|
|
NASZ_HENRY czyli przymusowa darmocha jest głównym problemem i dlatego nawet "Szumilas do wora, wór do jeziora" nie POmoże ;-) |
|
|
jest forma, jakiej zostanie poddana polska szkoła, a co za tym idzie uczniowie kończą szkołę bez właściwego kręgosłupa moralnego, a także bez umiejętności samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków z zaistniałych faktów. Szkoła powinna własnie tego nauczyć i tu pomocna byłaby logika, jako przedmiot. Ponadto nauczyciel o mocnej osobowości, musi jeszcze przedstawiać sobą pewne uniwersalne wartości intelektualne i moralne, żeby ten wpływ na ucznia nie niszczył jego osobowości i nie ukierunkował go niewłaściwie. Dlatego też istotny jest odpowiedni dobór kadry nauczycielskiej, z wyłączeniem na przykład osób promujących dewiacje, nihilizm i relatywizm moralny, ale także bezpaństwowość i antypatriotyczną postawę. |
|
|
foros "Nauczyciel uczy tego, co mu program kaze."
Rozumiem, że takie jest Pana wyobrażenie o polskiej szkole. Ja mam inne.
"Niezaleznie od metody, najwazniejsze jest to, czy uczen po maturze umie myslec, znac matematyke i historie, miec wessany polski kod kulturowy."
Serio uważa Pan, że w polskiej szkole w jej obecnym kształcie główny nacisk postawiony jest na wiedzę, samodzielne myślenie i wpojenie polskiego kodu kulturowego?
Jakieś przykłady uzasadniające tę tezę? Ja mogę podać sporo przeciwnych, np. z serii filmów "matura to bzdura"
Powtórzę też jeszcze raz, jeśli szkoła ma wpływ na wiedzę i system wartości ucznia, bo najczęściej ten wpływ jest mniej lub bardziej ograniczony, zależy przede wszystkim od relacji uczeń - nauczyciel. Czyli, jak Pan to ujmuje, od metody. I tutaj zapewne pozostaniemy przy swoich zdaniach. |
|
|
foros dodajmy też, że na chwilę obecną ministerstwo realnie nie dokonuje żadnego wyboru cedując go na samorządy |
|
|
foros Typ szkoły to właśnie idea ministerstwa.
Jasnym jest bowiem, że jeżeli wybiera ono demokratyczny model szkoły, to najważniejsze jest to aby jej absolwent był pewny siebie, wygadany, świadomy swoich praw ale i przekonany do powinności, łatwo nawiązujący kontakty, działający w grupie, tolerancyjny, itd. itp. ale to kosztuje, kosztuje i czas potrzebny na zdobywanie wiedzy i pieniądze potrzebne na dodatkowe godziny dla nauczycieli, pomocników i specjalistów. Oczywiście z czasem te nakłady się zwracają i dają zysk, ale ten czas może być długi. Zysk trudny do zmierzenia.
Znowóż w autorytarnej absolwent jest przede wszystkim posłuszny, tradycjonalistyczny, ma większą wiedzę, ale i konflikty są tutaj bardziej ostre i trwalsze bo chowane pod dywanem.
Podobnie jest z nauczycielami. W szkole typu demokratycznego nauczyciel ma przyciągać swoją osobowością, statusem, bo właściwie jest jedynym narzędziem narzędziem wpływu na młodzież. Stąd potrzeba inwestycji w niego, aby był oczytany, obyty, stabilny, pewny siebie, wypoczęty.
W szkole autorytarnej w sumie też taka pozycja byłaby wskazana, ale jeśli państwa na nią nie stać, to w zanadrzu nauczyciel wyposażony jest w mniej lub bardziej sformalizowany repertuar narzędzi administracyjnych, które powodują, że tak czy inaczej osiąga to czego chce.
Linkowana zaś tutaj debata, to odrębna kwestia. Rozumiem, że to raczej początek diagnozowania problemu nie jego rozwiązywanie. |
|
|
Osobistosc nauczyciela jest niezwykla wazna, decyduje o tym, czy potrafi znalezc dojscie do ucznia, ulatwic mu szybkie przyswojenie materialu.
Natomiast, cytat: "W rzeczywistości programem jest to, co ma w głowie nauczyciel, albo to co jest w podręczniku i tyle mogą nauczyć się uczniowie."
*** To nie jest prawda.
Nauczyciel uczy tego, co mu program kaze. Zakladam, ze nauczyciel jest na tyle inteligentny, ze potrafi nauczyc sie programu, ktory ma przekazac uczniom.
I tak nauczycie polonistyki bedzie uczyl tego co mu ministerstwo kaze. I tak moze np. przerabiac dokladnie grossa i czytac 4 -stronicowe streszczenie z Sienkiewicza albo dowie sie gross jest polakofobem i bedzie czytac caly Potop i pisac wypracowania o kontekscie historycznym.
Historia to samo: albo nauczyciel zgodnie z programem udzie uczyl mlodziez, ze Polacy ratowali Zydow, albo ze AK po to przeprowadzilo Powstanie Warszawskie, zeby Zydow ukrywanych przez Polakow (bardzo czesto wspolpracuajcych z AK, moglo wymordowac.
Niezaleznie od metody, najwazniejsze jest to, czy uczen po maturze umie myslec, znac matematyke i historie, miec wessany polski kod kulturowy. Wtedy bedzie racjonalnie funkcjonujacem obywatelem RP dumnym z polskosci a nie zombii, ktorym mozna jak przedszkolakiem manipulowac. Co wlasnie teraz ma miejsce. |
|
|
Ten sam temat z przedmiotów humanistycznych można bowiem potraktować w sposób odrębny i zupełnie nie zależy w jakiego typu szkole. Uważam własnie typ szkoły za sprawę drugorzędną. Najważniejsza jest idea jaka przyświeca Ministerstwu edukacji i jak ją egzekwuje w nauczaniu i wychowaniu młodzieży, bo także to zadanie szkoły powinno być spełnione, przynajmniej jako pomoc rodzicom. Oczywiście w polskiej szkole dzieci ani nie zdobywają prawdziwej wiedzy, ani wychowania, a właściwie wychowanie jest wbrew rodzinie i tradycji, raczej można to określić trochę spłycąjac temat, jako demoralizacja. Więc jeśli takie sprawy nie były poruszane na owej debacie, to nie było debaty. |
|
|
foros nie wiem, czy Pan się ze mną zgodzi, ale moim zdaniem w szkole najważniejsze jest to, co dzieje się między nauczycielem a uczniami, zwłaszcza to co dzieje się miedzy nimi na lekcjach. Można to oczywiście nazwać formą, ale bez zaakceptowania przez obie strony formy/zasad współpracy trudno mówić o szkole czy uczeniu. I to wcale nie jest tak, jak wydaje się części urzędników, że wystarczy wydać przepis i będzie jak w przepisie.
Jeśli zaś chodzi o programy, minima programowe, jak również inne dokumenty., to one są ważne, ale najważniejsze głównie dla urzędników. W rzeczywistości programem jest to, co ma w głowie nauczyciel, albo to co jest w podręczniku i tyle mogą nauczyć się uczniowie. To co się dzieje na lekcjach jest praktycznie nie do skontrolowania przez żaden urząd. Jeśli więc ktoś chce realnie zmienić szkołę, to musi zmieniać albo nauczycieli albo uczniów |
|
|
programu. Forma nie zastepuje programu.
To nie ma nic wspolnego z motyka i sloncem.
Chyba ze program proponowalby w ramach zajec z fizyki czy chemii niezwykle wymagajace (znaczy drogie) experymenty czy tez w ramach nauki informatyki bylby konieczny superkomputer..
Natomiast decyzja programowa np. o tym, ze maturzysta musie miec przeczytane Dziady i Potop a z matematyki zamiast liczyc do 100 i miec problemy z policzeniem czasu koniecznego do ugotowania 3 jajek bedzie znal rachunek rozniczkowy i calkowy. |
|
|
foros bo to jest najważniejsze.
jeśli zdecydujemy się na to jaka ma być szkoła, to potem będzie można dobrać programy, modele wychowawcze itp.
Wiadomo bowiem, że w szkole autorytarnej nie da się wszczepić pewnych wzorców wychowawczych, a w partnerskiej programy muszą być okrojone, a inne wzorce wychowawcze nie są możliwe do realizacji.
Tak to bywa, że lepiej najpierw zastanowić się na co nas stać, niż rzucać się z motyką na słońce. |