Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

GRABATELLI GRA W TOTTENHAMIE!

Rolex, 10.08.2011
Wczoraj przejechałem przez centrum Londynu, z najważniejszego węzła kolejowego północy: King’s X – St.Pancras na Liverpool Street – inny ważny węzeł kolejowy ścisłego centrum. Zamieszek ni widu; choć nie znaczy, że ich nie było. Gdzieś tam były powodując podekscytowanie bankierów i profesjonalistów, którzy masowo zalegli puby. Zasiadłem i ja z Andrzejem. Jak na wtorek, to wyglądało jak w piątek. Dyskusje były ożywione, przez pubowe wnętrza przemykały kolejne dowcipy o wydarzeniach:

„- Jak nazywa się nowy, błyskotliwy napastnik Tottenhamu z Włoch?
- Grabatelli! (Grabatelli – Grab a telly [zajumaj telewizor]).”

„To był ostatni raz kiedy Rada Gminy Tottenham pozwoliła czarnemu zawodnikowi przebiec główną ulicą ze zniczem olimpijskim w garści”

Ten drugi dowcip, rasistowski, naprowadzał nas na trop tego, co Londyńczycy (i mieszkańcy innych miast Anglii) sądzą na prawdę o źródle zamieszek. Na dodatkowy trop może nas naprowadzić fakt, że w wielu miejscach opuszczonych przez policję ochotnicze – i skutecznie działające, milicje chroniące porządku stworzyły grupy etniczne: kurdyjska, hinduska.
Przeciw komu?

Przeciw choremu wytworowi różnych czerwono-różowych produktów upadku uniwersytetów lat 60-tych, co dowodzi tezy, że marihuana robi dziury w mózgu, a nie polepsza pamięć, a wytarty sweterek, broda i okularki a la Lennon poparte tytułem uniwersytetu w Mouse-hole-nobody-f’ing-knows-where-it-was-on-Lime-and-Lemon. Niestety, galopująca głupota wdarła się w szeregi partii politycznych i przełożyła na rzeczywistość społeczną realizowaną w postulacie multi-kulti.

W zasadzie postulat zrealizował się skutecznie tylko w połączeniu z i innym, tym razem obyczajowym postulatem: „Too drunk to knew who f...ed me”*, a to obrodziło słynną Victorią Pollard, przysłowiową samotną matką produkującą nadwagę i kombinację egzotycznych genów w kolorach tęczy i w liczbie pięciu. Oraz wpojone przekonanie, że i nadwaga i pięcioro odmiennie rasowych dzieci, to wynik opresji burżuazyjnego społeczeństwa, więc należy się Council House i wziątka od łapki na każdy z kolorów tęczy. Wziątki szczodrej na tyle, żeby dało się z innymi kopiami Vicky Pollard przesiedzieć dzień w pubie, urozmaicany targaniem z włosy i doglądaniem (coraz bardziej mętniejącym wzrokiem) kolorowej gromadki dzieci, dla których pub (sic!) zorganizował figloraj.
Ale to nie Vicky Pollard rabowała sklepy w angielskich miastach w ciągu ostanich dni. Vicky Pollard – smutna potomkini kobiet budujących „Women’s Bridge” w Londynie w czasie ostatniej wojny, potrafi zajumać alkohol, ale poza tym jest stosunkowo bezbronna i niegroźna pomijając dyskomfort estetyczny tych którzy muszą ją i jej pięcioosobowy wózek dziecięcy jakoś ominąć.

Podłożem zamieszek w miastach angielskich była powodowane doniesieniami mediów po pierwszym incydencie informacja, że można rabować, a policja nic nie zrobi, bo się boi, że zostanie oskarżona o rasizm. Zamieszki zostały wywołane przez gangi rządzące z woli władz w zamieszkiwanych przez Czarnych dzielnicach Londynu i innych angielskich miast. Gangi w dzielnicach, które zazdrośnie strzegą własnej czystości rasowej wyłączając z grona „Brodars and Sistars” mieszających się rasowo odszczepieńców. Gangi – wywodzące się głównie z mówiących po angielsku (uproszczona wersja języka) emigrantów z Jamajki, Karaibów i niektórych państw kontynentu Afrykańskiego, sprowadzanych masowo, głównie przez Partię Pracy, w celu zrealizowania postulatu multi-kulti i w celu zapewnienia przewagi tej partii przy urnach.

Polityka multi-kulti, a więc wspólnego mianownika dla wszystkich kultur, musi się sprowadzać do jednego: do ograniczenia życia społecznego do wymiany usług fizjologicznych i zaspokajania głodu w dowolnie uznany sposób. W wielu częściach globu zdobywanie pożywienia (ale też alkoholu, używek) nie łączy się z postulatem godziwego dążenia do celu. „Grab what you can!**”. To grabią, jeśli jest okazja.

Zanim jednak multi-kulti zaprezentowało nam swój najbardziej udany wyrób w postaci fali zniszczeń i podpaleń, dokonało jeszcze czegoś innego i znaczenie gorszego. Deprawując białą, rdzennie brytyjską młodzież w drodze przyzwolenia na eksponowanie gorszącego i upadłego (odrażającego) modelu zachowań w miejscach publicznych oraz dopuszczając w ramach wolności słowa do wulgarnych ataków na podstawy kultur rozwiniętych wyżej niż kultura „Grab what you can”, dokonano w społeczeństwie brytyjskim głębokich podziałów religijnych i etnicznych. Na marginesie znaleźli się wszyscy ci, którym leżenie na ulicy we własnych rzygowinach lub ostentacyjne balety trojga płci nie przypadło do gustu: protestanci, katolicy, hindusi, muzułmanie, sikhowie. Zostali wyparci z centrów wielkich miast, a wielu przypadkach z życia społecznego powracając do ortodoksji i rezygnując z integracji.

Książka Salmana Rushdiego „Szatańskie Wersety” – której świat Zachodu zafundował największą znaną w dziejach akcję promocyjną, i która przyniosła jej autorowi fatwę, sławę, pieniądze, dokonała czegoś znacznie bardziej doniosłego niż tylko zaspokojenie potrzeby oblewania gnojem jednej ze składowych duchowego dziedzictwa świata „ruszanego z posad”.

Ona – wydaje się na trwałe, wykluczyła islam z kolein integracji. Mało kto wie, ale tradycyjne stroje religijne i powrót do rygorystycznego przestrzegania tradycji zastąpił europejskie garnitury i ubrania robocze właśnie po publikacji tej wybitnej pozycji światowej literatury, po fali protestów i po fali oburzeń na protesty naczelnych i centralnych autorytetów maoistyczno-marksistowsko-fidelowskich.
Wyobraźcie sobie loże szyderców nad głowami osadników Tatarskich w Rzeczpospolitej w miejsce opieki litewskich książąt i polskich królów. Czy kolonizacja Wielkiego Księstwa i Królestwa byłaby możliwa, gdyby jej warunkiem było zaakceptowanie rytualnego podtarcia się Zielonym Sztandarem? Takim właśnie rytualnym podtarciem się symbolem innej religii jest dzieło Rushdiego, a jej popularyzatorzy wyrazicielami najbardziej nośnej tezy cywilizacji multi-kulti: „You must accept my right to piss on what you love and respect in public. We call it liberal-democracy, asshole***”.
Społeczeństwa islamskie zatrzymały się na drodze integracji w końcu lat osiemdziesiątych i dzisiejszą korzyścią tego faktu jest to, że zamieszkiwane przez nich dzielnice nie płoną, a ich mieszkańcom udaje się skutecznie zorganizować oddziały samoobrony zapewniające porządek. We własnych enklawach.

Nie zawiodą się wszyscy Ci, którzy oczekują ode mnie jakiegoś nawiązania do kraju nad Wisłą. Dlaczego fale protestów, uzasadnionych znacznie głębiej niż rabunki w angielskich miastach, nie przetaczają się przez coraz bardziej spauperyzowane osiedla z wielkiej płyty Warszawy, Krakowa, Gdańska, Poznania, Wrocławia, Katowic i Łodzi?

Bo u nas historia potoczyła się inaczej. U nas też były gwałtowne rozruchy kryminalistów i żulerki, których jedynym celem było niszczenie i grabież. One zakończyły się ostatecznym sukcesem tej kryminalnej żulerki w końcu lat czterdziestych. To podbite i spacyfikowane społeczeństwo „drobnej” inteligencji, sklepikarzy i chłopów, po tym jak gangsterzy zlikwidowali fizycznie ostatnie zwarte oddziały Policji Państwowej – „Ognia”, „Łupaszki”, „Młota”, czasami wychodziło masowo na ulicę, by dać wyraz swojemu przywiązaniu do dawnych tradycji ludu podbitego lub wymusić od rządzących nimi abory-komunistów poluzowanie śruby i zaprzestanie łupienia ponad miarę. Gang albo zezwalał na pokojowe marsze albo szatkował świętych Franciszków ołowiem, jak sądził, że tak będzie lepiej. I tak jest do dziś. Kiszczabe i Mugazelski robią za ustrojowe ikony, Taochnik z Marksnikiem za intelektualistów, a Kombierut z Tusrankiewiczem za zarząd.

Także wszelkie porównania są zupełnie nieuprawnione, bo pomimo łun pożarów jest mało prawdopodobne, by „Brodars and Sistars” zapanowali nad Wyspami. U nas panują już od ponad pół wieku.
Pozdrawiam


* Zbyt pijana, żeby wiedzieć, kto mnie przeleciał
** Bierz ile możesz
*** Musisz zaakceptować moje prawo do obsikania publicznego tego co kochasz i szanujesz. Nazywamy to liberalną demokracją, dupku!

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1985
Domyślny avatar

Aga

10.08.2011 10:50

czyli Norwedzy zapraszają muzułmanów na herbatkę do domu aby się lepiej poznać. Telewizja puszcza reklamę tej akcji.
Domyślny avatar

Viilo

10.08.2011 15:02

Multi-kulti to polityka wewnetrzna panstw imigranckich. Poniewaz panstwa imigranckie sa faktem (Stany, UK, Kanada, Australia, a nawet Francja i Niemcy - by wymienic te najwieksze) prowadzenie jakiejs polityki wewnetrznej wobec wielu grup etnicznych stalo sie koniecznoscią zycia codziennego. Dlatego multi-kulti rozumiane jako polityka panstwa nie moze byc zle samo w sobie. Polityka multi-kulti moze byc realizowana lepiej lub gorzej. Multi-kulti jest realizowane wyjatkowo fatalnie w Niemczech (stosunek panstwa do Polakow i Turkow), źle we Francji (Arabuski tygodniami palace opony na ulicach Paryza), nienajlepiej w UK (te bąble na asfalcie) i zupelnie przyzwoicie w USA, Kanadzie i chyba w Australii. Ludnosc Kanady nie kojarzy jednak multi-kulti z polityką panstwa, ktora jest przezroczysta jak powietrze (polityka, a nie ludnosc) i nie narzucajaca sie obywatelom pod grozbami mandatow i konsekwencji. Multi-kulti jest tu kojarzone bardziej z dorocznymi cepeliadami i kramami z wyzerką organizowanymi przez rozne grupy etniczne. Do cepeliad, niestety na fali multi-kulti, dolączyly pedalskie schwanzparady, ale szczesliwie Kanada jest krajem na tyle obszernym, ze nie musze tego typu uroczystosci napotykac na swojej drodze, a one nie mają szans wpasc, czy napasc na mnie. Ciagną tam natomiast jak cmy w ogien tutejsze Victorie Pollard (swietny opis) z dobrodziejstwem inwentarza. CO do korzeni multi-kulti nie bede sie spieral. Byc moze w Europie byl to "chory wytwor różnych czerwono-różowych produktów upadku uniwersytetów lat 60-tych". Tak czy owak w tym samym czasie w Ameryce likwidowano segregacje rasową i raz na zawsze wymuszono na urzednikach oplacanych pieniedzmi podatnikow przyzwoite traktowanie wszystkich "petentow". W Polsce natomiast Wladyslaw Gomulka umacnial wtedy osuszenie pazdziernikowej odwilzy i tak sie zlozylo, ze na nic innego po dzis dzien nie starczylo ani czasu, ani rozumu, ani pieniedzy. PS Ciesze sie, ze zagustowales w moim ulubionynym przekrecaniu nazwisk, na wszelki wypadek podaje rozwiazania alternatywne: Adam Trocnik Bronald Komusk Donislaw Tumorowski PS2 Czy istotnie Partia Pracy sprowadzala imigrantow do UK? O ile sie nie myle obywatele dawnych kolonii Imperium Brytyjskiego nie potrzebuja wiz wjazdowych do UK. Czy nie bylo jak w tej scence z baru mlecznego: - Kto prosil ruskie? - Nikt nie prosil, same przyszli!
Domyślny avatar

Ada

10.08.2011 16:47

ale od dzisiaj "nie mam wolnych terminów" żeby świadczyć usługi tym , o których wiem że mają coś wspólnego z PO.
Domyślny avatar

Ciemna Masa

10.08.2011 18:25

Multikulti to nie pomoc-to zwykłe wygodnictwo-ktoś musi czyścić,smażyć i harować po 14 na dobe-minusy musiały się pojawić.Sam z resztą wiesz jak jest.
Rolex
Nazwa bloga:
Rolex
Miasto:
UK

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 215
Liczba wyświetleń: 827,511
Liczba komentarzy: 1,383

Ostatnie wpisy blogera

  • Ryby gadają przez sen
  • Taczeryzm. Studium dogmatyczne
  • I gramy!

Moje ostatnie komentarze

  • Uwielbiam upalne lata ;) Let it burn! Serdeczne
  • Przyjmuję do wiadomości. Natomiast nie spotkałem się ze mafijną spółką, w której prezesem byłby gangster. Poza tym możliwości intelektualne... wiedza, doświadczenie... Pozdrawiam serdecznie
  • Jak to jak? Robią w pory :)))) Dzięki za obecność! Serdecznie pozdrawiam

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Organy Centralne i Naczelne
  • KASYNO
  • W OBRONIE WŁASNEJ I NASZYCH NAJBLIŻSZYCH

Ostatnio komentowane

  • Rolex, Uwielbiam upalne lata ;) Let it burn! Serdeczne
  • Paczula, "„Gdy buldogi walczą pod dywanem, to widzisz, że coś się rusza, ale kto kogo gryzie – nie wiesz. Co jakiś czas spod dywanu wypada trup” - mówił   Stefan Kisielewski Ciekawe, że właśnie teraz…
  • Rolex, Przyjmuję do wiadomości. Natomiast nie spotkałem się ze mafijną spółką, w której prezesem byłby gangster. Poza tym możliwości intelektualne... wiedza, doświadczenie... Pozdrawiam serdecznie

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności