...No więc, my jesteśmy trochę przedwojenni. Zresztą nie tylko chłopcy, pewnie dziewczyny pisowskie również są nieco przedwojenne, ale ja z oczywistych względów lepiej orientuję się w mentalności chłopaków. Taką już mam jednoznaczną naturę i żadna karta praw podstawowych mnie nie zmieni. Jednak pragnę zaznaczyć, że pisząc o chłopcach, za każdym razem myślę również o pisowskich dziewczynach, które dzielą z nami chłopakami tę przedwojenność, którą za chwilę bliżej określę.
Pisząc przedwojenni, mam na myśli podobieństwo do chłopców z piosenki (czy też wiersza?) świętej pamięci Jeremiego Przybory, którego to utworu dosłownie przytoczyć nie mogę, bo do wierszy generalnie głowy nie mam, a w sieci jakoś nie mogę go odnaleźć. Rzecz jasna chodzi mi o pewną właściwość chłopców przedwojennych, którą Przybora moim zdaniem najlepiej opisał.
Może to pobrzmiewa egzaltacją, ale nie mam na to lepszej frazy - my nie oczekujemy żadnych fruktów dla siebie ze swojej pisowskości. Nie tylko nie oczekujemy, lecz nawet nie chcemy, bo przecież gdybyśmy chcieli, to nie bylibyśmy chłopcami pisowskimi, tylko całkiem innymi chłopcami - może platformerskimi, albo eseldowskimi? Co zresztą na to samo mniej więcej wychodzi. Właśnie ci chłopcy z wiersza Przybory tacy byli, że nie kalkulowali, czy im się opłaci być takimi przedwojennymi chłopcami. Kiedy przyszedł czas, po prostu postąpili tak, jak uważali, że chłopcy przedwojenni powinni byli postąpić.
Oczywiście, nie chodzi mi o dosłowną analogię do chłopców przedwojennych, żeby się pławić w ich zasługach i podczepiać pod legendę, czy też tromadracko deklarować tutaj, że my, to ...panie tego... do ostatniego tchu... Co to, to nie, żadnych napuszonych, bogoojczyźnianych deklaracji nie mam zamiaru składać. Wszyscy wiemy, o jakim to czasie i jakich chłopcach pisał Przybora, dlatego ja nie mam zamiaru za dużo rozprawiać na ten temat. A jak komu nie wystarczy i nadal nie wie, o co mi chodzi, to mu nic nie poradzę.
A nie chodzi mi o jakieś cuda wianki, wręcz przeciwnie - o rzeczy przeraźliwie zwyczajne. Mam na myśli raczej tęsknotę do pewnej zwyczajności, z którą elementarna przyzwoitość jest do tego stopnia nierozłączna, że się o niej wcale nie wspomina. Po prostu my, chłopcy pisowscy bez względu na okoliczności chcemy postępować właśnie tak, jak nam się wydaje, że chłopcy pisowscy powinni postępować. Ot i cała analogia.
I to jest właściwie esencja tego, co nas różni od większości innych chłopców, którzy - tak mi się wydaje - z tego powodu traktują nas niczym zła macocha sierotkę, gdy lustro jej powiedziało, że nie jest już najpiękniejsza na świecie. To właśnie chciałem powiedzieć, że wy chłopcy (pisząc per „wy” zawsze zwracam się do tych chłopców, którzy nas, chłopców pisowskich, uważają za frajerów) przeglądacie się w nas jak w lustrze. I wściekacie się, że wasze odbicie nie jest najpiękniejsze w świecie. A przecież my, chłopcy pisowscy jesteśmy zwyczajni do szpiku kości – nawet gdy się nas poskrobie choćby najgłębiej, to nadal jesteśmy pisowscy. Zresztą, kto wie - może to jest najbardziej istotna różnica w stosunku do innych chłopców, że pod spodem jesteśmy identyczni, jak na wierzchu?
Najzwyczajniej w świecie chcemy być Polakami, bo nam się w Polsce podoba najbardziej. Czy jest coś bardziej prostodusznego i naturalnego niż taka zachcianka? Owszem, gdzieś poza Polską są miejsca, w których zapewne moglibyśmy żyć, i są języki, w których moglibyśmy się porozumieć, ale skoro mamy wybór, to chcemy tutaj. I to nie jest wcale pisowska przypadłość, to jest przypadłość czysto polska.
Bracia Kaczyńscy to nasze proste pragnienie najlepiej ze wszystkich polityków wyartykułowali. A ponieważ przez te dwadzieścia ponad lat udowodnili, że nigdy nie pękają, dlatego byli i są dla nas gwarancją. Dzisiaj co prawda został nam tylko jeden Kaczyński, ale to wystarczy. Musi wystarczyć. Jarosław Kaczyński to wybitny przywódca, który się sprawdził i któremu ufamy na podstawie doświadczenia. Kiedyś w debacie z Jarosławem Kaczyńskim pewien redaktor wyznał, że przy wszystkich ostrych pomiędzy nimi różnicach, łączy go z Kaczyńskim interes narodowy. Dzisiaj ten redaktor przewodzi bardzo wpływowemu środowisku, które słysząc słowo naród, wpada w psychopatyczną wręcz wściekłość. A skoro naród mamy w Polsce tylko jeden, to co ten fakt może oznaczać dla nas? Mamy spokojnie czekać, aż się przekonamy na własnej skórze, gdy wizja Polski bez polskości się spełni? Czy to w ogóle będzie jeszcze Polska? Wtedy będzie już za późno – mówi Kaczyński.
I my, chłopcy pisowscy, nie mamy zamiaru bezczynnie czekać, aż wyginiemy niczym dinozaury. Jakkolwiek wysoko rozwinie się postęp społeczny oraz inżynieria dusz ludzkich, nie damy sobie dobrowolnie amputować naszej pisowskości. Wcale nie dlatego, że jesteśmy do niej przywiązani jakoś fanatycznie, po sekciarsku, lecz dlatego, że pisowskość w nas jest tożsama z polskością, a bieg zdarzeń coraz bardziej pokazuje, że w tej kwestii mamy więcej racji niż inni chłopcy. Ot i cała tajemnica kaczyzmu, sekty, zakonu, czy jak tam ci wasi obrotowi socjolodzy nas nazywają.
Czasami jest nam trudno tutaj wytrzymać, jednak nasza determinacja jest przedwojenna, jak wspomniałem. No, cóż, wybraliście nam głowę państwa, która nie rozróżnia deficytu budżetowego od długu publicznego. Chcemy to zmienić. Na razie to niemożliwe, ale trzeba się starać. Niedawno Amerykanie aresztowali u siebie człowieka bardzo wysoko postawionego w światowej hierarchii postępu społecznego, który rzucił się na pokojówkę. Amerykanie nie zastanawiali się nad jego zatrzymaniem zbyt długo, a właściwie wcale się chyba nie namyślali. To za taką postawę podziwiamy Amerykanów. Takiego państwa chcemy u siebie nad Wisłą.
Tymczasem wy usiłujecie stworzyć w naszym kraju kategorię mianowanego autorytetu, który z automatu ma nie podlegać powszechnie obowiązującemu prawu ani społecznej weryfikacji. Nigdy się na to nie zgodzimy. Wam się obecna władza podoba, bo ładnie wychodzi na zdjęciach - przecież z żadnego innego powodu podobać się nie może, choćby ze świecą szukać.
Jednak nam się mimo wszystko podobają różne rzeczy, które i was zachwycają. Zegarki szwajcarskie nam się bardzo podobają i te chromowane listwy na niemieckich autach, a także najnowszy telefon komórkowy, jaki ma prezydent Obama. Ale przecież na miłość boską! - nie zamienimy swojej polskości na jakieś gadżety. Tacy po prostu jesteśmy my, chłopcy pisowscy. I nie zamierzamy się zmienić.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8742
Wiem, że to masz...
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam serdecznie
Serdecznie dziekuję i pozdrawiam:)
Tutaj się rodziliśmy
Pierwszą radość tu przeżyliśmy
Tutaj pierwsze łzy roniliśmy -
chłopcy przedwojenni
Tu się żyć uczyliśmy
Biedni czy bogaci byliśmy
zawsze tutaj być lubiliśmy
chłopcy przedwojenni
Piliśmy nie ćpaliśmy
Gdy kochaliśmy zdradzaliśmy
Ale chamscy nie bywaliśmy
dość dla dam przyjemni
Często też ginęliśmy
Więcej daliśmy niż wzięliśmy
Do wyboru mało mieliśmy
Bardzo mały wybór mieliśmy
chłopcy przedwojenni
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam i kłaniam się.
Wierzę w to głęboko..."
Ja również wierzę. Dlatego napisałem, to co napisałem.
Pozdrawiam serdecznie
Chyba nie ma innego wyjścia...
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam