Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Smoleńsk? Jak to się naprawdę odbyło? Co WIEMY? cz. II

Sir Winston, 23.03.2013
Od 10 kwietnia 2010 r. trzy lata bez mała za nami i do informacji, które były dostępne, gdy pisałem poprzednią notkę na ten temat, a było to 15 lipca 2011 r., doszło parę nowych. Nie, żeby zaraz mnóstwo, a już na pewno – nie dość, ale sytuacja nieco się zmieniła.
Zastanawiałem się, czy zmieniła się na tyle, by zmienić wnioski sformułowane półtora roku temu (i by warto było pisać kolejną notkę na ten temat)?

Danych, które kwalifikują się do miana twardych dowodów, prawie nie przybyło. Pewne jednak są.
Miały miejsce ekshumacje, nieliczne, ale zawsze to coś. O dziwo, wnioski z nich płynące w części tylko wyjaśniają sytuację, ograniczając liczbę możliwych wariantów wydarzeń, w części zaś narzucają nowe pytania i (to właśnie to „o dziwo”) przydają wiarygodności tezom Grażdanina iz Barnauła, który wskazuje na ślady mogące świadczyć o spełnieniu pewnych rytuałów na ciałach ofiar. (Podobnie oceniałbym pośmiertne zmasakrowanie ciała Anny Walentynowicz.) Kolejne „o dziwo” przypisałbym stwierdzeniu, że jedno drugiemu nie zaprzecza.

Należałoby w ogóle zacząć cały wywód od stwierdzenia, że skala zaniedbań i świadomych zaniechań, nasuwająca upartą myśl o mataczeniu, a także liczba obecnych w oficjalnym opisie zdarzeń elementów, których nie można w dobrej wierze uznać za wiarygodne, osiągnęły rozmiary astronomiczne.

GDYBY więc wyjaśnienie Katastrofy było istotnie „arcyboleśnie proste”, czyli GDYBY rzeczywiście „rąbło i urwło”, to należałoby równie „arcyboleśnie prosto” opisać działania obozu sprawującego władzę jako bezzasadne włożenie niepospolitej energii i nieznanego w tej grupie na co dzień wysiłku, by – ewidentnie – uczynić tę „arcybolesną” oczywistość nieprzejrzystą, ba! niedostrzegalną.
Ponieważ jednak zamienienie tego GDYBY na zwykłe zdanie oznajmujące wymagałoby gwałtu na rozumie, bowiem nie sposób pominąć okoliczności, że tylko i wyłącznie taki wynik oficjalnego dochodzenia leży w interesie grupy ludzi, którzy opanowali w 2007 roku szczyty władzy naszego kraju, a już zupełnie – tych, którzy wspięli się na nie w roku 2010, to ja sobie to GDYBY zapisuję wielkimi literami.

Łatwo było w ciągu ostatnich 3 lat wygrywać różne zakłady z ludźmirozumnyminapewnympoziomie, opierając się na założeniu, że ukrywanie stanowi misję organów „wyjaśniających”. Ja na przykład wygrałem butelkę wina, stawiając na pozostanie wraku samolotu w Rosji. Z misji bowiem wynika strategia, a ze strategii – taktyka, a kto by sądził, że w ITI RP – na odwrót – w tak wielkiej sprawie ustala się coś karnoprawnie metodą indukcji, ten wciąż pewnie wierzy także w Świętego Mikołaja.

Wróćmy jednak do wyliczania, co wiemy więcej od idów lipcowych 2011 roku.
Po pierwsze, na podstawie ujawnionych badań poekshumacyjnych (mimo przeprowadzenia ich przez sławną panią profesor od Przemyka) oraz na podstawie zdjęć z bagnistego terenu przy Smoleńsku-Północnym (również tych od Gorożdanina), a także dzięki badaniom i analizom ekspertów współpracujących z Zespołem Sejmowym, WIEMY, że miała miejsce eksplozja.

Ustalenie (także to oficjalnie, które wkrótce oficjalnie potwierdzająco zdementowano) śladów chemicznych na wraku stawia grupę trzymającą władzę w trudnym położeniu, ponieważ ewidentnie utraciła ona kontrolę nad sytuacją, budując kolejne piętra rusztowania kłamstw i oddając sukcesywnie inicjatywę głównie Rosji. Ale i innym, którzy mają w ręku atut wiedzy.
Oprócz karygodnych i (pozornie) niewytłumaczalnych zaniedbań w postępowaniu znane są też konkretne działania, służące ukryciu wiedzy o omawianych zdarzeniach. Jakby nie dość było utajnienia, i to – jak wiele wskazuje – z naruszeniem prawa, materiałów z obserwacji satelitarnej przekazanych POlsce przez służby Stanów Zjednoczonych, ukryto także oficjalnie przecież sporządzone zapisy służb odpowiedzialnych za kontrolę lotów 10/4/10. Faktem jest bowiem, że zostały one 1) sporządzone, 2) zabezpieczone i 3) ukryte. Prokuratora, który próbował uzyskać ponownie materiały ze Stanów Zjednoczonych, usunięto, nie wahając się przy tym naruszyć prawa.
Znamienne, że zapis z obserwacji satelitarnej ukryto nie tylko przed opinią publiczną, lecz również przed innymi służbami oraz prokuraturą(!), a właściwie – obiema prokuraturami. Nie wydaje mi się, by istniała konstrukcja prawna, w której możliwe byłoby uczynienie tego bez naruszenia prawa. Ale pewnie ludzie Platformy są w stanie znowu mnie zaskoczyć swoim wywodem.

Kolejne świadomie ukrywane dowody w sprawie to notatki z rozmów Donalda Tuska z premierem Putinem. Mimo prawomocnego wyroku Donald Tusk ze swą administracją włożył (ponownie) niezwykłą energię i niespotykany zwykle u niego wysiłek w nieujawnienie tych informacji. Aż w końcu postawił na swoim, o tym co zrobił, ma się nikt nie dowiedzieć!
Jest to zaiste postępowanie wiele mówiące.
Wiele mówiące są również losy ludzi zaangażowanych w krycie winnych, jak choćby awans dla wiadomego fornala w lampasach, czy też medale dla innych. Nawet gdy kogoś wyrzucano z sań, by powstrzymać (nie po raz pierwszy tak nazwaną) watahę wilków, to zaraz znajdowała się dla niego ciepła posada gdzieś w otoczeniu waadzy. Wymowną wskazówką jest z drugiej strony los prokuratora Pasionka.

Sygnały ze strony waadzy były przez te trzy lata jasne: kto z nami i trzyma gębę, ten nie ma powodu do zmartwień (ale to się jeszcze okaże), kto się natomiast uczepił Prawdy, jak pijany płotu, temu złoży wizytę S. Seryjny.
I te postawy i tendencje, konsekwentne w ciągu tych trzech lat, były dość jednoznaczne, by nie uznać historyjek podsuwanych nam przez dziennikarzy od mokrej roboty oraz luksusowe dziennikarki za godne analizy.

Poza nimi jednak także fakty, i to powalające fakty, mówią głosem czystym i wyraźnym:
Nie odnalazł się wielki i ciężki rejestrator 3 M 63.
Nie zwrócono Polsce broni z amunicją oraz kamizelek kuloodpornych oficerów BOR, obecnych na pokładzie.
Ze szczególnym despektem traktują organa ścigania zapis rozmów, wykonany przez załogę JAKa. Zwłoka i absurdalne jej uzasadnianie wskazują na kłopotliwość także tego dowodu w sprawie 96 śmierci 10 kwietnia 2010 roku.
Jak ognia unika się ekshumacji ofiar i rzetelnego badania ciał.

Powyższe cztery punkty umyślnie umieściłem w jednym akapicie. Chodzi bowiem w ich przypadku o ślady analogowe na unikalnym nośniku (proszę mi wybaczyć taki opis w odniesieniu do ciał), niezwykle trudne do sfałszowania, co więcej: przy swoim poziomie techniki Rosjanie nie mogą być pewni, czy ich manipulacja nie zostanie (wraz z jej autorem) zdemaskowana. Jeśli ktoś też chce wygrać zakład, powinien stawiać, że pierwsze trzy dowody rzeczowe do Polski NIE trafią. Być może z wyjątkiem pozostałych jeszcze nielicznych, za to solidnie wyszorowanych, części wraku. Do badań ekshumacyjnych natomiast nie zostaną w dalszym ciągu dopuszczeni rzeczoznawcy wskazani przez rodziny ofiar.

W dalszym ciągu podmioty prowadzące oficjalne dochodzenia w obu krajach obciążają dezinformacje, umyślnie rozpowszechniane tradycyjnymi kanałami służb już od pierwszych chwil po(?) katastrofie. Obciążające są także manipulacje materiałem fotograficznym, który sam wystarczyłby za dowód nieuczciwości. Przypomnę tu jedynie zdjęcia części wraku poukładane do fotki na stosach drewna i innych podkładkach, zdjęcia sfotoszopowane, z manekinami poustawianymi na udrapowanych śmieciach, zdjęcia konarów podekorowanych jakimś aluminiowym złomem itd.
Za dowód na ukrywanie okoliczności zdarzenia uznaję także zniwelowanie wrakowiska wraz z niemałym otoczeniem, bez zatroszczenia się nie tylko o zabezpieczenie materiału dowodowego, lecz również – bez „tracenia czasu” na zebranie szczątków ofiar. Nie sposób też zapomnieć o potajemnym przemieszczaniu pod osłoną nocy fragmentów wraku oraz niszczeniu tych jego elementów, które mogły stać się podstawą do pewnych analiz. I o trwałym zaginięciu kokpitu, co właściwie powinienem wspomnieć w akapicie poświęconym dowodom analogowym.

Zdjęcia skonfiskowane obecnym na miejscu osobom pozostają skonfiskowane do dzisiaj.
Faktem jest, że Rosjanie śmiało sobie poczynali z telefonami komórkowymi ofiar i osób obecnych na miejscu po katastrofie, wątpliwości dotyczą billingów i brak jest zapisów BTS. To z kolei obciąża bodaj nawet bardziej stronę polską, która zaniechała jakichkolwiek prób uzyskania tych dowodów, najprawdopodobniej bardzo istotnych dla sprawy. Przynajmniej, jak długo można je było uzyskać, bo ostatnio coś tam pozorowano. Trudno byłoby znaleźć jakieś wyjaśnienie tego zaniechania nieobciążające w rozumieniu karnoprawnym osób odpowiedzialnych po stronie polskiej.

Warto wspomnieć o gigantycznych zyskach, zaksięgowanych od czasu Zamachu przez stronę Imperium Zła: Polska wysługiwała się od tej pory u Ruskich za miskę strawy, pełniąc rolę tak rzecznika rosyjskich interesów w Europie i na świecie, jak i – wycieraczki w rosyjskiej sieni. Rosja weszła za darmo do WTO, Polska zaprosiła Rosjan bez wiz do Unii Europejskiej, odebrała rurociągom Rosja-Zachód strategiczne znaczenie i zapewniła Rosjanom finansowanie dla rurociągu Nord-Stream. Zarzucono zamiar dywersyfikacji dostaw, a co więcej, zablokowano możliwość dotransportowania rurociągami ew. wydobywanego w Polsce gazu z łupków do gazowych terminali portowych na Bałtyku. Rezydent Komorowski zapowiedział – jakoby przez pomyłkę – wystąpienie POlski z NATO... i tak właśnie się dzieje. Wejście, a właściwie powrót POlski do rosyjskiej strefy wpływów odbywa się po cichu i na zasadzie faktów dokonanych. Rosyjskie ramię GRU, WSI, odzyskuje wpływy. Po śmierci doktryny jagiellońskiej wraz z poległymi 10 kwietnia 2010 realizowana jest doktryna... co ja mówię: doktryna! po przyklepaniu przez Berlin i Paryż należy mówić o planie, a więc: realizowany jest Plan Karaganowa. Za życia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego kraje Międzymorza stały na przeszkodzie w realizacji Unii Eurazjatyckiej.
Dziś tylko ekonomia może go jeszcze położyć na łopatki, poza tym ma się dobrze.
A nie jest to dla nas dobra wiadomość.

Wróćmy jeszcze do samego „postępowania” i przypomnijmy kompromitację materiału sporządzonego przez działającą bez podstawy prawnej(!) grupę Millera (można by pomyśleć, że to podobny unik, jak posłużenie się zewnętrzną firmą MAK w Rosji), świadome manipulowanie zapisami parametrów lotu w celu ich częściowego ukrycia(!), by odpowiedzieć na moje pytanie z początku tej notki – czy sytuacja zmieniła się na tyle, by zmienić wnioski sprzed półtora roku, czyli z notki z 15 lipca 2011 roku?

Cóż, po trzech latach od wydarzenia jedno można sobie moim zdaniem powiedzieć wprost:
Rzeczywistym celem działań organów odpowiedzialnych za dochodzenie w sprawie Smoleńska, z premierem na czele, ewidentnie było w ciągu tych trzech lat – i najwyraźniej nadal pozostaje – ukrycie przebiegu zdarzeń oraz osób za nie odpowiedzialnych.
Jeśli dla kogoś nie wynika z tego żaden wniosek dotyczący sprawstwa, to należy uznać owego kogoś za człowieka głębokiej wiary; wiary wyznania Kościoła Apostołów Stalowych Drzew.
Z ostrożności procesowej dodam, że wszystko, co piszę, stanowi moją osobistą opinię.
Uważam jednak, że każdy, zwróciwszy uwagę na fakty, a nie dzieje apostolskie wspomnianego „kościoła” jest w stanie samemu wyrobić sobie zdanie na temat Zamachu.
 
Wszystko, co możemy dziś z pewnością ustalić, to w dalszym ciągu falsyfikować poszczególne  dezinformacje rządu i jego agend, tak jak uczynił to IES im Sehna w stosunku do „stenogramów” z CVR, czy też jak czynią eksperci Zespołu Parlamentarnego[1]. Do ustalenia faktów jednak potrzebne nam suwerenne państwo, które się tym zajmie, ponownie niepodległa Polska. Dzisiejsze rozważania, z konieczności oparte na „dowodach”, które nie spełniają wymogu ciągłości łańcucha dowodowego, niekiedy wprost urągając ludzkiej inteligencji, a których wiarygodność mogą jedynie w sensie formalnym potwierdzać różne „rozgrzane” organy, pozwalają co prawda na wyciąganie pewnych wniosków, ale zweryfikować będzie je można dopiero po odzyskaniu kraju.
Sytuacja, w której sprawca jest zwierzchnikiem prokuratorów źle bowiem rokuje sprawiedliwości.

I tyle zmian dostrzegam po bez mała trzech latach od Zamachu, umniejszanego przez „rząd” do zdarzenia z kategorii włamanie do garażu. Bez skutku, łapserdaki, jak ku waszej zgrozie dowodzą sondaże.
Jestem spokojny, że ta tajemnica nie pozostanie nieodkryta przez dziesięciolecia, o ile rosyjsko-niemiecki rząd Unii Euroazjatyckiej nie przejmie zwierzchności nad prokuraturą w Regionie Prywiślańskim. Ale na bok z gorącymi pragnieniami ministra-dożynacza. Nawet on zdaje sobie sprawę, że co ma wisieć, nie utonie.
(Chyba, żeby S. Seryjny zawitał na przykład do Madrytu?)

(20.55 - Oooops...! W Londynie właśnie utonął Borys Bierezowski... S. Seryjny zdołał w końcu złożyć mu wizytę?)
    [1] Opierając się jednak w znacznej części na bazie materiałów nie spełniających wymogu ciągłości łańcucha dowodowego.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 25364
Domyślny avatar

Ewary Toruń

23.03.2013 16:06

co można powiedzieć na ten temat, to to, że 10.04.10r. o godzinie "x" zginęli Pan Prezydent prof. dr. hab. Lech Kaczyński wraz z 95 Polakami. Od tego czasu u steru naszego państwa stoją magisterscy historycy D.T. i B.K. end Sp-ka PE (poprawnych europejczyków). To wszystko!!! Czy wszystko?
Domyślny avatar

hibaro

23.03.2013 20:30

Dziwne wypowiedzi min.Sikorskiego do dzis daja do myslenia i kaza stawiac pytanie jaki mial w tym udzial. 22lut2010r -"Prezydent podjal decyzje,ze jedzie do Katynia-skoro Pan prezydent jedzie,to rzad,a ministerstwo spraw zagranicznych w szczegolnosci mu to umozliwia.A kuchnie zostawmy urzednikom"-mowil szef polskiej dyplomacji. http://www.psz.pl/tekst-… Druga bardzo zagadkowa wypowiedz: juz 15-20min po tragedii Sikorski,dzwoniac do J.Kaczynskiego informuje go,ze wszyscy zgineli,winni sa piloci? Jednoznacznie i potwierdzajaco. Nigdy sie z tych slow nie wytlumaczyl,choc byl pytany.Mowil o tym publicznie J.K. Im dalej w "las",tym pytan wiecej...,niestety bez odpowiedzi.
Sir Winston

Sir Winston

23.03.2013 20:54

Dodane przez hibaro w odpowiedzi na Trzeba przypominac i pytac...

Tak naprawdę, to nie wiemy nawet, w jakim czasie w stosunku do śmierci Delegacji dzwonił pt. Sikorski.
Kwestia czasu jest jednym z problemów w ustalaniu okoliczności tej tragedii.
Pozdrawiam
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

02.04.2013 14:38

Widzi Pan, ktoś nie podkreślał braku ciał. Już nie żyje. :
"Śp. Remigiusz Muś:
„Na miejsce katastrofy udaliśmy się po około 1 godzinie od jej zaistnienia. Kiedy przybyliśmy na miejsce, to pracowały już tam służby ratownicze. Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut.
W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka. Stanowiska te wyglądały w ten sposób, ze był to stolik, na nim dokumentacja, laptop itp. Przy stanowiskach znajdowali się ludzie”."
(z wpisu Martynki z 2.04.2013)
Sir Winston

Sir Winston

02.04.2013 21:03

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Widzi Pan, ktoś nie

Warto ją jednak zestawić ze wszystkimi innymi, które należały do pierwszych nie tylko, jeśli chodzi o wykazany lub domniemany czas pojawienia się na wrakowisku, lecz również - pierwszych co do czasu ujawnienia.
Zeznanie Remigiusza Musia pojawiło się dopiero w związku z jego śmiercią, czyli w końcu zeszłego roku, prawda?
Sławomir Wiśniewski opowiadał w pierwszej relacji KOMPLETNIE co innego. Podobnie inni świadkowie. Ale nie trzeba było długo czekać, a pojawili się rosyjscy "świadkowie", jak na przykład pielęgniarki, które twierdziły, że parę sekund naliczyły dziewięćdziesiąt ciał, jak tylko rozproszyła się mgła.
Tak więc Muś "nie podkreślał" braku ciał - z mojej perspektywy - dopiero po swej własnej śmierci.
Podejrzliwy jak to ja podchodzę do dowodów w tej sprawie z zaufaniem odwrotnie proporcjonalnym do stopnia ich pozostawania w dyspozycji czekistów i czasu ich ujawnienia; im później - tym mniej wiarygodne.
Odwrotnie poniekąd traktuję świadków i zainteresowanych: z zaufaniem odwrotnie proporcjonalnym do szybkości czynienia przez nich wypowiedzi, które okazały się (na ogół dość szybko) bezczelnym i niewątpliwie umyślnym kłamstwem. I tak wiarygodość straciły nie tylko instytucje rosyjskiego państwa, które zaczęły wypowiedzi od ewidentnych sobaczych łgarstw, ale również instytucje państwa polskiego, które wykazały się podobną prawdomównością na przykład w sprawie czasu zdarzenia lub jego przyczyn (telefon Radosława S. do premiera Kaczyńskiego).
Tak w ogóle to się sprawdza szerzej, nie tylko w przypadku Delegacji.
Pamięta Pani wykrytą nagle postać pt. Krzywonos? Ponieważ doskonale wiadomo, jak wyglądały wydarzenia w Sierpniu i wiadomo, co się prezentuje w związku z tą figurą, można ją uznać za piękny przykład na słuszność mojego wzoru na wiarygodność: odwrotna proprocjonalność. Trzydzieści lat PO a legenda - po prostu bezczelna hucpa.
Znowu się rozgadałem :-)
Pozdrawiam Panią!
Janko Walski

Zbigniew Gajek vel Janko Walski

04.05.2014 11:50

Wróciłem.
Jeszcze raz dzięki za ten tekst! We wspaniałej formie zebrał Pan najistotniejsze sprawy. Dzięki za dystans, który daje poczucie, że mimo wszystko żyjemy jeszcze. Określenia takie jak "luksusowe dziennikarki" czy "ITI RP" wpisują się pięknie w nasze narodowe poczucie humoru, które jest jakąś częścią naszej tożsamości. Przypomniały mi nieodżałowanego Seawolfa.
Pozdrawiam serdecznie,
JW
Sir Winston

Sir Winston

04.05.2014 12:33

Dodane przez Janko Walski w odpowiedzi na Wróciłem. Jeszcze raz dzięki

Witam Pana serdecznie!
Mnie również brakuje Wilka. Mam nadzieję, że jego rodzina jakoś sobie radzi. Pewnie Lech Makowski będzie wiedział więcej.
Dziękuję za miłe słowa o tej notce.
Na czwartą rocznicę Zamachu nie napisałem, jak Pan widzi, kolejnej. Zastanawiałem się nad nią wprawdzie, ale doszedłem do wniosku, że sedno sprawy pozostaje niezmienione i musiałbym się odnosić do coraz głębszych technicznych szczegółów, czego odmówiłem już w pierwszej notce z 2011 roku.
Włączyłbym się w ten sposób w Volkoffowska dezinformację wyższego rzędu, czyli wypełnianie luk w ogólnym schemacie kłamstwa, narzuconym przez Złego, pracując więc w efekcie na jego korzyść i dla ugruntowania kłamstwa.
Będzie jednak notka na temat pewnych zdarzeń w sprawie Smoleńska w ciągu ostatnich parunastu miesięcy. Nie chciałem pisać o niektórych rzeczach, nadal się zresztą zastanawiam.
Rzecz się sprowadza do prostego stwierdzenia: Sprawę może wyjaśnić jedynie nasze państwo, tego zaś nie mamy. Państwa muszą dotyczyć w pierwszym rzędzie nasze wysiłki, bo jesteśmy o krok... o ja mówię o krok: o pół kroku, kiedy nie będziemy już nawet emigrantami, tylko masowymi bohaterami zbiorowego "Terminalu".
Pozdrawiam!

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Sir Winston
Nazwa bloga:
Naród jest prawdziwie wolny, gdy może kształtować się jako wspólnota określona przez jedność kultury, języka i historii - św. Jan Paweł II

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 102
Liczba wyświetleń: 698,054
Liczba komentarzy: 715

Ostatnie wpisy blogera

  • Objawienie Pańskie - Uznanie Chrystusa za Króla
  • Wesołych Świąt!
  • Widzę TRZY największe zagrożenia dla Polski

Moje ostatnie komentarze

  • 12 gwiazdek nie pochodzi z korony Maryi, a łączenie ich z witrażem w katedrze strasburskiej przez autora projektu jest bezczelnym kłamstwem. Witraż powstał później!
  • Wartość należnych reparacji od Niemiec powinna zostać obliczona w inny, bardziej adekwatny sposób, na który wskazał mi Paweł Zdun (@PawelZdun). Wstawiam link i zachęcam do zapoznania się z kwotą:…
  • Pański wniosek jest trafny, a teza, jakoby UK był pod ścianą wskutek jumbo żądań UE - to pomyłka. Mocny wist nieomylnie oznacza słabą kartę. Rachunek jest prosty: UK dopłacał do budżetu UE, więc to…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Milcz i wyjdź z niego!
  • Niemcy – wielki naród czy potężny pasożyt
  • Smoleńsk? Jak to się naprawdę odbyło? Co WIEMY? cz. II

Ostatnio komentowane

  • Sir Winston, Wartość należnych reparacji od Niemiec powinna zostać obliczona w inny, bardziej adekwatny sposób, na który wskazał mi Paweł Zdun (@PawelZdun). Wstawiam link i zachęcam do zapoznania się z kwotą:…
  • Sir Winston, Nie będę się spierał o strukturę dowodzenia, bo 1. oczywiście jest niezbędna, 2. do odstraszania wystarczy już sama obecność broni w każdym domu; to już pozbawia napadacza poczucia bezpieczeństwa,…
  • Sir Winston, OK, poszukam zaprzańca. WŁAŚNIE o tzw. ziemie odzyskane chodzi. To tam są spore tereny w skomasowanej postaci. Jednocześnie spodziewany opór Polaków można tam określić jako najsłabszy.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności