Rządowi Tuska rozpada się służba zdrowia, reforma edukacji ponosi spektakularną klęskę, o budżecie państwa na 2010 rok można powiedzieć wszystko, ale nie to, że się domyka. Co więc robi premier z PO? Czy podwija rękawy i bierze się do roboty w sprawie służby zdrowia, czy finansów publicznych? Ależ skąd! Daje nura, gnając do kolejnego tematu zastępczego.Temat reformy ustrojowej Tusk wyciąga co jakiś czas, niczym klaun (to dobre porównanie) piłeczki w cyrku. Tę piłeczkę ustrojową Tusk wyciągnął już w lutym 2008 roku, zapowiadając, że w najbliższych miesiącach wpłyną do marszałka konkretne projekty… Oczywiście pic na wodę - fotomontaż. Nic nie wpłynęło, bo to dla premiera-piłkarza kolejna zagrywka. Szef PO i rządu, niestety, bawi się państwem. Wszystko podporządkowuje walce o władzę, jakby tej, którą ma, było za mało. Jest premierem z realną władzą, chce być prezydentem z mniejszą władzą. Ale trudno podporządkowywać blisko 40-milionowe państwo własnym politycznym zachciankom. Państwo polskie nie może być folwarkiem Donalda Tuska, Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława Drzewieckiego i innych działaczy PO, którzy zajmują się - by użyć słów Henryka Sienkiewicza - rozszarpywaniem sukna Rzeczpospolitej.
Jutro Donald Tusk znajdzie kolejną zabawkę. Szkoda tylko, że bawi się naszym kosztem.
"Fiku-miku na patyku", czyli Premier Tusk zajął się gruntowną reformą państwa. Boże, chroń nas od takiego reformatora!