Jak z zielonej arkadii zrobić bezludną wyspę? Trzeba zapytać premiera Polski - taki gorzki żart usłyszałem podczas jednego ze spotkań, jakie ostatnio odbyłem za granicą. Przykre, że nasz kraj znów staje się powodem do drwin, ale wydarzenia tego tygodnia tylko potwierdzają słuszność zasłyszanej tezy.
Może i rzeczywiście warto by było spytać się Tuska o kilka zasadniczych kwestii, ale na pewno nie o to, jak kierować rządem i polityką państwa. Każda kolejna decyzja zapędza bowiem Platformę i jej szefa pod coraz szybciej opadającą gilotynę. A najgorsze, że wmawianie ludziom, iż nic złego się nie dzieje, a wszystko to wina światowego kryzysu bądź nasza, czyli oszołomów z PiS-u, trwa w najlepsze. Widocznie jednak politykowanie totalnie sparaliżowało premierowi znaczną część zmysłów, bowiem tak, jak jeszcze kilka miesięcy temu prawie wszystkie media stały po jego stronie, tak teraz coraz większa ich część wali w niego jak w bęben, dając wyraz coraz gorszym nastrojom panującym w zmęczonym propagandową paplaniną społeczeństwie. Widać wyraźne pęknięcie w cenzurze. Nie do końca jest to wynik złej oceny rządów przez społeczeństwo. Tusk musiał także narazić się jakimś wpływowym środowiskom, które zwijają parasol ochronny. To do czego doprowadziły rządy Tuska przestało się podobać nawet tym, którzy dotychczas bezrefleksyjnie go wspierali. Dla świata biznesu takie upadłości jak Radomska Fabryka Łączników były bez znaczenia, ale nadchodząca katastrofa PLL Lot jest niewybaczalna. Jeśli nasi biznesmeni nie będą mogli latać, to interesy staną, bo jeździć po naszych drogach przecież się nie daje i nie tylko ze względu na ich stan, ale także z powodu inwazji fotoradarów. Nie będę złym prorokiem, gdy obwieszczę, że za chwilę będziemy świadkami oddania za grosze Polskich Linii Lotniczych w obce ręce. A po niedługim czasie ceny biletów skoczą znacznie w górę. Wszystko bowiem wskazuje na taki właśnie scenariusz, a jak donoszą niektóre media, dyrektor polskiego przewoźnika ma na taki ruch pełne przyzwolenie ministerstwa. Podobnych „genialnych rozwiązań” rządzący mają na swoim sumieniu w całym kraju, również w regionie radomskim, całe mnóstwo. Jak się to skończyło? Frustracją wielu obywateli, którzy zostali wylani po wielu latach pracy na bruk i skazaniem wielu rodzin na dramat ubóstwa.
Premier nie wyciąga wniosków z poważnych błędów, jakie wykonał chociażby mianując na ministrów osoby niekompetentne, kierując się przy ich wyborze wyłącznie nienaganną prezencją. To jednak do rządzenia państwem nie wystarcza, bo sprawowanie władzy to nie rewia mody czy wybory miss. A ponieważ jak mówi stare przysłowie "ryba psuje się od głowy" Tusk powinien zmiany zacząć od siebie. Żeby zachować odrobinę honoru, a może także i głowę, jedynym słusznym ruchem powinna być natychmiastowa dymisja. W najbliższym tygodniu jednak nie możemy chyba liczyć na takie szczęście. Tymczasem czeka nas zabawa w loteryjkę, kogo to premier zostawi, a kogo wyleje. Po raz kolejny uwaga mediów zostanie skierowana na jego dotychczasowych podwładnych, których stanowiska (czytaj głowy) najzwyczajniej poświęci i rzuci na pożarcie. To znaczy rzuci na kolejne lepiej płatne posady w Hiszpanii, jak były minister Arabski, czy w spółkach od budowy niczego, jak posada byłego ministra Skarbu Aleksandra Grada odpowiedzialnego za stan Lotu, czy Sekuły wybitnego fachowcy od nauki demokracji krzesełek z komisji śledczej. W końcu za zasługi dla Platformy dostaje się synekury na ciepłych posadach lub w ciepłych zakątkach świata, żeby po krótkiej krytyce bez rozliczenia dać im odetchnąć, zarobić i pozwolić wygrzać sterane kości.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2743