W najnowszej notce zamieszczonej na S24 pan Janek profesjonalnie drwi z... niezależności innych :)
Nic nowego. Ziewanko. Nie ma sensu komentować... Notka pana Janka to jednak dobry pretekst, aby przypomnieć pytania, jakie stawiał Niezależnemu Dziennikarzowi Marek Pyza.
Poniżej fragment tekstu z pytaniami.
- Czy wciąż twierdzi, że słyszał na nagraniu z czarnej skrzynki głos gen. Błasika?
- Czy wciąż twierdzi, że miejsce znalezienia ciała gen. Błasika świadczy o jego obecności w kokpicie w momencie katastrofy?
- Czy wciąż twierdzi, że przed odlotem Tupolewa z Okęcia miała miejsce kłótnia gen. Błasika z kpt. Protasiukiem?
- Czy podtrzymuje te swoje sensacyjne ustalenia:
Ok. 8:25:30 Robert Grzywna, komentując informacje uzyskane od załogi jaka, powiedział: „I tak za (niezr. [prawdopodobnie: lot]), kurwa, to paragrafy są”. Jego słowa tak dobrze się nagrały, że nie trzeba nawet zmniejszać szumów, aby usłyszeć to zdanie.
Z tego, co pamiętam, eksperci z Instytutu im. Sehna tych „dobrze nagranych słów” nie usłyszeli.
Prawda jest taka, że Osiecki od początku do końca realizuje scenariusz pisany w Moskwie, obarczając winą za katastrofę pilotów. Najlepszym dla niego sposobem odnalezienia się w rzeczywistości posmoleńskiej była droga, którą obrał w styczniu – milczenie.
Szkoda, że z niej zboczył.
Nie pojmuję, dlaczego Igor Janke dyrdymały Osieckiego wstawia na pierwsze miejsce Salonu24.pl.
Twórczość pana Jana Osieckiego od lat robi wrażenie na czytelnikach Salonu24. Na Jego cześć ludzie piszą coraz to nowe notki, a nawet rysują...

Dzięki temu rysuneczkowi przypomniał mi się stary, bardzo stary wpis pt. "Kłamstwo smoleńskie przez opary pana Janka spowite".
Mimo poważnej tematyki ("Tu 154 w oparach głupoty"), notka pana Janka Osieckiego dostarczyła czytelnikom "sporo rozrywki" i "sporo zabawy".
Czego tam nie było... Autor umieścił w swoim ekspresyjnym tekście i "opary", i "bzdury", i "wypociny"... W pewnym momencie nawet "umarł ze śmiechu"! Ale i na tym nie koniec... Śmierć nie przeszkodziła mu w dalszym bohaterskim wykonywaniiu dziennikarskich zadań! Z zaświatów poinformował czytelników, że tak jak inni światowej klasy specjalisci ds. lotnictwa ma ciągle "sporo rozrywki" i "sporo zabawy".
Pracuje, bawi się i rozrywa ze śmiechu nasz dziennikarz, nie szczędząc zdrowia, ni życia... Chwała Mu za to wielkie (dla dobra medialnych konsumentów) poświęcenie! Poczucie humoru u dziennikarza to cenna zaleta... Na trzeźwo i na poważnie byłaby to robota znacznie bardziej uciążliwa!
Patrząc na Pana Janka, można by podejrzewać, że sama tematyka katastrofy smoleńskiej wywołuje u Niego wesołość... Ale nie... Jakoś nie przypominam sobie, żeby nasz rozrywkowy Pan Janek zaśmiewał się z pojawiających się w mainstreamowych mediach nowinek o dwugodzinnym kołowaniu samolotu nad lotniskiem, jego czterokrotnych podejściach do lądowania, zepsutym zegarku redaktora Batera, braku kwalifikacji załogi, czy jej językowym nieuctwie...
Nawet sprawa zupełnie kosmicznych wypowiedzi pani minister Kopacz nie spowodowała paroksyzmów śmiechu u naszego Wesołka...
Panie Janku, Pan ma aż tak mocno wybiórcze poczucie humoru, czy raczej próbuje Pan ukryć kłamstwo smoleńskie" w emitowanych przez siebie "oparach głupoty"?
