
wielkopolskizdzichu "Oni ciebie czytają, bo mają szacunek do ciebie"
Nie czytam wypowiedzi pisowców dlatego, że darzę ich szacunkiem, ale dlatego że chcę wiedzieć z pierwszej ręki jakim meandrami podąża ich "logika" |
|
|
jazgdyni @Ryszard Surmacz
Oni ciebie czytają, bo mają szacunek do ciebie, co z kolei im się nie podoba.
Widzisz - dla mnie Jacek Barosiak w swoich syntezach nie ogarnia jak najszerszego zakresu rzeczywistości człowieczej, w tym polskiej. On, to przyznaję, zajmuje się dużymi obszarami. lecz ja chcę czegoś, powiedzmy, formatu Konecznego. W wersji popowej, to robi to wyłącznie Ziemkiewicz. A Korwin to wybitny cynik z potężnym poczuciem własnej wyższości.
Na razie |
|
|
Ryszard Surmacz @ Jazgdyni
Witaj
No nie... Jabe, wielkopolski... z zasady ich komentarzy nie czytam. Po co aż tak się wysilają nie mam pojęcia. Z nimi nie ma żadnej rozmowy, ma być tylko je... i tyle. Masz chyba zły dzień.
Moim zdaniem tu nie ma żadnej bitwy i o czym dyskutować: Korwin rozwalał, jak Balcerowicz, tylko na inną modłę, Bartosiak próbuje scalać i organizować myślenie. A więc destrukcja i konstrukcja.
|
|
|
Ryszard Surmacz @ jazgdyni
A ja mam na odwrót: organów nie lubię (ale w kościele, mogą być) a klawesyn mnie wręcz drażni. Natomiast fortepian, to niezwykła gama, piękno. W rękach mistrza jest czymś wręcz nieograniczonym. |
|
|
jazgdyni @IW
Dlaczego nic nowego?!
Teraz na przykład najlepsze jest w muzyce ilustracyjnej, więc Netflix i YT.
https://youtu.be/JQNtCeg19SE
I z tego samego serialu taki stary cover. Ale jaki!
https://youtu.be/HWi8NPD42Lk |