„Już był w ogródku, już witał się z gąską…” Jakże trafnie antycypował Mickiewicz powyborczą euforię pstrokatej koalicji. Progresywne serca rozpierała radość z dołujących notowań prawicy. Komisje śledcze w montypythonowskim stylu obnażały ogrom pisowskich przewinień, wróć, przestępstw. Analitycy szacowali, że w wyborach samorządowych padną ostatnie reduty kołtuństwa, z Podkarpaciem włącznie. Tymczasem na kilkadziesiąt dni przed samorządowym zglanowaniem pisowskich kandydatów w boju o sejmiki, funkcje prezydentów, marszałków i wójtów, zbuntowani rolnicy rozpoczęli blokady dróg i granicy z Ukrainą. Dziesiątki tysięcy wściekłych farmerów przemaszerowało przez Warszawę manifestując przed sejmem i siedzibą premiera.
A ponieważ żaden bunt jako taki nie służy władzy, w sukurs rządowi pospieszyły generatory rzeczywistości urojonej defekując dawno nie spotykaną kupę stosownych fejkniusów, półprawd i manipulacji obciążających za tumult, a jakże, opozycję. Bo czas nagli. Do wyborów samorządowych pozostało zaledwie kilkadziesiąt dni, a zbuntowane chłopstwo nie pęka. I zapowiada kolejny marsz na stolicę. W kantorkach na zapleczu spindoktorzy koalicji 13 grudnia także nie zasypiają gruszek w popiele i deliberują jak wcielić w życie okrojoną dyrektywę Stanisława Wyspiańskiego: „niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna”. Okrojoną, gdyż poeta wspominał jeszcze coś o wsi szczęśliwej, co w swobodnej interpretacji mogłoby oznaczać, że chłop śpi, a jemu rośnie.
Tak czy owak, farmerskie wzmożenie na granicy z Ukrainą i na drogach całego kraju, potwierdza starą prawdę, że od czasów króla piasta chłop potęgą jest i basta. Monumentalnie symbolizuje ten stan rzeczy chociażby pomnik Witosa stojący na najlepszej miejscówce w Warszawie. No, może jeszcze Słowacki spogląda na stolicę z równie eksponowanego cokołu na Placu Bankowym. Piłsudski sprzed hotelu Europejskiego i Prus z krzaków na Krakowskim Przedmieściu, mogą jedynie im zazdrościć lokalizacji. Ale mniejsza o symbole.
Władza oczywiście wie, że z potęgą nie warto zadzierać. Przyznaje więc rolnikom rację. Ba, do niedawna samozwańczy wodzirej krzykliwej części krajowego włościaństwa, hybryda Nikodema Dyzmy i Andrzeja Leppera, z lekką domieszką Jakuba Szeli, Michał Kołodziejczak, teraz jako wiceminister rolnictwa jest gotów stanąć na czele protestów i negocjować przed lustrem z własnym odbiciem, wróć, ze swym ministerialnym alter ego. Istny Piast Kołodziej-czak.
Co tam sekretarz stanu, protesty popiera sam Donald Tusk! Jednak jego zwodniczy urok doprowadzający do ekstazy wyznawców politycznego prestidigitatora, na zdesperowanych rolników działa umiarkowanie. I nadal zamierzają czynnie sprawdzać czy obietnice premiera przekształcą się w realia czy w obiecanki cacanki. Bo realia, do których dążą protestujący, byłyby sprzeczne z fundamentami zielonego ładu UE i w ogóle z polityką, że zażartuję, wspólnoty, nie tylko w dziedzinie rolnictwa.
I jakoś trudno mi wyobrazić sobie prymusa brukselskich elyt realizującego dotychczas skrupulatnie, co do joty, polecenia, wróć, życzliwe rady politycznych przyjaciół z Partii, nomen, omen, Ludowej, w roli ich oponenta, orędownika polskiej racji stanu. Progresywne salony z nad Szprewy i Sekwany nie wybaczają takiej niesubordynacji.
Zatem władza wraz ze zblatowanymi mediami usiłuje przekonać opinię publiczną i unijnych decydentów, że słuszny gniew ludu wywołały ośmioletnie nieudolne rządy prawicy. I teraz należy zdecydowanie oddzielać ziarno świadomych ekologicznie, dalekich od polityki, producentów żywności, od plew siejących ferment pisowskich prominentów, wrogiej demokracji konfraterni ojca Ryzyka i agentury wpływu Pupina. Jednym słowem, progresywna władza wraz z nowoczesną wsią kontra zdeprawowani wrogowie ludu i Unii.
W normalnym świecie zwykle opozycja protestuje przeciw rządzącym. Jakaż więc siła fatalna tkwi w pokonanych jesienią wstecznikach z Nowogrodzkiej, jeśli przeciw nim ruszają chłopskie hufce na czele z Tuskiem i Kołodziejczakiem? Właściwe rozeznanie sytuacji zaciemnia mi ignorancja europolityczna. Bo farmerzy na swych stalowych rumakach cwałują po całym kontynencie. Do Brukseli zjechało niedawno ponad tysiąc traktorów. I nie wiem czy to także robota pisowskich prowokatorów? A jeśli tak, ku pokrzepieniu własnemu i podobnych do mnie buraków, spointuję europejską rabację parafrazą znanej wieszczby: widmo pisizmu krąży nad Europą!
Ale zdaniem tropicieli wszeteczeństw kliki z Nowogrodzkiej, nic to. Wkrótce i ono dołączy do reszty osadzonych pisowskich aferzystów. Skąd u mnie ten tryb przypuszczający? Może stąd, że gotowe raporty z prac komisji śledczych czekają dopiero na odpalenie. No i potrzebna będzie amnestia dla pozyskania wolnych cel, bowiem ustawianie dodatkowych prycz na korytarzach na wzór szpitalny, w kryminale się nie sprawdza.
Sekator
PS.
- Czy ty wiesz - pyta dramatycznym tonem mój komputer, - że zgodnie z dyrektywą unijną będziemy musieli odłogować najmarniej 4 procent naszego areału?
- No cóż - łagodzę zdenerwowanie Eustachego. - Po prostu na czterdziestu metrach kwadratowych naszej działki wyrosną chwasty.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2278
"Źródła.
Mówisz: niech sobie ludzie nie kochają Boga,
Byle im była cnota i ojczyzna droga. —
Głupiec mówi: niech sobie źródło wyschnie w górach,
Byleby mi płynęła woda w miejskich rurach.".