Potwierdzam podaną dziś w jednym z portali internetowych informację o zakulisowych negocjacjach Polski z innymi dużymi krajami UE w kontekście podziału stanowisk w unijnej dyplomacji. Nie dalej jak wczoraj, w Parlamencie Europejskim, usłyszałem od zwykle bardzo dobrze poinformowanego polityka największej grupy politycznej EPP wieść, że zamiast walczyć o parytety narodowe i wynikające z nich stanowiska 10 - 11 ambasadorów Polska zrezygnowała z tego i oddała to za stanowisko jednego z sześciu sekretarzy, współpracujących z komisarz Ashton i jej (to też już zdecydowane) politycznego zastępcy. Sekretarzem tym miałby zostać obecny wiceszef MSZ Mikołaj Dowgielewcz.
Czy jest to tylko plotka? Dotychczas to źródło (z którego mam tę wiadomość) nigdy nie zawiodło i zawsze informacje od niego potwierdzały się w rzeczywistości. Jeżeli by tak było, to cena, jaką zapłacimy za fotel jednego z sześciu sekretarzy, będzie niebywale wysoka: tą ceną będzie dramatyczna nieobecność Polaków w dyplomatycznym korpusie UE.
To tak, jakby perły oddać za koraliki.
Potwierdzam podaną dziś w jednym z portali internetowych informację o zakulisowych negocjacjach Polski z innymi dużymi krajami UE w kontekście podziału stanowisk w unijnej dyplomacji.