Najpierw sprostowanie i refleksja do pierwszego wpisu.
Na początku swojego blogowania przypomnialam cienki dowcip GW o Żydzie na Antarktydzie, który ma strować światem. Tak to poważali poglądy określonych środowisk, bo widomo, według Wyborczej, ze żaden Żyd nie ma władzy nad światem. To nie pierwsze kłamstwo Gazety Wyborczej, ale fundamentalne Jest taki. Nazywali Go Jezus z Nazaretu. Wyborcza postąpiła tez wrednie wobec Niego i Jemu oddanych, bo umieściła Go na Antarktydzie. To zaś półprawda. Ja wiem, że żal ściska naczelnemu pośladki, że Wyborcza tam nie dociera, a nie dociera, bo tam nie chcą jej czytać (dora gazeta, jak trzeba, wszędzie znajdzie odbiorcę), a Jego samego zamknąłby głęboko pod lodową pokrywą, ale nic z tego. Trudno im sie z tym pogodzic, ale Jezus jes WSZĘDZIE, niezależnie od tego: czy Wyborcza o tym napisze czy nie; czy wierzy w to czy nie; czy jej sie to podoba czy nie; czy będzie na ten temat kłamać czy milczeć.
Takie małe sprostowanie. I test na wiarygodność Wazety Wyborczej. Prawdomówność zaś zależy w dużej mierze od tego czy ktoś wybiera się na Antarktydę czy nie-ba.
No, a teraz to, co przychodziło mi do głowy, kiedy nie miałam dostępu do internetu (to pewnie ten Żyd z konsolą play statio, bo raczej nie Jezus). Chodzi o lemingi. Jarosław Kaczyński chce do nich dotrzeć, a raczej obudzić je, przywrócić społeczeństwu - Polsce, pozyskać w walce o nią. Niektórzy, jak czytam, wątpią nie tylko w skuteczność tych zamiarów i dziąłań, ale i w ich sens. A to moim skromnym zdaniem źle. Jakkolwiek to zabrzmi, Leming, nie Leming, też człowiek. Może i zasłużył niejeden na nauczkę i aż korci, by poniósł jak najsroższe kosekwencje, ale tu nie czas na mściwość, zaciętość. Poza tym ponad sprawiedliwość - miłosierdzie. Zwłasza, że ono dotyczy też reszty społeczeństwa. Zatem nie chodzi o to czy, ale jak dotrzeć do Lemingów.
Jak więc się budzi Lemingi?
Najpierw kilka słów o ich naturze. Co o nich wiemy? Śpią a śpiąc podążają ku przeznaczeniu. Tak się sądzi. Bzdura. Nie jest przeznaczeniem ginąć w taki sposób czy skazywać kogoś na taki los. NaszeLemingi to wybryk natury i tym różnią się od lemingów. To lunatycy. Zachowują się niby racjonalnie, jakoś funkcjonuja w społeczeństwie, codziennie dokonują sensownych wyborów w kwestiach życia codziennego. Ich, nazwijmy to, trans pojawia się w kontekście wyborów politycznych. I tu jest pies pogrzebany. Do nich nie trafią argumenty w postaci obnażonego kłamstwa, przekrętów gospodarczych, afer korupcyjnych, fatalnych sojuszy czy nawet ich własny krach - puste kieszenie, brak perspektyw... To ostatnie może i owszem, ale to jest to "przeznaczenie" ku ktoremu zmierzają stadnie. Idą ku temu bez wątpliwości, bez krytyki, bez oporów - jak za syrenim głosem. Lunatycy...
Co się stanie jeśli spotkanego nad przepaścią, na dachu, schodach... lunatyka zaczniemy budzić? Obudzi się. Tak, ale jeśli chcemy miec go całego i zdrowego raczej nie powinnismy tego robić w takich okolicznościach. Czy to jednak znaczy, że JK powinien dać sobie spokój? Nie. JK to bardzo mądry gość, doświadczony i do tego dobry strateg. On wie, że trzeba, trzeba koniecznie ich obudzić i wie, że trzeba być niezwykle ostrożnym. Nie daj Bóg a znajdzie sie taki z bronią w reku i zechce pomścić swoje krzywdy... A wszystko pójdzie na barki jego - JK. On wie, że Lemingi musża się ocknąć, ale nie wolno budzić syren. Walka z Lemingami to walka z syrenami właściwie. Wie to doskonale ekipa Gazety Polskiej/Codziennie, Niezaleznej... Po to powstały.
Leming śpi a jak śpi to śni. Jak to ze snami bywa, obudzony, może nie pamietać ich treści. I nie ma o co kopi kruszyć, jeśli tak będzie. Zostawmy to. To co mu się śni ważne jest jednak z punktu widzenia strategii. Bo chodzi o to, skoro idą za tym miłym, przyjemnym, obiecującym syrenim śpiewem, który ich napawa poczuciem szczęścia i bezpieczeństwa, aby ten śpiew ich nie kusił. Wiadomo, mozna zwiększyć skuteczność odpoczynku, czyli tę funcję - podstawową - snu, przez włączenie muzyki relaksacyjnej, klasyków. Można też uczyć się przez sen. Ich sen, sen lunatyków (celowo stosuję zamiennie - dla celów stylistycznych, nie ma tu rozróżnienia) traw na jawie. Syreny nie podchodza do niego na ulicy, nie pieja zza węgła. Oni sami dają im dostę do swoich uszu. Uszu, niestety im nie zamkniesz (oczu też). Zreszta wówczas wszelka strategia da włeb, bo jak przemówić do kogoś, kto jest głuchy a może do tego i ślepy. A na domiar złego śpi... Ale zawsze mozna zmienić płytę...
Kolportacja płyt i propagowanie ich w środowiska Lemingów nie jest łatwa a ich odtwarzanie jeszcze trudniejsze. Głownie z tego powodu, że zawierają one takie tony, do których nie są przyzwyczajone ich narządy słuchu a i mózgi im przyzwyczaiły się do syreniej melodii. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Podobno "nie można jedynie parasolaw d..pie rozłożyć". I właśnie tę prawdę już im przemyciliśmy. I co przełknęli. Broniły sie biedulątka, ale już wiedzą: nad Smolenskiem mgła sztuczna mogła być. Jeśli mówią/piszą inaczej - to nie one. Lemingi już tych frazesów nie powtarzają. Boją się, bo nawet Leming ma swoją dumę i wie, że dalsze powtarzanie absurdów związanych z Tą Tragedią, poniża ich nawet we własnych oczach. Najlepiej o Tej Tragedii by zapomnieli, ale wyłącznie ze wstydu. Tak naprawdę sami chętnie grzebią, myślą, mędrkują... Szukaja jeszcze ratunku dla własnej niemocy, ale to wszystko. Znaczy jednak, że sen lunatyka jest płytki. JK właśnie w tym widzi szanse i che przytrzymac ich może jeszcze półswiadomość, ale wie, że dzięki niej możliwy może stać sie bezpieczny powrót do życia na jawie. Dość stresu i tak przeżyją po przebudzeniu totalnym. JK, wbrew krążącym, zwłaszcza wśród syren, opiniom, nie jest sadystą, nikczemnikiem który bawi się ludzkim cierpieniem.
Lemingi trzeba budzić cierpliwie, delikatnie i powoli. Lemingi trzeba budzić czule. Lemingom - odwrotnie niż zwykłym ludziom - trzeba opowiadać o świecie w formie bajek, bo syreny spiewają im własnie bajki i to jest dla nich najprzyjemniejsze. Broń Boże na Lemingi krzyczeć, potrząsać nimi. Terapia wstrząsowa nie jest konieczna. "Przeznaczenie" może być dostateczną. Ta, tak, bo Lemingi nie budzą się równo, jednocześnie. Wiadomo, każda jednostka jest inna, wbrew temu co twierdził np. wujaszek Stalin. I pewnie będą do konca takie, które nie wybudzą się i spotkaja się z owym smutnym przeznaczeniem, którym będzie twarda i bolesna rzeczywistość. I co z nimi? Zostawić? Nie godzi się uczciwym ludziom. Proponuję przygotować szalupy ratunkowe. Najczęściej bowiem nie potrafią płyszać a szkoda. Leming nie Leming - też człowiek.
Zatem nie złośćmy sie, kiedy trafimy na lunatyka. Sam nie wie dokąd zmierza i jaki czeka go los. W końcu i my tego o sobie nie wiemy. Włączmy im pozytywną melodię, obiecujmy raj na ziemi, spokój i szacunek i tym ich obdarzmy. Przecież kazdy lubi budzić się powoli, w miłym, bezpiecznym otoczeniu.Hałas jaki ma zgłuszyć te wściekłe syrenice musi być stopniowany, inaczej zabraknie nam szalup i wszyscy się potopią. Lunatyków najlepiej serdecznie prowadzić za rękę w szczere pole, gdzie nie ma zasięgu. I choć poczują irytację spowodowaną głodem podobnym narkotykowemu, przynajmniej nie zrobia sobie krzywdy uciekając. Niech uciekają. Byle nie w kierunku syreniego śpiewu, który ich uśpi na dobre. Wszędzie indziej, zanim dotrą, zdążą ochłonąć. Można im wcześniej podrzucić jakiś dobry relaksujący czy edukacyjny audiobook. Najważniejsze jednak to zamknąć usta syrenom. Jak? Jakkolwiek, ale to już inna bajka. Jedna ztych, w których (prawie) wszystkie chwyty są dozwolone.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2692