Ktoś, kto spodziewał się dymisji minister (ministry!) sportu jest osobnikiem bardzo naiwnym. Przecież Tusk nie przyzna się do błędu, jakim było powołanie pani Muchy na to stanowisko. Premier powołał akurat tą panią, bo pasowało mu to do wewnątrzpartyjnej układanki. Teraz, odwołując ją, dałby sygnał, że wtedy podjął fatalną decyzję. Prawdę mówiąc, zarówno odwołanie Joanny Muchy jak i jej pozostanie na stanowisku, to warianty, które dla Tuska są równie złe. Dymisja to znak, że jego faworyta (faworytka- jak kto woli) się nie sprawdziła. Dalsze jej pozostawienie na stanowisku to gwarancja, że dalej będzie brnąć w kolejne błędy, gafy i kompromitacje. W każdym z tych wariantów Tusk jest przegrany. Pytanie: w którym bardziej?
A swoją drogą, trampoliną dla tego rządu jest w wielu resortach całkowity ... brak kompetencji. Minister sportu nie miała nic wspólnego ze sportem przed objęciem tego stanowiska. A teraz uczy się czegoś nowego za pieniądze podatników. Polscy podatnicy też słono bulą za naukę ministra transportu, który wchodząc do tego resortu nie miał ani zielonego, ani bladego pojęcia o tematyce, którą się miał zająć. Co wspólnego ze sprawiedliwością miał pierwszy nie-prawnik na stanowisku szefa resortu sprawiedliwośći? Dobre pytanie. Nauka tych Państwa sporo kosztuje Państwo Polskie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1172
A oni się czegoś uczą? (te państwa) - Gdyby tak było niechby to Państwo kosztowało. Ale nie zauważyłam (postępów w nauce). Za to postępy są w gratyfikacjach - chyba za brak postępu w nauce ( redukowanej do minimum dziedzinie całkiem zbytecznej - dla państwa i dla służby.
Myślę, ze z tym nieuctwem posłowie obchodzą się w rękawiczkach - bezstresowe wychowanie nie jest wskazane dla dyrekcji szkoły.