Mógł być to dzień przełomu, a wyszło jak zawsze. Dlaczego? Bo Smoleńsk to gruba sprawa i decyzyjne jądro nie pozwoli, aby jedna publikacja "Rzepy" zmieniła dotychczasowy bieg "rzetelnego", jedynie słusznego śledztwa. Jeden sms do Seremeta, drugi do Hajdarowicza i reszta toczy się już według zaplanowanego scenariusza.
Misja nr 1 - dopaść małego. Tym razem drażniony i prowokowany od kilku dni dość intensywnie prezes Kaczyński, nie ugryzł się w język i wyszedł przed szereg, nie czekając nawet do konferencji prokuratury. Szkoda, bo mimo "ucieczki" Rzepy przekaz mógł pójść w świat znacznie bardziej korzystny. Nacisk na komisję Millera, która sfałszowała raport, matactwa rządu i miotająca się prokuratura, która przez 2.5roku chyba jeszcze niczego nie zbadała, tylko jest na etapie sprawdzania co tam ruskije druzja podeślą w opasłych tomiskach - w zupełności by wystarczyły!
Misja nr 2 - dopiec niepokornemu dziennikarzowi. Cezary Gmyz to drugi najbardziej znienawidzony w pewnych kręgach po Wojciechu Sumlińskim dziennikarz śledczy. "Z niczego się nie wycofuję. Moi informatorzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Żródła od siebie niezależne. I zawsze będe ich chronił" napisał wczoraj na twitterze. Co z tego , jeśli spektakularnie wycofała się prokuratura, a dziennikarz zaskakująco zebrał cięgi nawet z zupełnie prawej strony. Dlatego twitterowy minister mógł triumfować : "kompromitacja Kaczyńskiego, kompromitacja Rzepy, kompromitacja Gmyza..."
Po dwóch tak cennych zdobyczach pozostała tylko oprawa artystyczna : poranne programy zabezpieczał Palikot krzycząc o komisji międzynarodowej i szacunku do ofiar, a wieczorem wszystkie telewizje oblatywał wierny Graś - i wszystko jasne. Na koniec skompromitowany i żenujący Lasek z pomocnicą Olejnik miał swoje 5 minut, aby mityczną brzozę utrzymać przy życiu, stworzyć nowe prawa fizyki i podeprzeć się obliczeniami "anonimowych kolegów", którzy rozprawili się z analizami polskich profesorów, tylko nazwisk wolą nie podawać (?)
Wczorajszymi newsami można by było operować do Sylwestra : prawdopodobne materiały wybuchowe we wnętrzu wraku, mętne wykręty prokuratury, pobrane próbki na obecność owych materiałów znów będą badane w Moskwie, zamienione ciało prezydenta Kaczorowskiego, zeznania Wosztyła zbieżne z wersją "samobójcy" Musia i dyskusja pt co w tej sytuacji ma do powiedzenia komisja Millera? Nieoceniony Graś dał radę wepchnąć nawet między wersy jedynego platformerskiego profesora o nazwisku Artymowicz. Majstersztyk.
A w wielkim skrócie : pomyłka i zbrodnia - o dwa słowa za daleko.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3479
ze trotyl pochodzi z II WS.wIADOMOSC O SLADACH MATERIALOW WYBUCHOWYCH JEST ZNANA OD konferencji Smolenskiej, a badania niezaleznych expertow amerykanskich odziezy i czesci z samolotu potwierdzaja obecnosc trotylu.Wiec mowa o zbrodni to norma PRAWDY , a ' pomylka ' to domena tuSSeka---zimne ,bezczelne klamstwo, nic wiecej.Nawet prasa zachodnia dotychczas szalenie wstrzemiezliwa zaczela pisac prawde.Jedno jest pewne.Mamy nowy etap starcia PRAWDY z klamstwami ryzego i mafii jego.Taki moment musial nastapic i bedzie coraz czestszy.Nie da sie pogodzic tych dwoch stanowisk.Musi dojsc do starcia, rowniez werbalnego, nie tylko prawnego.Od tego nie uciekniemy.Zadne umizgi poprawnych politycznie demagogow tego nie zmienia.Jest walka , sa starcia; PRAWDA..