Naprawdę długo i cierpliwie milczałem na temat nowej formy istnienia demokracji przedstawicielskiej. W swojej naiwnej skromności liczyłem bowiem, że najpierw głos zabiorą profesjonaliści, myślałem sobie: są jeszcze analitycy w Warszawie. Jednak ostatecznie cierpliwość straciłem, gdy fenomen ruchów ukrytego poparcia odkrył dla szerokiej publiczności Janusz Palikot i wywalił to otwartym tekstem.
„A mimo wszystko uważam, że sprawy idą w dobrym kierunku i będzie wspaniały wynik w wyborach parlamentarnych. To nie są żadne problemy, gdy się czuje, że jest ogromne ukryte poparcie”.
Przy czym ja absolutnie nie odmawiam Palikotowi moralnego pierwszeństwa w tej kwestii – poparcie dla jego osobistego ruchu poparcia jest tak schowane, że bezradne są najbardziej skrupulatne sondażownie. W tym jest akurat bezkonkurencyjny, chociaż moim zdaniem zawdzięcza to nie tyle sobie, ale profesjonalistom od głębokiego kamuflażu, rozpoznania i tym podobnych sztuk walki.
W wypowiedzi byłego posła ziemi biłgorajskiej kluczowa jest fraza „ogromne ukryte poparcie”. Trzeba docenić, ile informacji niesie przymiotnik ogromne. Owszem, ktoś może powiedzieć, że to żadna nowość, gdy jakiś komediant teatr swój widzi ogromny. Proszę jednak zwrócić uwagę, że użycie tego przymiotnika eliminuje z gry właśnie elektorat, który według powszechnego stereotypu jest przypisywany Palikotowi, czyli celebrytów, konferansjerów, fordanserów oraz innych bywalców, zarówno dziennych, jak i nocnych.
Przecież ogromne poparcie nie może pochodzić od tej grupy, gdyż z natury rzeczy nie byłoby ukryte – oni pozbawieni kamer i mikrofonów więdną natychmiast, niczym róże na pustyni. To nie ulega wątpliwości, ukryte i jednocześnie ogromne poparcie przez tę grupę to sprzeczność nie do przezwyciężenia. Oni by zaraz polecieli do telewizji i nie dali spokoju nam ani redaktorom dyżurnym i pytlowali na okrągło o swoim poparciu. Nie, ogromu ich poparcia Palikot nie mógłby ukryć nawet przy pomocy specjalistów od głębokiego kamuflażu.
Niestety, możemy się tylko domyślać, kto naprawdę stoi za byłym posłem Platformy, który najwidoczniej nie dostał pozwolenia, żeby to ujawnić. Na moje oko mogą to być osoby naprawdę ekskluzywne, bez porównania ekskluzywniejsze od najbardziej ekskluzywnych celebrytów. Nawet do tego stopnia, że gdy przypadkiem otrą się o jakiegoś celebrytę, to dzwonią do domu po nową marynarkę.
Żeby nie być posądzonym o wnioskowanie na podstawie jednego przykładu, posłużę się również tak zwanym Pejotenem. Jak powszechnie wiadomo, ta romantyczna formacja powstała, żeby ocalić od zguby naszą scenę polityczną, która zablokowana przez dwóch potężnych graczy zmierzała ku zatraceniu. Otóż poparcie dla tego ruchu jest również ukryte, chociaż nie tak perfekcyjnie. Pejoten od czasu do czasu wypływa na powierzchnie sondaży, łapiąc spazmatycznie oddech, czyli maksymalnie do 2 procent poparcia.
Sytuacja jest analogiczna o tyle, że liderka Pejotenu w regularnych odstępach czasu uspokaja publiczność, że jej ugrupowanie jest Polakom potrzebne. Joanna Kluzik-Rostkowska podobnie jak prototypowy ruch Palikota również nie ujawnia, kto konkretnie odczuwa taką potrzebę. Bardziej wylewny jest już europoseł będący twarzą ruchu, który uporczywie obstaje, że faktyczne zapotrzebowanie na ich usługi wynosi 11 procent. Mamy tu zatem prosty rachunek – gdzieś się skryło 10 procent anonimowego poparcia, co potwierdza moją tezę o nowej formie istnienia demokracji.
W tym kontekście bardzo pouczający jest przykład niedawno powstałego portalu blogerskiego, którego nazwy z oczywistych względów nie będę wymieniał. Dlatego będę posługiwał się skojarzeniem, jakie mi przyszło do głowy, gdy po raz pierwszy ujrzałem stronę portalu w pełnej krasie - Groch z Kapustą.
Otóż kierownictwo portalu po kilku miesiącach pochodu przez blogosferę postanowiło wesprzeć PiS, gdyż dowiedziało się, że PiS nie chce wygrać wyborów. W tym celu postanowiono oczywiście – jakżeby inaczej?! - założyć ruch poparcia, żeby zebrać te głosy, których nie zbiera Jarosław Kaczyński(niby racja - jak nie chce wygrać, to po co miałby je zbierać), a potem wejść z nim w koalicję.
Jednak dobroczynna inicjatywa Grochu z Kapustą (o jej szlachetności świadczy termin kilka miesięcy przed wyborami) natrafiła na silny opór blogerskiej tłuszczy, a jeszcze większy ze strony samego obiektu dobroczynności. Otóż moim zdaniem fakt, że nawet takie kłody rzucane pod nogi Grochu z Kapustą nie odstręczają go od dobrych uczynków, dowodzi, że istnieje ogromne ukryte poparcie dla tej inicjatywy.
Wydaje się, iż na polskiej scenie politycznej pojawiła się nowa oryginalna forma demokracji. Mam wrażenie, że zarówno wynalazek ruchów skrytego poparcia, jak i modelowa sieć kantorów wyborczych w Wałbrzychu wchodzą w skład trzeciej fali nowoczesności, w której tak wielkie nadzieje pokłada premier Donald Tusk.
Na koniec zaś, ponieważ wszyscy na wyścigi ratują PiS, to ja też mam radę dla prezesa Kaczyńskiego. Wiadome jest, że najbardziej trzeba się strzec wrogów z ludzką twarzą; unikać jak ognia przyjaznego państwa; trzymać się z dala od polityki miłości; pamiętać, że wśród serdecznych przyjaciół... i tak dalej. Teraz do tej listy trzeba dodać ze wszech miar przyjazne ruchy skrytego poparcia. Bo one są wręcz śmiertelnie przyjazne
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3188
Zaistniałem trochę, bo na samym początku kilka tekstów napisałem(chyba ze cztery?), ale zniknęły w tłumie i nawet nie mogłem ich tam odnaleźć. Miałem nadzieję, że wprowadzą tam jakiś ład. Jednak się zawiodłem. Potem moje wpisy skasowałem, bo doszedłem do wniosku, że to bez sensu. Z dzisiejszą wiedzą mogę śmiało powiedzieć, że intuicja mnie nie zawiodła.
Pozdrawiam serdecznie
Szczególnie budzi moje zdumienie metamorfoza redaktora naczelnego. To że znalazł chętnych do rozwalania poparcia dla PiS już mniej mnie dziwi. Wygląda na to, że "Who is who?" jeszcze długo będzie sakramentalnym pytaniem w polskiej debacie publicznej.
Pozdrawiam
Czyż ekskluzywny nie znaczy elitarny? A elita z natury nie jest mała"
To słuszne spostrzeżenie, jest w tym pewna niekonsekwencja logiczna z mojej strony. No, ale do czegoś się w końcu przydaje licentia poetica... Ale co racja to racja, jesteś bardzo bystrym Czerwonym Kapturkiem.
Pozdrawiam serdecznie:)
- Pomóc ci?
-Nie, nie trzeba.
- No, to ci pomogę!
Pozdrawiam
"Pogłoski o transferze pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej szalenie nie spodobały się Januszu Palikotu, który zdaje się dopiero teraz zorientował się, że próżno wierzgać przeciwko ościeniowi - to znaczy - ustaleniom Sił Wyższych. Skoro nadały one tubylczej scenie politycznej pożądany kształt, to nie po to przecież, by jacyś ambicjonerzy, którym bimber uderzył do głowy, szlajali się po niej samopas od ściany do ściany"
Nic dodać nic ująć.
Pozdrawiam.