Ostatnio przypomniano Ewangeliczna postac celnika Zacheusza ktoren byl tak spragniony widoku Jezusa, ze nie baczac na swoja pozycje i znaczenie po prostu wspial sie na drzewo, zeby ujrzec Kogos... co nim powodowalo ? Moze zwykla tesknota za czyms co jest prawdziwe, za Kims kto jest Prawda... Jezus docenil wysilek Zacheusza i zatrzymal sie w jego domu, nie baczac na to "co ludzie powiedza". Inna sprawa, ze Jezus absolutnie nie zwracal uwagi na tzw. "opinie publiczna" kierowal sie w swoich wyborach wlasnym zdaniem i wiedza...
Opowiesc o Zacheuszu jest opwiescia wzruszajaca... czesto ja wpominam... ale jest tez inna opowiesc, takze o celniku ktory stal sie Apostolem...
sw. Mateusz...nawiasem mowiac, Mateusz to imiemojego siostrzenca i chrzesniaka, czy widzicie w tym przypadek w zwiazku z moja opowiescia ?
Mysle, ze Bog tak pokierowal sprawami tego swiata, ze mam sistrzenca o imieniu Mateusz zas moja przygoda ze sw. Mateuszem zaczela sie na dlugo przed narodzinami mojego syna chrzestnego...
Bylem studentem fizyki z aspiracjami do pracy naukowej, a moze nagrody Nobla ;-) co do nagrody jobla, bylem nagradzany i to nie raz... ;-), zycie szybko zweryfikowalo moje nadete marzenia... ktoregos dnia wpadl mi w rece album z reprodukcjami obrazow renesansu, marny zreszta, bo bialo czarny... zas jedyna kolorowa kopia wolala o pomste do nieba jakoscia... ale ta kolorowa kopia wlasnie przykula moja uwage.
Byl to obraz Michala Aniola de Merisi da Caravaggio... hultaja, hulaki, chuligana... ale to on dal poczatek wyroznikowi malarstwa europejskiego, wprowadzil swiatlocien. Na w/w obrazie jest wspanialy pokaz swiatlocienia, Jezus stoi przypuszczalnie w komorze celnej, obok jest okno z akcentem krzyza, z niewidocznego miejsca wpada smuga swiatla... przy stole siedzi towarzystwo ktore wyglada zbojecko, na stole kasa... postac o ktorej mowa, Mateusz, celnik, zlodziej (?) zdumiony pokazuje na siebie i jakby pytal "o mnie Ci chodzi" gest Jezusa nie pozostawia watpliwosci..."tak, ty..."
a wczesniej musialy juz pasc slowa "pojdz za mna". Inny czlowiek jest tak zajety liczeniem piniedzy, ze nie zwrca uwagi na to co sie wlasnie stalo, przegapil cos waznego... niestety, tak jest i dzis. jestesmy zbyt zajeci, zeby zwrocic uwage na dziela boze... moze czasem warto sie zatrzymac i pomyslec o innych sprawach tego i innego swiata.
Ten obraz jest zawsze ze mna, zawsze o nim pamietam i kiedy bywam w Rzymie, staram sie go zobaczyc...
To jest uniwersalne przeslanie ktore pokazuje, ze dla Boga niema nic niemozliwego, znajdzie ucznia i wykonawce swojej woli wszedzie...
a On potrafi siegnac tam gdzie wzrok nie siega, wydobyc z nas to co najlepsze i uzyc w celu ktory uzna za stosowny...
"Chwala na wyskosciach Bogu a na ziemi pokoj ludziom bobrej woli"
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2583
Pamiętam:niewielka,ciemna wiejska izba z dwoma łóżkami,szafą i ścianami zapełnionymi tzw.świętymi obrazami w przepięknych drewnianych,koronkowych ramach.Swoja wielkością,kolorystyką i tematyką,we mnie,małej wtedy dziewczynce,przyjeżdżającej do Babci na wakacje,budziły lęk.Najbardziej zaś obraz,na którym Jezus odrywa rękę od krzyża w kierunku stojącego przed nim mnicha.Bałam się,że ta ręka może sięgnąć po mnie.
Czas mijał.Na miejscu starej chałupy stanął nowy dom już bez tamtych obrazów.
...........
Przeprowadziłam się z córkami do własnego mieszkania,i wtedy przypomniałam sobie o tamtym obrazie.Już wiedziałam,że Jezus wyciąga rękę do św.Franciszka,że chce Go przytulić do Swojego Serca.
Myśmy też potrzebowały takiego przytulenia.
Obraz odnalazł się na Babcinym strychu.
Wystarczyło zmienić ramę.
Jak wiele tych obrazow maluje kazdy z nas swoim zyciem..
Bez przesady mozna stwiewrdzic,ze kazdy z nas jest wielka Galeria malarska.
Dlatego Bog Wcielony lubi sie nam tak przygladac:))
Serdecznie pozdrawiam..Twoj tekst byl pierwszym,ktory czytam dzisiaj.It set my day in the right tune:))