Strona chińska funduje hotele na miejscu oraz zapewnia środki transportu. Parlament Europejski pokrywa koszty podróży do Pekinu i z powrotem. Istnieje możliwość zostania w Chinach kilka dni dłużej - gospodarze obiecują pomoc w tym zakresie…
Widać, że Chińczycy także po igrzyskach nie zasypują gruszek w popiele. Akcja kształtowania pozytywnego wizerunku Pekinu w międzynarodowej opinii publicznej trwa.
Wizyta miałaby trwać tydzień (odbędzie się w październiku) i obejmuje zwiedzanie obiektów olimpijskich w Pekinie i Qingdao (tam rozgrywano m.in. konkurencje żeglarskie) oraz wizytę w Szanghaju.
Z zaproszenia nie zamierzam skorzystać.
***
Oglądałem dziś wywiad Wałęsy udzielony Monice Olejnik w TVN 24. Były prezydent na pytanie dziennikarki, dlaczego za swojej kadencji nie odznaczał bohaterów "Solidarności", co czyni obecny prezydent, odpowiedział, że on to pracował, a teraz Kaczyński nie ma nic do roboty, to odznacza… Był to rzadko spotykany przykład skrajnego prostactwa. Niestety.
O tej rozmowie można powiedzieć tylko jedną dobrą rzecz: że się skończyła.
Przewodniczący funkcjonującej w Parlamencie Europejskim tzw. Intergrupy "Sport", Brytyjczyk Chris Heaton-Harris (skądinąd były sędzia piłkarski w Premiership) zaprosił mnie do wzięcia udziału w europarlamentarnej delegacji do Chin. Jej celem byłoby zapoznanie się z wykorzystywaniem obiektów olimpijskich w przyszłości oraz dyskusja nt. "współpracy sportowej i innej między UE a ChRL". Uczestnicy delegacji mieliby zwiedzać obiekty sportowe, a także zastanowić się na ile ostatnie tygodnie i obecność Chin w międzynarodowych ośrodkach przekazu zmieniła ten kraj.