Jak już wielokrotnie pisałem, nie wiemy i prawdopodobnie jeszcze dość długo się nie dowiemy, co naprawde się zdarzyło w Smoleńsku tamtego strasznego dnia. Wiemy natomiast z całą pewnością, co się nie zdarzyło. Mianowicie nie zdarzyło się to, co piszą pani Anodina, MAK i ich lokalni paputczicy w Polsce, którzy znali przyczynę katastrofy w 30 minut po niej, a kto wie, czy nie 30 minut przed nią. Nie było czterech podejść, nacisków i przycisków Prezydenta, ani generała Błasika, nie było żadnych „ jak nie wyląduję, to mnie zabije,”, albo „ patrzcie, jak lądują debeściaki”, nie było żadnego „ląduj dziadu”, w wersji „ostatnia deska ratunku” także „startuj, dziadu”, jeszcze na lotnisku, gdy już zupełnie nie dało się obronić kłamstw o kłótni w kokpicie, nie istnieją w naturze słupy linii wysokiego napięcia o wysokości 400 metrów, nawet w Rosji, choć tam wszystko większe, kawałki metalu nie przemieszczają się nocami w stronę bardziej pasującą do kolejnych oficjalnych wersji.
To wszystko ściema, mimo, że za każdym razem słyszeli te kłamstwa „na własne uszy” i firmowali swym nazwiskiem konkretni ludzie. Gdzie są dzisiaj ci ludzie, ano tam, gdzie byli wtedy, tam są i teraz , w „zaprzyjaźnionych i tych drugich”, jak kiedyś w przystępie nieostrożnej szczerości przyznał Andrzej Wajada, redakcjach i telewizjach. Są tam , gdzie byli i robią to samo , co zawsze. Sami z siebie nie przestaną. Służba, nie drużba.
Właśnie mamy kolejny zastanawiający epizod w tym długim ciągu zdarzeń dziwnych i trudnych do wyjaśnienia. Otóż dowód osobisty ś. p. Tadeusza Merty, najpierw był opisany i sfotografowany, jako nienaruszony, potem nagle się pokazało, że się jednak nadpalił. Trudno wyciągać z tego jakies wnioski, czy spalony, czy nie spalony, nie ma dużego znaczenia, ale powinien być albo spalony, albo niespalony. Tymczasem coś dziwnego stało się z nim w trakcie. Po jaką cholerę ktoś fałszował dowody, albo wtedy, albo teraz? Takich rzeczy nie robi sie ot , tak sobie, w służbach za takie „ot, tak sobie” bez rozkazu dostaje się kawałek metalu w łeb. Mały, ale za to z dużą prędkością. Zatem ktoś to zrobił w jakimś celu. Albo sfałszował protokoły wtedy, albo sfabrykował dowód teraz.
Za cholerę nie moge sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie nawet teoretycznie moze mieć ten kawałek plastiku. Najpewniej żadne. Podobnie, jak żadnego wielkiego znaczenia nie miał worek z pocztą, który znaleziono na pasie startowym w Gibraltarze po katastrofie generała Sikorskiego. Worek, jak worek, kogo obchodzi jakiś worek, nic w nim nie było ważnego, ale nie miał prawa wypaść z samolotu gotowego do startu. Technicznie niemożliwe. Ale wypadł i wszystko nagle zaczęło nie pasować do oficjalnej wersji. Albo kamizelka ratunkowa, którą pilot rzekomo bezwiednie założył w czasie katastrofy, choć to absolutnie niemożliwe ( a na kamizelkach ratunkowych, to akurat sie znam). Niby nieważne, ale jednak. Bo trzeba by to jakoś wyjaśnić, a nie ma jak. Jak się zacznie wyjaśniac jedno, to natychmiast pojawiają się następne pytania. Jak domino.
Podobnie i teraz. Nie wiem, jakie znaczenie może mieć linia energetyczna zerwana w momencie, który nijak nie pasuje do oficjalnej wersji. Pewnie żadne. Nie wiem, czemu samolot z numerem 102 ma elementy, które przed remontem w Samarze miał jego bliźniak z numerem 101 i odwrotnie. Co za różnica? Ano, pewnie żadna, ale warto by mieć jakieś wytłumaczenie, a nie ma. Człowiek, który to wykrył, minister Wróbel, został zabity i pocięty piłą mechaniczną. Ponoć przez syna, który nic nie pamięta i który odwołał swoje zeznania.
Nie wiem, czemu kawałki wraku trzeba było nocą przenosić w inne miejsca. Może po nic. Tym niemniej, fakt, że komuś się chciało przy tych z pozoru nieważnych przedmiotach manipulować, skłania do zastanowienia. Siedział sobie jakis Wania znudzony i z tych nudów, dla zabicia czasu do końca dyżuru postanowił nadpalić dowód osobisty. Był ciekaw, czy się pali, czy też na Zachodzie mają lepszy plastik. Albo grzała się przy ognisku grupa milicjantów i postanowiła sobie, tak dla jaj, przenieść kawałek skrzydła. „Hej, rebiata, zobaczymy, czy się zorientują, hy, hy, hy!” Może tak i było, prawdopodobieństwo jest jednak raczej nieduże, ot, takie, jak walnięcie w ten kawałek skrzydła i w tą grupkę milicjantów meteorytu. Albo trzech pod rząd.
A może coś się komuś w pośpiechu i zamieszaniu po prostu pomerdało. Chciał dobrze, ale w zamieszaniu przedobrzył. Miał być pożar i katastrofa, to dowód powinien być nadpalony, nie? Kawałki samolotu powinny leżeć zgodnie z zasadami fizyki, a nie lecieć, jak głupie, w stronę przeciwną do kierunku lotu, nie? Nadgorliwość gorsza od faszyzmu. To już bardziej prawdopodobne, moim skromnym zdaniem.
Katastrofę w Lockerbie wyjaśniono, bo znaleziono część zapalnika wielkości paznokcia. Z tego nic nie znaczącego drobiazgu wywiedziono całą teorię, jak po nitce do kłębka odkryto cały spisek i zabójców. No, ale tam naprawde szukano tych dowodów i naprawdę chciano je znaleźć. W przypadku Smoleńska zrobiono absolutnie wszystko, by wrak i dowody niszczały sobie spokojnie w błocku smoleńskim. Chociaż nie, bo zaraz się okaze, że będę mial proces, bo jednak nie wszystko zrobiono, można było przejechać po tym wszystkim walcem, albo plutonem czołgów i dla pewności spalić napalmem, a tego nie zrobiono, więc w oczywisty sposób napisałem nieprawdę. Zatem poprawiam, dalece nie wszystko zrobiono dla zatarcia i zafałszowania śladów, ale starano się silnie.
http://www.wsieci.rp.pl/…
http://freepl.info/seawo…
http://niepoprawni.pl/bl…
http://niezalezna.pl/blo…
http://seawolf.salon24.p…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5510
może nie na temat, ale na miejscu syna p.Wróbla, gdybym mógł ratować swoich, pozostałych przy życiu bliskich, przyznałbym się do wszystkiego, zrobiłbym z siebie niepoczytalnego itd.
Historia uczy, że tzw. prawda wychodzi czasami na jaw po wielu latach, tylko kogo wówczas będzie interesował nadpalony dowód osobisty, sfałszowane wyniki niby sekcji zwłok, odczyty z rejestratorów...
Tylko jak z tym bagażem żyć dzisiaj?
Zgadzam sie z tym, ze coraz trudniej zyc z tym wszechogarniajacym nas na kazdym kroku klamstwem. A juz szczegolnie z klamstwem smolenskim.
W krótkiej chwili samolot Rzeczpospolitej stał się Relikwią Narodową. Co czynić winna władza i jej służby ? - węszyć, drążyć, kopać (nie tylko w ziemi) i ... NIE WRACAĆ BEZ SAMOLOTU I WSZYSTKIEGO, CO W NIM BYŁO. W dniu 10 kwietnia 2010 r. zdecydowano się na polityczne pętactwo, odrzucając imperatywy polskiej racji stanu. Fizyczna substancja pierwszorzędnych dowodów została zniszczona, bądź zaprzepaszczona. Inne świadectwa ? - właściwie w czyich są rękach. Czy prawda o katastrofie jest osiągalna ? Wątpię.
to "śledztwo" to jakiś surrealizm, niespotykany nawet w krajach III świata, ani w hongkońskich detektywistyczno-karateciarskich produkcjach, a co ja gadam, jakiś Jacke Chan winnych znałby po paru minutach filmu
A może częściowe spalenie dowodu jest wynikiem chęci likwidacji ewentualnych śladów związków organicznych, które mogły pozostać na jego powierzchni? Ot, chociażby tych wchodzących w skład bomby paliwowej.Wiadomo, że związki organiczne ulegają utlenieniu podczas spalania. Kłania się chemia. Ciekawe, która służba była zainteresowana zacieraniem ewentualnych śladów na tym dowodzie osobistym.
Na kilka godzin przed katastrofą umieszczono wywiad z bul-komor o tragicznej śmierci L.Kaczyńskiego przed jego śmiercią,a to mówi samo za siebie jak i wiele innych poruszanych prze ciebie kapitanie.Dla mnie to był ewidentny zamach i mord na L.Kaczyńskim jego otoczeniu i wszystkich pozostałych.Puszczono mowę Komorowskiego o tragicznej śmierci Kaczyńskiego przed jego tragiczną śmiercią - ewidentnym zamachem.Czyli bul-komor wiedział,że wydarzy się ten zamach i miał już przygotowany tekst o tragicznej śmierci L.Kaczyńskiego który przez pomyłkę puszczono za wcześnie i gdy się połapali to tekst wycofano i puszczono ponownie szybko po tej tragedii.
Orędzie Komorowskiego ukazało się na jednym z portali polskich z godz. 5 z minutami.
www.youtube.com/watch?v=…!
Zakończono ekshumację Śp.Wassermana.
Każdy najdrobniejszy fragment powinien być poddany badaniom DNA na zgodność z DNA ofiary. Jeśli prokuratura czeka jeszcze na jakąś paczkę z Moskwy z dokumentacją sekcji to oczywise jest ,że to Moskwa czeka na wynik sekcji aby dorzucić lub ująć co nieco z tej dokumentacji.
Co znaleziono
Czy znaleziono w trumnie nadkomplet parzystych organów ciała wyciętych podczas wcześniejszych operacji? A może znaleziono tam już tylko szkieleton?
A tu dowód Merty nadpalono, aż do Daty wydania i Daty ważności. Może Śp. Merta najpierw był wylegitymowany i sfotografowany za życia a potem jego dowód nadpalono w rzekomej katastrofie?
Dobry fizyk molekularny jest w stanie określić kiedy dowód nadpalono, czym nadpalono, jakim paliwem a nawet gdzie nadpalono. To b. ważny dowód matactwa.
Gdyby polska armia była dowodzona przez polskich generałów,to po takiej zbrodni "Cherbowy" z "Wyłupiastym",w ciągu kilku godzin powinni byc aresztowani.Zapewniam,że prawdę o zbrodni smoleńskiej poznalibyśmy na drugi dzień.Pozdrawiam kapitana.
No więc dlatego przesadzono Generałów do Tutki. I ci polscy zginęli. Winni są ci co ich przesadzili. Trzeba ich tylko znaleźć. Tym Miller się nie zajmował, więc też jest umoczony choćbyśmy nie wiem jak nie chcieli w to wierzyć. :(
No więc dlatego przesadzono Generałów do Tutki. I ci polscy zginęli. Winni są ci co ich przesadzili. Trzeba ich tylko znaleźć. Tym Miller się nie zajmował, więc też jest umoczony choćbyśmy nie wiem jak nie chcieli w to wierzyć. :(
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że "tragedia smoleńska" nie była dziełem "indolencji" załogi samolotu, a skrupulatnie zorganizowaną akcją imperialnej Rosji Putina, której celem była eliminacja niepokornego obywatela "priwislańskiego kraju", mającego tupet stawiać jej przeszkody w osiągnięciu tych celów.
Podobne akcje brutalnej eliminacji przeciwników politycznych, są znane np. Litwinienko, Politkowska. Kwestią
do rozstrzygnięcia pozostaje, czy i jaki był udział strony polskiej w tym akcie terroru?. Pewne jest jedno,
od samego początku zaistnienia tragedii, strona rządowa wykazała bierność przy wyjaśnieniu jej przyczyn.
Co więcej Komisja Millera, w nieco łagodniejszej formie powtórzyła haniebne kłamstwa zawarte w prtokóle MAK-u!.
Pewną nadzieję dla wszystkich Polaków zainteresowanych wyjaśnieniem prawdziwych przyczym tragedii, a jest ich
zdecydowana większość/!?/, jest determinacja rodzin poległych, stowarzyszenia "Solidarni 2010", oraz komisji
parlamentarnej posła Macierewicza. Oby okazało się, że nikt po stronie polskiej, nie przykładał ręki do tego
straszliwego dramatu!?.
A właściwie dwie.
1. Jeśli prawdą jest, że w salonce prezydenckiej TU-154 był założony podsłuch, to musiały być też rejestratory zapisujące dźwięk (jakaś pamięć nieulotna, twardy dysk albo cóś).
2. Został jeszcze jeden samolot podobno bliźniaczy. To znaczy że ewentualne pluskwy mogą się i tam znajdować. To może ktoś by to sprawdził, zanim w ramach totalnego bajzlu w rozwiązanym pułku, ktoś tego cichaczem nie pousuwa.
Średnio inteligentny człowiek rozumie,że w Smoleńsku dokonano zamachu.Dlatego musi w Polsce zmienić się władza,żeby Polacy dowiedzieli się prawdy. Wszyscy ci ,którzy mają swój udział w tej zbrodni znależli się nareszcie tam,gdzie już dawno powinni być.