Naturalnie miłość nie prostacko pojęta, a prawo nie koślawe, zmięte i pokątne.
Więc co ważniejsze ?
Cóż miłość jest naddana, a prawo wymyślone i to w dodatku przez zdeprawowaną „służbę”.
Więc niby wszystko proste, a jednak właśnie o to „proste” toczy się spór od ponad dwu tysięcy lat.
Ważne to szczególnie teraz, kiedy prawo jak tarcza cynicznie odbija każdy powiew miłości.
Gasi inicjatywy.
Przyczynia się, a nawet umacnia każdy przejaw szaleństwa i wynaturzenia.
Zmienne, kapryśne, służalcze, doraźne…staje przeciw temu, co wielkie i wyraźnie wpisane w człowieka.
Rozbiło święte kamienne tablice i kpi paragrafami ze zdrowego rozsądku.
Przypisuje świętość i pozorną niezmienność czemuś, co niejako ze swojej natury jest zmienne. Koniunkturalne nawet.
Prawie każda nowa kadencja sejmu przeinacza to, co wcześniej ustalono ponoć „na wieki wieków”…
Prawo poszło w lewo. Siadło na wielu stołkach i patrzy argusowo jakby tu ograniczyć.
Jak ukrócić. Jak utrudnić. Jak…(a jakże!)…uwznioślić to, co liche. Ochronić to, co mizerne. Zabezpieczyć, co wszystkim przeszkadza.
Kochamy prawo? Paragrafy, druczki, kruczki, zawiłości ustępów i nade wszystko „powagę urzędów”?
I tak, i nie. Albo : raczej nie, ale niekiedy tak. Przecież od wieków nosimy przed sobą wizytówki z nazwami urzędów, w które „byliśmy umoczeni”. Wizytówki pisane złotymi literami. Może nie tak wielkimi jak w Rosji, ale zawsze jednak.
Bo kto nie jest, bądź nie był „na urzędzie”, nic przecież nie znaczy..?
Może właśnie przez ten nasz brak konsekwencji najlepiej się mają chytrusy od tłumaczenia prawa na względnie ludzki język. Tylko oni wiedzą czy kropka to kropka, czy też tylko przelotne napaskudzenie muchy, z którego można przecież wycisnąć niewątpliwą korzyść.
Ci rzeczywiści kapłani współczesności potrafią zabełtać błękit w głowie każdemu nie ze swego klanu, niewtajemniczonemu w wielką „tajemnicę prawa”.
A teraz piasek truizmów :
Prawo, które ma pomagać – szkodzi. Prawo, które ma porządkować – wprowadza bałagan.
Stoi na straży tych, co ponad prawem.
Za ukradziony w markecie 99 groszowy batonik chore dziecko może trafić do aresztu. Za sfałszowaną 20 groszówką kolejową legitymację student, bogaty jak mysz kościelna, może trafić do więzienia. Za ofiarowanie resztek swojego chleba ubogim piekarz może stracić wszystko co posiada…i tak dalej, i tak dalej…Wszyscy to znają, wszyscy wiedzą…
Jak również to, że za milionowe „przekręty” nic się złego nie dzieje przekrętnikom.
Co o pomstę woła do nieba, gdy wielu cierpi nędzę.
A stać się nie może, wszak to oni ustanawiają „prawo”. Dla swego dobra i swoich znajomych oczywiście.
Dlatego tak bardzo przeszkadza im Chrystus ze swoim wszechogarniającym świętym prawem miłości.
Z rzeczywistą sprawiedliwością.
Z niechęcią do gmatwaniny „prawnego porządku” zaciemniającego to co najistotniejsze.
Miłością rozbijający każdą pokrętność prawa.
Otwarty na dobro każdego człowieka, a nie tylko samozwańczych królów tego świata.
W tym właśnie przyczyna Jego krzyża.
Pójdziemy za Nim ?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2588
Panie Janie, ja bym nie przesadzał z tą "ciemnotą", każdy bowiem ma jakąś swoją ciemną stronę. Pan na przykład nie rozumie, że krzyż jest znakiem miłości, a zabiera głos w sprawach chrześcijaństwa...:)