Światowe Dni Młodzieży w Madrycie jeszcze raz udowodniły, że przekreślanie w człowieku sfery wiary przez modne na Zachodzie ideologie postępu musi zakończyć się fiaskiem. Wyzywające Boga, Papieża i samych młodych chrześcijan kilkuset osobowe grupki lewicowych aktywistów, są tego wyraźnym znakiem.
Mit, że cywilizacyjny postęp nauki oraz wpajane młodym przekonanie by bezrefleksyjnie oddawali się uciechom świata położą kres religii, poniósł w Madrycie bolesną klęskę. Ci którzy mieli możliwość śledzenia Światowych Dni Młodzieży w telewizji (bezpośrednie relacje jedynie w telewizji Trwam i RM) mieli tego jednoznaczny dowód. Około dwóch milionów młodych z całego świata, bez względu na dotkliwe upały czy gwałtowną burzę, dało dowód tego, że liczą się także, a może właśnie przede wszystkim wartości ducha.
Oczywiście zawsze można postawić pytanie: ile w nich zostanie z tego radosnego hiszpańskiego święta. Tym bardziej, że zaraz po powrocie do domów wpadną znowu pod strumień niechętnych Kościołowi mediów oraz „mądrości” życiowej usiłującej ich przekonać, że liczą się tylko uciechy cielesne i bieżąca chwila. Pozostaje mieć jednak nadzieję, że tak potężna dawka pozytywnych emocji zaszczepi w młodych trwałą chęć poszukiwania prawdy i życia Ewangelią.
Czas święta w Madrycie osobiście jeszcze raz pokazał mi, że żyjemy w czasach, w których chcąc tego, czy nie musimy składać swym życiem nieustanne świadectwo. Przemilczanie tego wielkiego i ważnego wydarzenia przez większość polskich i światowych mediów to dowód na to, że ludzie autentycznie wierzący niestety mają zwykle pod górkę. Dlatego tak bardzo cieszyła mnie ta radość wielobarwnego tłumu młodych. Do zobaczenia za dwa lata w Rio de Janeiro.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1314