Zachachmęcić, namieszać, uciec od problemów, "wybrać przyszłość" niczym kiedys Kwaśniewski, odwrócić uwagę od afery hazardowej (czyli "tak zwanej afery" - jak ostatnio mówi Tusk). Skierować trop na bezpieczne pole dyskusji o niczym. Zasugerować, że ważne jest nie to, czym żyją ludzie, ale temat zastępczy, wymyślony przez klasę polityczną.
Tak, znów Tusk ma temat do bajania. Bo hasłem jego rządu i jego partii, jest "baju, baju, będziesz w (liberalnym) raju". Lider PO pogada sobie o konstytucji i już nie będzie musiał o szpitalach, Rychu, Zbychu i wyciągu narciarskim. Więcej władzy dla rządu, bla, bla, bla... Święty Kituś-Bajduś, modlą się za nami, platformersami...
Cóż, rządzić nie potrafią, za to kit wstawiać - o, to, jak najbardziej...
Tusk macha referendum w sprawach konstytucyjnych niczym dziewoja białą chusteczką podczas pożegnania z marynarzem. Zamysł jest prosty: odwrócić uwagę od katastrofy w służbie zdrowia, nietrafionej reformy edukacji, od budżetu, co się nijak nie chce domknąć, od stu innych niespełnionych obietnic.