Kto zarobił na zwaleniu giełdy przez rząd?
No nie będziemy przecież żartować, że nikt nie zarobił – dorośli jesteśmy
Jak donosi Onet (cóż, taka służba!) z giełdy w ciągu dwóch dni "wyparowały" 52 miliardy złotych . :-)
Jezu… tyle kasy za jeden myk. I można mieć, przepraszam, w dupie emeryturę z OFE z ZUSu, ba! – kraść nawet nie trzeba.
Tylko wypłata i Bahamy….(byłem na Bahamach – nieprawdopodobna woda, wraki widoczne jak na dłoni, choć leżą na głębokości kilkudziesięciu metrów, przyroda nieprzesadnie bujna – taką lubię).
Tanio! Ładny dom przy plaży, tyle, że oddzielony od niej ulicą, w cenie dużego mieszkania w Warszawie, ale jak się ma wypłatę z wczorajszej sesji giełdowej, to i dom na samiutkiej plaży bez problemu się kupuje.
I jeszcze na drobne wydatki do końca życia zostanie.
I tylko mnie ta jazda po lewej stronie odstrasza. Bo wtedy trzeba mieć kierownicę po prawej i to dla mnie troszkę trudne.
No, ale najpierw muszę się zaprzyjaźnić z kim trzeba, żeby wiedzieć co trzeba i kiedy trzeba i potem zrobić co trzeba.
I Bahamy…
Nie, ja niczego nikomu nie insynuuję – ja po prostu mam opory przed uwierzeniem, że nikt z takiej okazji do szybkiego zarobienia kasy nie skorzystał.
I choć się staram, nie mogę się tych oporów pozbyć.
A do tego pamiętam, jak swego czasu pewien minister finansów (z bardzo, bardzo dobrej rodziny) ogłosił z sejmowej trybuny że „giełda jest przegrzana” – taki troskliwy!
I choć to brzmi niewiarygodnie, giełda się ministra posłuchała! Taka lojalna!
I się… ochłodziła. Do tego stopnia ochłodziła, że się trochę pobankrutowanych inwestorów w kostnicach chłodzić musiało.
No, ale jak się ma słabe serce (albo słabe kręgi szyjne) to nie należy się za biznes brać, w III RP w szczególności.
Tyle, że w tych kostnicach to tylko ci drobniejsi i mniej ważni byli – bo ci najważniejsi, zbiegiem okoliczności wyszli z giełdy o czasie, bo im się najwyraźniej na samolot spieszyło. A jak wyszli oni, to ich pieniądze z nimi wyszły też.
To przecież normalne.
No i jak tu nie kochać tych premierów i ich ministrów finansów?
No jak?
*http://finanse.wp.pl/kat,1033747,title,Kolejny-dzien-spadkow-na-gieldzie,wid,15958042,wiadomosc.html?ticaid=111410
1. Frugo – tak brzmi nazwa.
2. Nie ja, niestety. To była reklama wymyślona... w pokoju obok, w najlepszej wtedy w Polsce agencji Grey Warszawa, w której miałem honor pracować przez 7 lat, i przejść wszystkie szczeble - od szeregowego ekanta do dyrektora client service.
Autorem hasła jest Kot Przybora, on wraz z Iwo Zaniewskim robili filmy, nad stroną graficzna czuwali Janusz Mazurczak i Marek Bimer, dołożyła swoje Beata Dmochowska a nad całością czuwała doskonała ekantka, Ewa Braun.
Nie wiem, czy będą zadowoleni z wymieniania ich z nazwiska na tym portalu, ale to są zdecydowanie jedne z najwybitniejszych (jeśli nie najwybitniejsze) postaci polskiej reklamy.