Rozpętała się burza wokół miejsca katastrofy i awaryjnego lądowania w Smoleńsku. Burza wywołana scenariuszem wypadków opisanym przez FYMa, a opartym na założeniu, że piloci uciekli z zastawionej pułapki i lądowali w innym miejscu, niż „zainscenizowane” miejsce katastrofy na Sewiernym. Notki FYMa Gdzie i kiedy doszło do tragedii?, Archeologia smoleńska były odpowiedziami na moje wpisy Brzozy, beczki i zyliony kawałków, Jedno miejsce, dwa samoloty. Dyskusja pod wszystkimi notkami jest bardzo obszerna, przynosi wiele ciekawych informacji, zaskakujących obserwacji, ale często zbacza w odległe rejony.
Proponuję powrót do rzeczywistości i to od razu do jej ciemnej strony, czyli raportu MAK. Większość blogerów (w tym i ja) odrzuciła ten raport z prostego powodu – nic w nim nie może być prawdziwe. A nawet jeżeli są tam prawdziwe fragmenty, to i tak nie wiemy które, więc najlepiej nie zaprzątać sobie nim głowy. Stop – czy to nie był zbyt pochopny wniosek?
Wróciłem do raportu. Jego integralną częścią jest ekspertyza TAWS (numer seryjny 237) i dwóch FMS (numery seryjne 291, 1577) dokonana przez eksperów producenta tych urządzeń oraz ekspertów NTSB i FAA. Należy zadać sobie pytania, czy te ekspertyzy też mogą być sfałszowane? Czy ci eksperci nie zorientowaliby się, że dostarczono im do analizy podmienione albo zmanipulowane urządzenia?
Nie traćmy kontaktu z rzeczywistością. Odrzucenie ekspertyzy urządzeń TAWS i FMS wraz z raportem Anodiny przekracza już chyba granice rozsądku. Zajrzałem więc do raportu MAK (s. 105-107). Z analizy tego fragmentu wynikają dwie, moim zdaniem istotne konkluzje:
· były cztery alarmy głosowe TERRAIN AHEAD, PULL UP (10:40:06, 10:40:32, 10:40:39, 10:40:46) i towarzyszący im na wskaźnikach alarm MODE_1_SINK_RATE oznaczający zbyt dużą prędkość zniżania,
· ostatni zapis FMS nastąpił o godz. 10:41:05 przy prędkości 270 km/h w punkcie o współrzędnych N54°49.483’ E032°03.161’ na skorygowanej ciśnieniowo wysokości około 15 metrów.
Zakładam, że amerykański producent TAWS i FMS wie, jakie są numery seryjne jego przyrządów zainstalowane w konkretnych samolotach. Przyjąłem, że przed katastrofą zostały zamienione samoloty TU154 M 101 i 102. Aby hipoteza, którą nazwałem „jedno miejsce, dwa samoloty” nadal była spójna, muszę dodatkowo założyć, że oprócz zamiany samolotów nastąpiła wymiana urządzeń TAWS i FMS.
Widzę tylko jedną rozsądną możliwość wyjścia z pułapki, w którą sam się wpędziłem. Urządzenia te zostały zakupione przed remontem TU 154 M 101 w Samarze i tam zostały zamienione (wystarczyła zamiana numerów seryjnych w dokumentacji), ponieważ już wówczas rozpoczęto przygotowania do zamachu.
Natomiast nie potrafię pogodzić ekspertyzy Amerykanów zawartej w raporcie Anodiny z hipotezą „dwóch miejsc” zaproponowaną przez FYMa. Urządzenie FMS zapisało dokładny czas i miejsce katastrofy. Obstając przy tej hipotezie musimy przyjąć, że albo Rosjanie sami sfałszowali zapisy urządzeń, albo eksperci amerykańscy zostali wspólnikami Anodiny. Czy jest trzecie wyjście z tej pułapki?
PS
MAK podaje, że katastrofa miała miejsce w punkcie o współrzędnych: N54°49.450’ E032°03.041' . Przyjmijmy ten punkt za centralny i porównajmy to z odczytem z FMS: różnica odległości wynosi - 140 m NE (64°).
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1952