|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani, Nie umiem Pani odpowiedzieć na to pytanie. Wierzę, że historia go zapomni. Tylko nie wiadomo kiedy. Ja w każdym razie, już go wymazałem na zawsze z pamięci. Czasem tylko powraca jak natrętny koszmar. Pozdrawiam Panią serdecznie. Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani, Promować siebie, oj oni to potrafią, jak nikt inny. Ale trzeba ich demaskować, przy każdej okazji, uparcie, aż do skutku. Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, Proszę pozwolić, że powtórzę za Panem: "Chwała i pamięć dla Nich". Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, w ramach komentarza ptzytoczę mój tekst pt. "Nie dajmy się znów zrobić w konia!":
"W połowie lutego napisałem tekst pt. „Będę wam uparcie przypominał”. Oto jego fragmenty:
Po kolejnej aferze Platforma Obywatelska przestaje nareszcie być teflonowa... I co ja widzę? Raptem platformersi zaczynają pozornie spuszczać z tonu, udając, że poza profesorem od owadów już nie są tacy bezczelni i butni, a niektórzy zachowują się wręcz jak niewinne baranki, że tylko do rany przyłożyć…
Ale ja nie dam się nabrać na takie numery. Dlatego będę bezlitośnie przypominał, co zrobiliście z Rzeczypospolitą w czasie waszych czteroletnich rządów. Bezlitośnie i konsekwentnie, do znudzenia, bo znam naszą chrześcijańską skłonność do irracjonalnego przebaczania, a także inklinację Polaków do politycznej amnezji.
Będę wam tedy przypominał śmiertelny grzech zaniechania reform w imię utrzymania wysokości słupków sondażowych, skok na emerytury, niedotrzymanie przyrzeczonych obietnic, organizacyjną niemotę, nieudaczność Rządu i bezkarne mamienie obywateli rzekomo odporną na kryzys „zieloną wyspą wiekuistej szczęśliwości”, co skutkuje karygodnym zadłużeniem Państwa i groźbą finansowej zapaści.
Będę nieubłaganie przypominał, jak rechotaliście przy kawiarnianych stolikach, gdy Palikot obrażał śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na oczach milionów Polaków, co wyprawialiście z Instytutem Pamięci Narodowej i profesorem Kurtyką, jak z premedytacją rozdzieliliście delegacje udające się do Katynia, jak losy śledztwa smoleńskiego bez zmrużenie oka oddaliście w obce ręce, jak demoralizowaliście młodych podjudzając by lżyli pod krzyżem uczciwych ludzi, jak perfidnie prowokowaliście udręczonego Jarosława Kaczyńskiego szkalując jego nie żyjącego brata, jak ogarnięci wynaturzoną nienawiścią do opozycji wykrzykiwaliście o bydle i dorzynaniu watah...
Tyle napisałem w lutym, a dzisiaj dodam jeszcze nową porcję, żeby liderom Platformy nie udało się przy pomocy blagierskiej propagandy zmęczyć i uśpić Polaków.
Dlatego będę konsekwentniee zwracał uwagę na to, co zrobiliście z finansami Państwa, z infrastrukturą, rolnictwem, szkolnictwem, kulturą, polityką zagraniczną, będę przypominał wasz haniebny serwilizm wobec rządu rosyjskiego po raporcie Anodiny, będę wam wytykał że do dnia dzisiejszego nie sprowadziliście do kraju szczątków tupolewa i oryginałów czarnych skrzynek, będę przywoływał na pamięć jak drwiliście z niektórych członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, jak miesiącami mataczyliście i mamiliście Polaków przesuwając w nieskończoność termin raportu Millera, jak próbowaliście podstępnie obejść konstytucję by nie bacząc na interes Państwa zwiększyć korzystną dla siebie frekwencję wyborczą, jak usiłowaliście wprowadzić chyłkiem dwudniowe wybory, jak chcieliście zdusić w Polsce wolność słowa próbując bezprawnie zakazać wyborczych plakatów, bilbordów i spotów, jak poniżaliście polskich patriotów, vide pokazowy proces pana Rymkiewicza ... bez końca można by wymieniać.
Będę konsekwentnie wyłuszczał te wasze wszystkie niegodziwe draństwa nie jako namolny Krzysztof Pasierbiewicz, lecz jako potencjalny wyborca myślący z troską o Państwie. I to bynajmniej nie jest z mojej strony przesada, bądź nadmierna afektacja, co mi zaraz wytkną anestezjolodzy PR III RP, lecz głos jednego z blogerów, który chce ludzi przestrzec przed nieszczęściem, jakie na Polskę niechybnie sprowadzą dalsze rządy Platformy.
Tak, tak gagatki! Dosyć tego mości panowie, pożal się Boże elita! Ja Wam już dziękuję! I w miarę swoich możliwości będę te wasze pokrętne łajdactwa uparcie wyciągał na światło dzienne, żeby się wam nie udało znowu zrobić ludzi w konia. Żebyście nie mogli bezkarnie mydlić obywatelom oczu oklepaną formułką, że to już było i nie ma, do czego wracać.
Dlatego apeluję do rozsądnych Polaków. Nie dajmy się dalej robić w trąbę! Dlatego mówmy o tych wszystkich bezeceństwach, draństwach, świństwach, przekrętach łajdactwach, nikczemności i niemocie Platformy odważnie i otwarcie w domu, w pracy, na imieninach u cioci, w kawiarni, na działce, na plaży, w górach, wszędzie. Szczególnie teraz przed wyborami, żeby się platformerskim siewcom nowego porządku nie udał ponownie trik z ogłupieniem ludzi. Żebyśmy się wreszcie zdołali wyzwolić spod sterowanego z Czerskiej pręgierza poprawności politycznej i wyzbyli strachu przed ostracyzmu salonu, którym zastąpiono niegdysiejszą cenzurę.
PRZYPOMINAJMY! MÓWMY! KRZYCZMY, JEŚLI BĘDZIE TRZEBA! PÓKI NIE JEST ZA PÓŹNO!
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
patrz również: http://niezalezna.pl/122…
Pozdrawiam Pana serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz :) :) :)
Pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani Kasiu, No to kosy na sztorc i do urny! Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, W ramach komentarza jeszcze raz przypomnę fragment mojego tekstu pt. "Awans społeczny bis":
"Dwudziestego pierwszego grudnia 2010, w Kubie Dziennikarza „Pod Gruszką” w Krakowie, miałem zaszczyt uczestniczyć w nad wyraz interesującym spotkaniu z panem profesorem Andrzejem Nowakiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jednym z tematów spotkania był problem wytłumaczenia genezy postępującej zapaści standardów polskiego dziennikarstwa, a pośrednio próba wytłumaczenia zjawiska irracjonalnie wysokich notowań Platformy Obywatelskiej w świetle nieudacznych poczynań Rządu Donalda Tuska. Dyskutowano także o bezrozumnie bezkrytycznej postawie „dziennikarzy nowej generacji” wobec tych zjawisk, łącznie z przyzwoleniem na degradację i brutalizację życia publicznego.
Profesor Andrzej Nowak zarysował szereg niezwykle interesujących z naukowego punktu widzenia tez związanych z wyjaśnieniem przyczyn tego stanu rzeczy.
Chciałbym dodać również kilka swoich uwag do tej dyskusji, w oparciu o moje nie tyle naukowe, co życiowe doświadczenia, głównie z krakowskiego podwórka.
Otóż wydaje mi się, że jedną z najważniejszych, o ile nie najważniejszą przyczyną wspomnianego stanu rzeczy jest zabieg socjotechniczny, który na swój prywatny użytek zwykłem nazywać „awansem społecznym bis”.
Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zacofanej i zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Brano głównie tych „nijakich”, gdyż prawdziwy chłop ziemi nie chciał opuścić.
W miastach, zazwyczaj w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich nowe dzielnice, a w nich bloki z wielkiej płyty, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. Ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych i temu podobnych ośrodkach krzewienia kultury masowej, przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu. Jednocześnie komunistyczna propaganda przypominała im bezustannie, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej, co się w ich świadomości zakodowało na trwałe w formie ślepej wdzięczności dla komuny. To ci właśnie ludzie stanowili służący wiernie stalinowskiemu reżimowi pierwszy rzut zasilający szeregi PZPR, milicji i urzędu bezpieczeństwa.
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”, drastycznie odmiennej kulturowo od ideałów inteligencji „starej” wywodzącej się z czasów przedwojennych. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu”. Ta grupa społeczna od inteligencji „starej” różniła się głównie tym, iż nie wyniosła z domu praktycznie żadnych głębszych wartości. I choć nieźle wykształcona zawodowo, nie miała, świadomości, bądź jej nie dopuszczała, iż jest genetycznie skażona piętnem służalczej wdzięczności wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom społeczny awans. Myślę, że to ci właśnie ludzie poparli, a jeszcze żyjący nadal popierają wprowadzenie stanu wojennego traktując generała Wojciecha Jaruzelskiego jako męża stanu. I w pewnym sensie nie można ich za to winić, gdyż tak ich po prostu wychowano.
Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie prawdziwych polskich elit. Otóż nic bardziej złudnego, gdyż proces ten skutecznie storpedowali zbałamuceni przez pewnego redaktora wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast.
W tym przypadku, ten genetycznie służalczy, tym razem wobec post-komuny, materiał ludzki został wykorzystany, trzeba przyznać genialnie, przez owego redaktora poczytnej Gazety. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu.
Mechanizm psychologiczny tej chytrej sztuczki jest następujący.
Otóż, jeśli garbatemu powiedzieć, że się prosto trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Jeśli szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda też się nie oprze pokusie uwierzenia w tę oczywistą nieprawdę. Podobnych przykładów można mnożyć wiele.
O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (tata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych ELIT. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.
Bezsprzecznie genialny redaktor wspomnianej Gazety doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do krajowej elity. Pan redaktor wiedział, że jak takiemu powie, że przynależy do crême de la crême III Rzeczypospolitej, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu (bis) bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą nowego statusu wyróżniającego go ponad resztę „ciemnego” społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę. I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań obecnie rządzącej partii, popieranej w znakomitej większości przez takich właśnie ludzi. Popierających bezkrytycznie, w obawie, że ewentualny upadek tej partii grozi weryfikacją elit, co dla nich oznaczałoby możliwość utraty ich awansu społecznego (bis).
Tu jednak pragnę dobitnie zaznaczyć, że tych ludzi nie należy, broń Boże, społecznie dyskryminować. Jest to grupa niekwestionowanej inteligencji. Trzeba im tylko uświadomić, jak im zawrócono w głowach. Że dali się nabrać wspomnianemu redaktorowi, iż przynależą do grupy społecznej, która jest bardziej światła, więc de facto lepsza niż reszta „obciachowej ciemnoty”.
Tu ważną rolą dziennikarzy jest wytłumaczenie im, że choć w większości przypadków kulturalni i całkiem nieźle wykształceni, stanowią jednakże grupę inteligencji p r z e c i ę t n e j, której daleko do krajowych elit. Więcej, trzeba ich przekonać, że utrata bądź wyrzeczenie się ich nieuprawnionego statusu (przynależności do elity) to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tym pogodzą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą się już musieli już bać o utratę nienależnego statusu. Że nie będą już musieli brnąć w zakłamanie. No i co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa, że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty. Może to właśnie tędy wiedzie droga do pojednania Polaków?
Dlatego uczciwi dziennikarze powinni obecnie zrobić ruch wyprzedzający i stanąć na głowie by obnażyć zakłamanie, płytkość i pretensjonalność elit III RP. Jeśli się tego uda dokonać, stojąca na glinianych nogach doktryna Donalda Tuska i jego kolegów z boiska piłkarskiego rozpadnie się jak domek z kart, co powinno otworzyć drogę do pojednania Polaków.
Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?
Myślę, że desperackie próby zaprzeczania kłamliwemu stereotypowi, że „PIS to obciach” są drogą do nikąd. Ludziom tak zamieszano w głowach, że każda próba zmiany gęby przyprawionej PISowi jest obecnie zdana na niepowodzenie, a wszelkie kroki w tym kierunku działają na korzyść partii rządzącej.
Uważam, że naczelnym obecnie zadaniem uczciwych dziennikarzy, zarówno tych z prawej, jak i z lewej strony jest d e m a s k o w a n i e, wszystkimi możliwymi sposobami, r z e c z y w i s t e j jakości post-komunistycznych elit III RP.
Trzeba bezlitośnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję. Bezlitośnie i konsekwentnie demaskować, ale, co bardzo ważne, bez agresji, starając się unikać nadmiernego patosu i nut martyrologicznych, co bardzo drażni i zniechęca młodych.
Wiem, że to trudna i „niebezpieczna” gra, czego najlepszym przykładem może być Waldemar Łysiak, który kilkanaście lat temu odważył się zdemaskować kulisy różowego salonu. W efekcie nazwisko jednego z najbardziej poczytnych współczesnych polskich pisarzy zostało dosłownie wymazane z mediów..."
Całość tekstu - patrz: http://niezalezna.pl/622…
Pozdrawiam Pana serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani / Szanowny Panie, jeśli nasi się zmobilizują 9 października to Pani marzenia się spełnią. Pozdrawiam równie serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, Dziękuję za miłe słowa i podobnie jak Pan życzę wszystkim Polakom by ich dzieci nie musiały się wstydzić swoich dziadków walaczących o Polskę. Serdecznie Pana pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, Niestety nie mogę nic na ten temat powiedzieć, gdyż nie czytuję tej karmy dla różowego salonu III RP. Pozdrawiam Pana serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, Dzięki przeogromne za przypomnienie pięknych słów tego poematu. Pozdrawiam Pana serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani, Nie będzie tak źle. Trzeba wierzyć w ludzi, nawet tych, którzy pobłądzili. Muszą kiedyś otrzeźwieć. A ja, póki sił starczy nie spocznę. Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie Bolesławie, Cieszę się, że dostrzegł Pan moją pracę na blogu i za dobre słowo, którego bardzo potrzebuję. Trochę się zapuściłem z odpowiadaniem na komentarze, ale ostatnio piszę teksty prawie codziennie i po prostu brakuje mi czasu. Wierzę, że goście mojego bloga mi to wybaczą. Pozdrawiam pana serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani, Tak. Nie popuszczę. Bedę okrutny. Będę gnębił, przypominał, dopóki mi sił starczy. Żeby zbudzić uśpione sumienia tych, którzy się dali uśpić purpurowemu zegarmistrzowi światła z czerskie, który zbełtał polskie mózgi. Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani, serdecznie Pani dziękuję za przypomnienie tych słów. Pozdrawiam panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowny Panie, Zgadzam się z Panem w pełni. Trzeba im patrzeć na łapska przy wyborach. Ale z tego co wiem mamy dużo ochotników na komisarzy. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Krzysztof Pasierbiewicz Szanowna Pani, Tak. Ma Pani rację. Byle dalej od sprzedawców własnych dusz! Od tej bezideowej pulpy bez duszy, serca i rodowodu. Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz |