Tak nas już porąbało, że niedługo nasz stosunek do każdego czynu będzie uwarunkowany wcale nie tym czy czyn ów będzie podły czy ręcz przeciwnie ale tym kto i przeciwko komu go popełni. Jak będzie to ktoś, kogo lubimy a pokrzywdzi kogoś, za kim nie przepadamy, uznamy, że jest „wporzo” a jak ofiarą będzie ktoś w jakiś sposób nam bliski a opresantem niezbyt przez nas lubiany rwać z głowy włosy będziemy rwać i wykrzykiwać „biada” i różne takie. Nie pojmując jaki prymitywy z nas wychodzą.
W sprawie pana G najistotniejsze jest przecież to, że żadna tam z niego ofiara tylko ktoś, kto sobie jakoś tam (chyba niezbyt skromnie) liczył za swe opłacane przecież w zupełnie inny sposób obowiązki. I debilem skończonym jest każdy, kto ten istotny szczegół pomija lub umniejsza.
Szanowne koleżeństwo przecież wie doskonale, że jeśli mogliby się kiedykolwiek znaleźć w podobnej sytuacji to najpewniej jako pacjenci zmuszeni smarować jakiemuś medykowi o lepkich rękach a nie ofiara brutalnych agentów CBA czy innej tajnej służby. No chyba że o czymś nie wiem i przez to się mylę.
Usuwanie istoty sprawy w tło rozważań o brutalności agentów i prokuratorów którzy ośmielili się przez wiele godzin przesłuchiwać łapówkarza a szczególnie oskarżeń o to że sfilmowane w kajdankach ręce nie był tymi „lepkimi łapkami” w efekcie może przynieść inne niż oczekiwane skutki. Pominę oczywiście jakąś tam formę odszkodowania dla pana G za utraconą filmową role. To przecież zawsze da się naprawić. Aż się chce zasugerować mistrzowi Wajdzie by się sprawą zajął.
Chodzi o to, że potencjalni naśladowcy pana G otrzymują czytelny sygnał iż będzie bezpieczniej. Dla nich a nie dla obywateli zobowiązanych do specyficznego okazywania swej wdzięczności. Odrobina choćby inteligencji podpowiada, że prędzej się jacyś agenci czy tam funkcjonariusze dobrze zastanowią niż zdecydują się szarpnąć kogoś w rodzaju pana G. Bo widać wyraźnie, że dobrze się na tym nie wychodzi.
To, że z takim zapałem ignoruje się najistotniejszą część orzeczenia wygłoszonego przez sędziego Tuleyę zakrawa na jakiś objaw chorobowy. W normalnym organizmie, a takim powinno być i państwo i tworzące je społeczeństwo na typach w rodzaju pana G nie powinno się zostawić suchej nitki. Tak, by było jasne, że nie ma tu żadnego marginesu tolerancji. I nie jest ważne czy jakiś następny pan G weźmie100 tysięcy czy tylko 100 złotych. Ważne jest by nie mieli odwagi wziąć choćby złotówki ponad to, co się im należy.
W niektórych obszarach my, Europejczycy pełną gębą, jesteśmy ciągle barbarzyńcami. Kultura bakszyszu to właśnie jeden z przejawów tej smutnej prawdy o azjatyckiej słomie wystającej nam z europejskiego obuwia. I niestety jeszcze długo tak będzie skoro dla nas nie jest ważne to czy doktor G brał tylko to czy brał przeciw IV Rzeczpospolitej. Stając się z miejsca bohaterem tej III.
Proszę się więc nie dziwić tym, którzy tłumaczą, że III RP jest tych co biorą a IV była tych co wcześniej musieli dawać.
ps. W Polsacie Szejnfeld rzecz cała skomentował tak oto, że każdy obywatel ma prawo łamać prawo (!). Z wyjątkiem funkcjonariuszy publicznych, państwowych którzy muszą być jak „żona Cezara”. To najlepszy komentarz do moich rozważań. Naprawdę trudno o lepszy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2517
mogą być bezpieczni''.Ale chyba nie wtedy ,gdyby okazali się zwolennikami Pis-u? O, w takiej sutuacji łapówkarz byłby z całą surowością ukarany przez pana Tuleyę zwanego dla śmiechu sędzią.