Ukraińcy zaatakowali w nocy bazę rosyjskich sił powietrznych w Engels. Lotnisko znajduje się w obwodzie saratowskim, 700 km od granicy z Ukrainą.
Do uderzenia wykorzystano drony, ale pojawiły się też doniesienia o użyciu „długiego Neptuna” – rakiety pierwotnie zaprojektowanej jako pocisk przeciw-okrętowy, po modyfikacji zdolnej razić cele naziemne na dystansie do tysiąca kilometrów. Ukraińskie dowództwo nie podaje szczegółów misji.
Na co dzień w Engels stacjonują bombowce dalekiego zasięgu Tu-95 i Tu-160, wykorzystywane do nalotów na ukraińskie miasta. Tuż przed atakiem na miejscu bazowały po trzy maszyny każdego typu.
Nie wiemy, czy któreś z nich zostały zniszczone lub uszkodzone, za to na pewno w powietrze wyleciał skład amunicji, uzupełniony 19 marca kolejną partią pocisków manewrujących Ch-101. Rano nad lotniskiem unosił się potężny słup dymu, mieszkańcy okolicznych miejscowości pisali w mediach społecznościowych o dużej liczbie eksplozji wtórnych. Siła pierwotnego wybuchu była tak duża, że fala uderzeniowa uszkodziła budynki w promieniu pięciu kilometrów.
Duże ognisko pożaru zarejestrował system nadzoru satelitarnego FIRMS, należący do amerykańskiej NASA.
Wojsko i lokalne władze zarządziły ewakuację bazy oraz kilku sąsiadujących z nią wiosek.
Na razie brakuje wiarygodnych doniesień o innych zniszczeniach i skali strat.
Samoloty Tu-95 i Tu-160 są częścią rosyjskiej jądrowej triady (obok okrętów podwodnych i naziemnych wyrzutni). Stanowią więc o potencjale odstraszania rosji i z tego powodu uchodzą za broń o kluczowym znaczeniu. W wojnie z Ukrainą bombowce używają konwencjonalnej amunicji. Co istotne, nie wykonują klasycznych rajdów bombowych – nadlatując nad cel i zrzucając bomby – a atakują znad terytorium rosji, strzelając dalekonośnymi rakietami i pociskami manewrującymi. Działają poza zasięgiem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, nie grozi im ukraińskie lotnictwo załogowe, zbyt szczupłe, by operować nad federacją. Patrząc z perspektywy Ukraińców, walka z Tupolewami ma głównie charakter pośredni i sprowadza się do zestrzeliwania wysłanych przez bombowce rakiet.
Fizyczne próby eliminacji samolotów – poprzez ataki na głębokie rosyjskie zaplecze – to nadal wyjątkowe sytuacje. Z uwagi na konsekwencje, bardzo dla rosjan niebezpieczne. Całe rosyjskie lotnictwo strategiczne to około 80 maszyn (Tu-95 i Tu-160). W stanie lotnym jest połowa tego sprzętu, co oznacza, że nawet pojedyncze straty mają dotkliwy wymiar.
Warto też zwrócić uwagę na aspekt prestiżowy – kluczowa infrastruktura i sprzęt winny być „oczkiem w głowie” rosjan. Nie istnieją systemy nie do pokonania, ale fakt, że ukraińskie drony (rakiety?) przebijają się nad strategiczne obiekty, źle świadczy o kondycji rosyjskiej obrony przeciwlotniczej. Przebijają regularnie, o czym więcej piszę w tekście dla „Polski Zbrojnej” – oto link do tego materiału.
https://bezkamuflazu.pl/