Społeczeństwo nie tylko ma prawo, społeczeństwo powinno znać życiorysy polityków. Chodzi oczywiście o te ich części, które dotyczą społecznej i politycznej działalności. Obowiązek prześwietlania polityków i przekazywania opinii publicznej informacji, spoczywa na dziennikarzach. Nie rozumieją tego Tomasz Lis i Monika Olejnik.
Anna Grodzka, członek partii Palikota, polityk i poseł, nie urodziła się w 2010 roku. Ma swoją przeszlość, a dzięki red. Dorocie Kani dowiedzieliśmy się, że jest to przeszłość pozostająca w związku z PRL-owskim aparatem władzy. Chwała Dorocie Kani za to, że zebrała informacje na temat STANOWIĄCEJ PRAWO osoby publicznej i przekazała je publicznej opinii. Chwała za to, ze dobrze wykonała pracę PRO PUBLICO BONO.
Dzięki Dorocie Kani dowiedzieliśmy się, że Krzysztof Bogdan Bęgowski (obecnie Anna Grodzka) w czasie stanu wojennego był członkiem egzekutywy Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR oraz pracownikiem Rady Okręgowej Socjalistycznego Związku Studentów Polskich (członek Komitetu Wykonawczego ds. Pracy Politycznej, a później ds. Szkoleń); że w 1982 r. został skierowany do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Łodzi, gdzie odbywały się szkolenia polityczne; że władze partyjne miały do niego najwyższe zaufanie, o czym świadczą m.in. liczne wyjazdy za granicę. Jak wiemy działo sie to w czasach, gdy normalny obywatel o paszporcie mógł tylko pomarzyć. "Na dokumentach wyjazdowych Krzysztofa Bęgowskiego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odnotowało, że „wpis w książeczce wojskowej nie wymaga dalszych wyjaśnień”, co oznaczało, że za osobę wyjeżdżająca gwarancje brały wojskowe służby specjalne PRL." - informuje Dorota Kania w artykule "Wielka mistyfikacja".
Publicystka GPC ujawniła również powiązania Bęgowskiego/Grodzkiej z ludźmi mediów i władzy. Dobrze, że to zrobiła.
Karmiony medialną papką czytelnik, wyobrażający sobie, że sympatyczna pani Grodzka trafiła do polityki z czystą politycznie kartą, po artykule Kani stanął w obliczu faktów, wymuszających zastanowienie się, kto i dlaczego tak mocno promuje tę osobę?
Redaktor Kania dobrze wykonała swoją pracę, należą jej się brawa i uznanie. W normalnym demokratycznym kraju, tak właśnie by było. Ale nie w III RP.
„A może to jakaś bardzo daleka rodzina b. I sekretarza PZPR Stanisława Kani? Może jakieś małe śledztwo by się przydało?” – bredzi Olejnik w felietonie „Rodzina, ach, rodzina...”
Sprowokowana Dorota Kania, w odpowiedzi najpierw sprostowała insynuacje na swój temat, następnie przytoczyła fakty dotyczące Olejnik:
„W stanie wojennym w 1982 r. Monika Olejnik, córka funkcjonariusza SB, razem z Grzegorzem Miecugowem & company, przy akceptacji partii i służb specjalnych PRL-u rozpoczynała pracę w III Programie Polskiego Radia, z którego wcześniej WRON-a wyrzuciła „nieprawomyślnych” dziennikarzy.” – tylko tyle i aż tyle o Olejnik napisała zaczepiona przez nią dziennikarka.
Muszę powiedzieć, że Dorota Kania bardzo łagodnie potraktowała TVN-gwiazdę. I nie chodzi o to, że Olejnik złamała dziennikarskie standardy atakując koleżankę po fachu (przy okazji obrzucając gównem kilka innych osób) chodzi o to, że Olejnik bezczelnie kłamie. Kłamie, bo nie wierzę, że jest tak intelektualnie ograniczona, by nie zauważyć, że tekst Kani dotyczył osoby posła, a nie jego przodków. Red. Olejnik pisząc: „Lustracja rodzinna na prawicy jest szalenie modna. (…) Chodzi o mamusie i tatusiów. Jak wiadomo, geny mają niezwykle ważną wartość w polityce. ''Gazeta Polska'' postanowiła zlustrować posłankę Annę Grodzką. Okazuje się, że nie dość, że była żołnierzem w poprzednim wcieleniu, to na dodatek tatuś, o zgrozo, służył w Ludowym Wojsku Polskim” – obrzydliwie zmanipulowała tekst Doroty Kani.
Nie, nie chodzi o mamusie, tatusiów (i dziadzusiów), jak sugerują Olejnik z Lisem.
Bęgowski nie jest poprzednim wcieleniem Grodzkiej, tak jak Olejnik z czasów stanu wojennego nie jest poprzednim wcieleniem Olejnik współczesnej.
Bęgowski i Grodzka to ta sama osoba, to samo wcielenie, jeden życiorys. Życiorys, który wyborcy mają prawo poznać.
Rozumie to Dorota Kania, nie rozumieją Monika Olejnik i Tomasz Lis. Albo udają, ze nie rozumieją, na pewno kłamią.
„Monika Olejnik popełniła wielki błąd. Wobec prawicowej agitatorki posłużyła się ironią. Sęk w tym, że agitatorzy nie rozumieją ironii. W odpowiedzi na lustrowanie posłanki Grodzkiej przez panią Kanię z Gazety Paranoicznej Codziennie (GPC), Olejnik zapytała czy przypadkiem ojciec (podkreślenie moje) Kani nie był pierwszym sekretarzem KC. Olejnik oczywiście wie, że nie był.” – napisał Lis, który najwyraźniej nie byłby sobą, gdyby nie minął się z prawdą...
Przypominam: „Może to jakaś bardzo daleka rodzina b. I sekretarza PZPR Stanisława Kani? Może jakieś małe śledztwo by się przydało?” – napisała o Dorocie Kani Monika Olejnik.
To ojciec, czy daleka rodzina? Jeśli ktoś nie widzi różnicy, to niech nie bierze się za dziennikarstwo, jeśli ktos widzi różnicę i świadomie manipuluje, dodając, że przecież Olejnik wie, że ojcem nie był ha ha) nie jest dziennikarzem, ale agitatorem właśnie.
Zaczepiona przez Olejnik, Dorota Kania odpowiedziała jej, w narzuconej przez Olejnik konwencji. Wówczas, z odsieczą ruaszył uniesiony (czym właściwie, przecież nie honorem?) rycerzyk lustrując, pomawiając, szydząc i poniżając koleżankę po fachu.
"Nabzdyczona, wzmożona, lustracyjnie podekscytowana i dekomunizacyjnie nienasycona", dała "agitatorsko - patetyczny wykład o swych korzeniach", "dla Kani ma jednak ogromne znaczenie kto jest ojcem Olejnik", "lubi lustrować" - to nie pierwszy juz raz, gdy Tomasz Lis usiłuje poniżyć dziennikarkę*.
Nie będę podawała linka do tekstu Tomasza Lisa, bo chamstwo nie powinno być promowane. To o czym chcę napisać i wydaje mi się istotne, to fakt, że cała ta histeria wokół ujawnionego życiorysu Anny Grodzkiej oraz dzisiejszy „rzyg” Lisa są doskonałą ilustracją dla słów Rafała Ziemkiewicza wygłoszonych podczas wysłuchania publicznego w Parlamencie Europejskim dotyczącego zagrożeń w Polsce dla wolności słowa i dyskryminacji Telewizji Trwam.
„Sądzę, że ludzie, którzy patrzą na Polskę z zewnątrz mają duży kłopot ze zrozumieniem, dlaczego alarmujemy, że w Polsce, naszym zdaniem, zagrożone są wolności demokratyczne. Przecież odbywają się wybory, przecież rządzi władza wybrana większością – gdzie my widzimy to zagrożenie?
Nam samym bywa to trudne do wytłumaczenia, używamy różnych określeń. Mówiono tutaj o establishmencie, mówiono o władzy. My w Polsce z reguły używamy pojęcia „władza” i wszyscy wiedzą, o co chodzi wieloletnim przyzwyczajeniem.
Ale ludzie, którzy patrzą na Polskę z zewnątrz mogą tego nie rozumieć. Sądzę, że takim pojęciem, które wyjaśnia wszystko i które chciałbym tu przywołać, jest pojęcie nowej klasy stworzone przez klasyka badania komunizmu Milovana Djilasa. Nowa klasa to była klasa biurokratyczna, to jest klasa biurokratyczna wyhodowana przez realny socjalizm, wyhodowana w państwach postsowieckich. Logika przejęcia zmiany ustrojowej w Polsce – logika, którą historyk nazwał rewolucją reglamentowaną przez władzę – była taka właśnie, że ta nowa klasa de facto pozostała przy władzy. Wedle takiego oto procesu, że najpierw oddała władzę polityczną za przywileje ekonomiczne, a potem korzystając z uprzywilejowania materialnego po prostu tę władzę polityczną sobie w demokracji odkupiła. Ponieważ to nowa klasa stworzyła w Polsce biznes, to nowa klasa stworzyła w Polsce klasę rządzącą i również nowa klasa stworzyła media.
A jak to jest możliwe, że nowa klasa biurokratyczna, żyjąca głównie z budżetu, żyjąca w różny sposób z biznesów regulowanych przez państwo, a więc de facto z różnego rodzaju kontrybucji nakładanych na swoich obywateli, w warunkach demokracji może utrzymywać swoją władzę? Jednym z filarów są właśnie media, a nawet zjawisko, które bym nazwał przemocą medialną.” - mówił wówczas Ziemkiewicz.
Czy muszę pisać, kto jaką rolę tu odgrywa?
*) Inny przykład chamstwa Tomasza Lisa, to jego rżenie imitujące śmiech red. Lichockiej.
--
Wystapienie RAZ-a w załączeniu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8094
Pozdrawiam
Szanowna Pani! Boje sie pisać na Ty,bo nigdy nie wiadomo,czy ktoś sie zgadza na forme netową.
Lis i Olejnik,to para funkcjonariuszy medialnych! Nie mylić z dziennikarstwem!
Oboje dobrze widzą,gdzie jest szafka z konfiturami i kto ma klucze do tej szafki...
Sa tu moje artykuły na temat mediów,funkcjonariuszy i zalezności ciemnego ludu od obrazka!!
Tak! Od obrazka,bo czytać sie juz nikomu w III RP nie chce,a poza tym...problemy ze zrozumieniem słowa drukowanego.
Cywilizacyjnie nasze społeCZERŃstwo cofa sie do epoki pisma obrazkowego,a nawet dalej od Altamiry.
Media sterowane przez rząd,rząd sterowany przez media i kółko sie zamyka...błędne koło.
Prosze sobie sięgnąć do badań,jaką oglądalność ma TVN24 wraz ze szkłem kontaktowym...są niezalezne badania
wystarczy poszukac.
Już Tusk nie potrzebuje "plutonu czołgów" aby opanowac telewizję,on sie "zaprzyjaźnił".
Nie będe sie tu rozwodził nad genezą mediów po 1989,nad kundlami medialnymi,nad sztabami pracującymi przy ustawkach
i wrzutkach.
Jest to na moim blogu...
Jaki kataklizm rozwali ten układ? Skoro Smoleńsk nie ruszył tego "narodu"...to juz nic nie ruszy.
PS.Przepraszam wszystkie kundle,czyli pieski rasy hiszpańskiej "pareras" :-)
LASCIATE OGNI SPERANZA VOI CH'ENTRATE
http://youtu.be/aNr9aAJG…
Pozdrawiam
Gdyby nic nie było na rzeczy - nie szczekali by. Psy, tak to we WSI bywa i tak już mają zakodowane. Szczekają na nie swoich. Może nawet muszą.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam