Mama Łukaszka siedziała sobie w pokoju i z satysfakcją oglądała rozdanie polskich nagród filmowych.
- A teraz nagroda za najlepszą główną rolę męską - odczytał ze wzruszeniem prowadzący galę. - Za wybitną rolę w filmie "Poprosie" nagrodę Błotniaka Stawowego otrzymuje Stuciej-Mahr!!
Sala zatrzęsła się od oklasków a mama Łukaszka z satysfakcją przypomniała sobie ów film. Młody rolnik, kreowany przez Stucieja-Mahra, odkrył, że sadził swoje proso na polu, na którym miejscowi Polacy rozsypali prochy zgładzonych przez siebie w stanie wojennym Żydów. Pokazano najdramatyczniejszą scenę filmu, w której to Stuciej-Mahr wykrzykiwał: "Polska jest wstrętna a Polakami się brzydzę!!"
- Dziękuję bardzo polskim widzom za tę piękną nagrodę polskiego filmu - szepnął ciepło do mikrofonu zadowolony Stuciej-Mahr. - Będzie u mnie stała na honorowym miejscu!
Co było dalej - tego mama Łukaszka już nie widziała, bo z hukiem otwieranych gwałtownie drzwi do mieszkania wpadł tata Łukaszka. Ale jak on wyglądał! Pobity, posiniaczony, podarty, podrapany, z zakrwawionym nosem.
- Co się stało?! - wystraszyła się mama Łukaszka.
- Napadli mnie i pobili - tata Łukaszka usiadł ostrożnie w fotelu.
- To widzę, ale kto to był???
- Takich dwóch - tata Łukaszka zaczął delikatnie wycierać twarz chusteczką. - Jeden taki cham, a drugi taki wysoki, siwawy...
- ...wysoki i przystojny? - dokończyła uradowana mama Łukaszka. - Wiem, o kim mówisz! To prawdziwy dżentelmen!
- Bzdura! - skrzywił się tata.
- Żadna bzdura! On jest miły, uprzejmy, a nawet szarmancki! On docenia co to godność, szacunek każdego człowieka, kieruje się nawet sumieniem! Reprezentuje tradycyjne, by nie rzec konserwatywne podejście do rabunku! Prawdziwy dżentelmen!
- Ten dżentelmen okradł mnie na tyle samo co ten cham, nawet więcej, bo ściągnął mi jeszcze zegarek. Ładny mi dżentelmen!
- W mediach przedstawiają go jako dżentelmena - broniła się mama Łukaszka.
- Ale bije tak samo mocno jak ten cham, więc co mi z tego jego dżentelmeństwa? Dzwoń lepiej.
- Gdzie?
- No jak to gdzie, na policję! - zirytował się tata Łukaszka.
Mama Łukaszka posłusznie chwyciła telefon, uzyskała połączenie, powiedziała co się stało, powtórzyła kilka razy "acha" i rozłączyła się.
- Przyjadą jutro - powiedziała tacie Łukaszka.
- Jak to jutro??? Przecież mnie napadli dzisiaj!
- Ale dzisiaj wszystkie radiowozy są zajęte.
- Wszystkie??
- No wszystkie. Ścigają dwóch przedszkolaków, którzy do kamery monitoringu pokazali fakju.
- Wszystkimi radiowozami???
- Tak, bo oni uciekają rowerkami. I nie reagują. Ani na wezwania do zatrzymania, ani na lizaka, ani nawet na batonika. Nie śmiej się, bo ci znowu krew zacznie lecieć, a wiesz jak to trudno sprać z dywanu!
- Ja się nie śmieję - wymamrotał tata Łukaszka. - To dzwoń po pogotowie.
Tym razem mama Łukaszka nawet nie sięgnęła po telefon.
- Karetka i tak nie przyjedzie.
- O - zdziwił się tata Łukaszka. - Lekarz nie dotrze do rannego obywatela. Czyżby państwo polskie nie zdało egzaminu?
- Przecież wiesz, że system ratownictwa medycznego jest w ciężkiej sytuacji - oznajmiła wzburzona mama Łukaszka. - Minister próbuje go reformować, ale jak tu cokolwiek reformować, jeśli opozycja i pseudoopozycja wewnątrz koalicji blokuje najważniejszą kwestię tej dekady?
- Jaką kwestię?
- Jak to jaką? Związków partnerskich!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2864