Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

„HEIL WAŁĘSA!”

tsole, 22.05.2013
Tytułem wstępu
Felieton ten pochodzi z września 1989 r. kiedy to pisywałem do toruńskiego solidarnościowego periodyka „Wolne Słowo”. Miałem stałą rubrykę na ostatniej stronie, a serii patronowało motto „Swoją drogą”.
Ale ten felieton się nie ukazał. Jako jedyny z tych, które wysyłałem został przez Redakcję zablokowany. Gdy później pytałem Naczelnego o powody, użył argumentu rodem z piosenki Młynarskiego: widzi pan jaką mamy sytuację.
Piszę o tym, aby Czytelnik zechciał wziąć poprawkę na czasy, w których tekst powstał. Dziś wielu zamieszczonych tam opinii bym nie wyraził. Wyznam, że z trudem oparłem się pokusie autocenzury.
Publikuję zaś zainspirowany kolejną „okołowałęsową” wrzawą.
 
„HEIL WAŁĘSA!”
Okropnie brzmi, nieprawdaż? Już widzę święte oburzenie na Waszych twarzach, Drodzy Czytelnicy. Zupełnie takie, jak u pewnego mojego ko­legi, gdym Mu, bodaj w 84 roku, pokazał napis ZOMO wykonany soli­darycą z dziarsko powiewającą chorągiewką nad literą M. Cóż, taki już jestem przewrotny, w złośliwości nienasycony.
Postawa przymrużonego oka budzi zgorszenie, gdy dotyka wartości uz­nanych za święte. Słuszną tę zasadę można - chyba cokolwiek cynicznie - używać jako papierka lakmusowego - do rozpoznania rozległości obszaru sacrum konkretnego człowieka lub całych grup społecznych. Przykładowo: zjadliwe karykatury Jana Pawła II ukazujące się od czasu do czasu w prasie zachodniej nie robią tam większego wrażenia, podczas gdy u nas wywołują powszechne oburzenie. Taki stan rzeczy bierze się stąd, że w zniewolonym sekularyzacją Zachodzie nie ostoi się żaden autorytet – nawet, gdy w grę wchodzi osoba z racji pełnionej służby podległa szczególnej „kurateli” Ducha Św. Wrażliwość religijna Polaków pozwala jeszcze uszanować ową niezwykle subtelną strukturę powiązań wymiaru doczesnego z transcen­dentalnym realizującą się w funkcji Namiestnika Chrystusa. Jeszcze - bo wrażliwości tej nie starcza już dla niższego rangą duchowieństwa; autorytet krajowych liderów duszpasterskich coraz częściej bywa kwestionowany.
Historia ludzkich autorytetów poraża ilością przypadków już to gorszą­cych, już budujących, lecz w znakomitej większości nie poddających się żadnym racjonalizującym zabiegom. Przestrzeń rozpostartą między św. Fran­ciszkiem z Asyżu a Hitlerem wypełnia mnogość karier nie podle­ga­jących tak jednoznacznym moralnym osądom. Tak jak trudno podać re­cep­tę na murowany przebój w muzyce pop, tak nie daje się przewidzieć, jaki wzorzec ludzkiego zacho­wania może wzbudzić masową akceptację w danym kontekście kultu­rowym i społecznym. Przeprowadzona w latach sześćdziesiątych wśród francuskiej młodzieży ankieta „Kim chciałbyś być” dała odpowiedzi zaskakujące: większość chłopców wybrała nie Jurija Ga­garina, nie Toni Sailera, nie Rogera Moore'a, lecz... Alberta Schweitzera. A wśród dziewcząt Brigitte Bardott i Sylvie Vartan druzgocąco przegrały z Jo­anną D'Arc...
Fascynującym przykładem lat ostatnich w interesującej nas tu kwestii jest Lech Wałęsa. Droga, jaką przebył od zwykłego robotnika do męża sta­nu, o któ­rego względy zabiegają nawet mocarze tego świata jest najlep­szym dowodem na to, że niewiele tu są warte jakiekolwiek oparte na racjonalnych przesłankach prognozy.
Nieoznaczoność, jakiej podlega ewolucja większości autorytetów naka­zuje traktować ów fenomen z właściwą ostrożnością. Zwłaszcza po doś­wiad­czeniach naszego wieku. Bo­wiem obok przykładów tak budujących jak Maksymilian Kolbe, Matka Teresa z Kalkuty, Jan Paweł II egzystują prze­rażające: Adolf Hitler, Józef Stalin, Pol Pot. Ogromu krzywd nie­sio­nego przez tych ostatnich nie jest przecież w stanie zrekompensować na­wet cała armia tych pierwszych.
Tytuł niniejszego felietonu jest tylko żartobliwym (choć mam świado­mość, że humor to czarny) zwiastunem równie bulwersującego pytania, któ­re chciałem postawić - całkiem już serio: czy istnieje niebezpie­czeń­stwo, by Wałęsa okazał się polskim Hitlerem?
Odpowiedzi na to pytanie nie ma - choćby z powodu owej nieo­zna­czoności, o której było przed chwilą. Pozostają jedynie spekulacje - Bóg wie, na ile jałowe. Pozwólmy sobie na nie.
Sposób, w jaki Wałęsa „omamił” krajowy intelektualny establishment żywo przypomina działania niedoszłego malarza. Gdy słyszę „światowca” Waj­dę, jak mówi, że kandyduje do Senatu, to dlatego, że go Wałęsa po­prosił - czuję - obijcie mnie za to - jakieś zażenowanie. Gdy widzę, jak sztab polskich (i nie tylko!) mózgów zgodnym chórem pieje peany wy­sławiające Wałęsy intelekt, refleks, intuicję - mrużę ze zdumienia oczy. Lecz - o paradoksie! - sam ulegam czarowi, jaki Lech emanuje. No, prze­cież trick z koalicją był nie do podrobienia! Tak, w tym człowieku coś drze­mie. Ciarki przebiegają przez plecy na myśl, że to „coś” mogłoby się tak do końca obudzić.
Aby Wałęsa mógł pełnić tu funkcję Hitlera, musi być spełniony szereg warunków, których co najmniej część jest do ogarnięcia. Przede wszystkim - Polska musi być biedna, biedna beznadziejnie. Jest taka. Lecz czy to mo­że wystarczyć do obudzenia się bestii fanatyzmu - zrodzonego właśnie z poczucia beznadziei? Fanatyzmu, który każe zogniskować spojrzenia ca­łe­go narodu na Tym Jednym? Bóg jeden wie.
Po drugie, Ten Jeden musi być wrażliwy na zniewalający, demora­lizu­jący urok władzy. Tu nasz Wódz nie jest nazbyt idealnym kandydatem. Co prawda, wychodzi zeń czasem chłopsko-roztropna megalomania, lecz trud­no wyrokować, na ile jest to złudzenie spowodowane wymownością; gdzież Lechowi do Geremka z Jego talentami oratorskimi.
Swoją drogą istnieje powód, dla którego fenomen Wałęsy nie da się wpi­sać ani w casus Hitlera, ani Nikodema Dyzmy. Motorem Jego działania nie jest bowiem ani skłonność do paranoi, ani - jak to nam kiedyś usi­łowano wciskać w Bardzo Mądrej Telewizji - bezwzględny cynizm. Tym motorem jest - sądzę - autentyczne chrześcijaństwo. Chrześcijań­­stwo pro­ste, wyrosłe nie z wyżyn akademickich dociekań, lecz z zasobnej w krew, pot i łzy tradycji narodowej.
Lecz prawdziwe wnętrze bliźniego nie jest nam dane do bezpośred­niego wglądu. Dlatego muszę dodać, że sądzić tak każe mi zaufanie. Tylko w oparciu o jego kruchy fundament mogę twierdzić, że zawołanie „Heil Wałęsa!” jest i na zawsze pozostanie tylko ponurym żartem.
 
Toruń, 1989.09.26
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 7688
Domyślny avatar

dogard

22.05.2013 13:14

jest zawolanie 'HAIL tuSSek'
tsole

tsole

22.05.2013 13:46

Dodane przez dogard w odpowiedzi na natomiast szczera prawda

Tusek swoją szansę na bycie Führerem pogrzebał :)
Domyślny avatar

dogard

22.05.2013 14:49

Dodane przez tsole w odpowiedzi na Myślę, że wątpię :)

jaki tuSSek taki hitlerek...jak go zwa lemingi to mnie malo interesuje.Dla nich moze byc nawet tkniety palcem bozym wielkim wodzem POlszewii.
Leszek Witkowski

Leszek Witkowski

22.05.2013 16:58

Nasze zludzenia rozwiazuje czas. Bylismy zafascynowani tym typem. Prostak, ale ta Madonna w klapie ? Dlugo nic, lub niezbyt wiele wiedzielismy. Szydlo wychodzilo powoli. Teraz wiemy. Agent pilnowany od piewszych swych krokow, az po prezydenture, przez kpt. Wachowskiego. Perfidne scierwo wypromowane przez tajne sluzby i wspierajace je calym soba. Odpowiedzialny za "gruba kreske", wysokie emerytury dla UBecji, zalanie kraju pornografia, obalenie rzadu Olszewskiego. Mozna wymieniac dlugo jeszcze... Wierzyc sie nie chce, kogo mozna umieszczac na najwyzszych stanowiskach. A Bronek, stawiajacy pomnik bolszewicki pod Ossowem - to lepszy ? Podobno uwielbiany przez Polakow. Fajne, prawda ? A Tusk, od dawna gardzacy Polska - to inny od wymienionych ? Zostal tam umieszczony, by zrujnowac do fundamentow nasz kraj. Poszedl dalej. Niszczy i fundamenty. Groza bierze, gdy widze, przesuwajace sie jak na karuzeli, od lat te same twarze. Wizerunki gdne albumu Lombroso.
tsole

tsole

22.05.2013 18:10

Dodane przez Leszek Witkowski w odpowiedzi na Zludzenia.

Jedynego, co nie był podróbką wyeliminowali.
Ech, może by tak wrócić do monarchii?
tsole
Nazwa bloga:
Zależny od Cienia
Zawód:
PR
Miasto:
Toruń

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 384
Liczba wyświetleń: 1,166,892
Liczba komentarzy: 1,822

Ostatnie wpisy blogera

  • Dlaczego wątpliwość?
  • Rozmowy z Cieniem-Dlaczego tolerancja
  • Dlaczego pamięć?

Moje ostatnie komentarze

  • Ponieważ mój rozmówca jest Cieniem, to znaczy że ja jestem tchnieniem :-)
  • Mnie w zupełności wystarczy definicja św. JP2, którą zamieszczam w tekście.
  • Błogosławionych Świąt!

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • "Apolityczne" motywacje wybitnego fizyka
  • Parówki i puszki na służbie lemingów
  • Lewica-prawica: rzut aksjologiczny

Ostatnio komentowane

  • Jan1797, Przepraszam Tsole, Że tu, bo lżej i łatwiej. Nie jestem aniołem, separatyzm określam wprost... "Bóg toleruje błądzących". -Lecz czy po to by przewodzili?, Być może? Nie stawia warunków. -Gdyby…
  • Edeldreda z Ely, @u2 Niech Tatko wraca do zdrowia i nabiera sił! Trzymaj się.
  • u2, ***najlepszym antidotum na zwątpienia jest wiara*** Od tygodnia mój tato leży na oddziale chirurgii ogólnej w Szpitalu Wojewódzkim w Suwałkach. Ma niedowagę przy wzroście około 180 cm, ma wagę 57…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności