Jest późne popołudnie, wrześniowe słońce łasi mi się do twarzy. Siedzę przy kawiarnianym stoliku przy Puerta de Toledo w Madrycie. Przyjechałem z kraju, który przez wieki przyjmował kolejne pokolenia Żydów, uciekających niemal z całej Europy. Jestem w kraju, z którego spektakularnie wyrzucono Żydów pod koniec XV wieku. Wtedy zresztą, w 1492 roku zmuszono ich silą do opuszczenia także sąsiedniej Portugalii, ale też sporej części Niemiec. Ale dziś, po wiekach, sprytni Hiszpanie narzucili światu, że owa data kojarzyć ma się z odkryciem Ameryki. Uczynił to co prawda Genueńczyk, ale pozostający w służbie hiszpańskiej monarchii − Cristoforo Colombo. To historyczne cwaniactwo nie jest tylko domeną nacji z Półwyspu Iberyjskiego. Austriacy też wmówili wszystkim, że Hitler był Niemcem, a Mozart Austriakiem, choć było dokładnie odwrotnie.
A swoją drogą, po trochę ponad czterech wiekach Niemcy zabrali się za Żydów bardziej metodycznie. O ile w XV wieku kazali im opuszczać kraj i zostawiać domy, o tyle w wieku XX zażądali, aby potomkowie Abrahama opuścili ziemski padół i zostawili już nie tylko dobytek, ale i życie. A jak już cos nasi zachodni sąsiedzi robią to, trzeba przyznać, w sposób zorganizowany. Można by rzec: dopięty na ostatni, teutoński guzik.
Czemu ja tyle o tych Żydach? Bo straszna złość mnie bierze, że dziś zbrodnie Holokaustu zaczyna się przypisywać mojemu narodowi, a nie Niemcom. Tak oto na naszych zdumionych oczach następuje totalna korekta historii: polskie ofiary stają się... katami, a Niemcy z narodu katów coraz częściej wędrują na półkę z napisem: ofiary II wojny światowej. Straszliwy paradoks. Ale czemuż polskim kosztem, na miłość Boską?
Ci, którzy ośmielają się czynić z mojej Ojczyzny kraj antysemitów albo są kompletnymi półgłówkami (populacja kretynów jest spora, a więc matematycznie jest to możliwe) albo czynią to, jak złodziej wrzeszczący "łapać złodzieja". Niemcy chcą odwrócić w ten sposób uwagę od szwabskich zbrodni, Austriacy od masowego poparcia dla rodaka − Hitlera, Francuzi − od powszechnej kolaboracji z niemieckim okupantem części Francji, inne nacje − od wydawania Żydom panom z Gestapo i to na ochotnika, nawet bez proszenia ze strony gości z Berlina. Amerykanie zaś − od bezczynności i udawania, że nie widzieli tego, co działo się z Żydami podczas II wojny (choć przecież Jan Karski informował o tym prezydenta Franklina Delano Roosvelta). Cóż to za parada hipokrytów! Cóż za "danse macabre".
Siedzę więc sobie przy Puerta de Toledo i myślę, że i Hiszpania i Niemcy, świat cały powinien znać słowa, które wypowiedział duchowy przywódca Żydów rabin Mojżesz Isserles: "W tym kraju nie ma zawziętej nienawiści do nas, jak w Niemczech. Oby zostało tak nadal, aż do nadejścia Mesjasza".
Tenże sławny rabin nazwał nasz kraj "paradis Judaeorum..." czyli "rajem dla Żydów". O tym wszystkim powinni pamiętać ci, którzy tymże Żydom stworzyli nie raj − jak Polacy − a piekło na ziemi.
*tekst ukazał się również w "Gazecie Polskiej" (25.09.2013)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3593
"Oby zostało tak nadal" - może być trudne do osiągnięcia przy dalszej obecności p. Adaśka z jego bandą, która jednoznacznie się kojarzy jako żywioł antypolski pochodzenia semickiego. Zawsze dwie strony muszą chcieć aby było nadal, jeśli chce tylko jedna, to nie możliwe aby było tak nadal.
była paneuropejska poprawność polityczna, której akurat Niemcy i Hiszpanie nie realizują, a los i tak im sprzyja. Przewrotny jest ten los istotnie.
Myślmy po polsku, trzymajmy się prawdy i swojej tożsamości, a nie obcych wizji. Nie zadowalajmy innych , gdyż nie są tego warci i nie będą wdzieczni, jeżeli mogą nas wykorzystać , to nie będą zabiegać o naszą przyjaźń, a nasza europejska poprawność nie bedzie miała znaczenia.
A w Toronto, Nowym Yorku, San Francisco, itd, gebelsowcy z tzw. msz RP propagują POkłosie, antyPOlski produkt kloaki szechteropodobnych POtomków ludobójców spod znaku żydokomuny. A europosłowie sobie siedzą, piją kawę i udają, że nic się nie stało.