Napisałem ostatnio tekst usiłujący zwrócić uwagę, w jakim to zakłamanym i nierealnym świecie żyjemy. Świecie, w którym niestety kłamstwo uzyskało znaczną przewagę nad prawdą. Nie jest to stan powstały spontanicznie, czy oddolnie. Jest on świadomie i precyzyjnie wyreżyserowany.
Nazwałem to wirtualem, choć wielu po prostu mówi, oddając hołd braciom/siostrom Lanie i Lilly Wachowski, genialnym twórcom filmowym: - Żyjemy w Matriksie.
Widocznie jest to jeszcze tak trudne do ogarnięcia i oswojenia się z tym, jak tak dzisiaj modna pogawędka z czatbotem, z AI, a jak to sobie wielu wytłumaczyło – z takim sztucznym człowiekiem. Mimo, że są to tylko takie bardziej udoskonalone Google połączone z Wikipedią.
Ale cóż, wirtual tak zaplanował to, że mamy się bać i ni rozumieć. Nawet tak mądry człowiek jak doktor Józef Orzeł, publicznie zaprezentował swoje obawy odnośnie AI w cotygodniowym przeglądzie w Klubie Ronina.
W ostatnim felietonie przedstawiłem obraz manipulacji świadomością i światopoglądem społeczności całego świata przez ludzi znajdujących się na samym szczycie ważności, wpływowości, lecz jeszcze bez pełni władzy mimo olbrzymiego bogactwa. To wielki i diaboliczny projekt. Przewrót Kopernikański to przy tym pikuś. A jak w końcu większość z nas zorientuje się i zrozumie o co chodzi, to może być za późno. Pod warunkiem, że nie zaczniemy jak najszybciej walczyć o nasz własny, tradycyjny dobrostan i porządek rzeczy i zasad.
Mechanizm zastępowania realu wirtualem rozprzestrzenia się i najbardziej jest to widoczne w sferze publicznej i medialnej. Usiłuje to przykładowo robić ten nieszczęsny Donald Tusk, lecz tak mu to marnie wychodzi, że zrobił z kreacji nieprawdy prymitywny kabaret. Żałosny gość...
Jest jednak taki człowiek, który nie na geopolitycznych wyżynach, tylko w swoim niedużym kraju i okolicy zrobił taki matrix, że czapki z głów.
To dla mnie mistrz iluzji. Taki polityczny David Copperfield (nie wiem, czy wiecie, że jak się wybrał na występy do Moskwy, to go tam doszczętnie okradziono z jego "magicznego" sprzętu. Może to Putin chciał potrenować?)
Gość ten przez wiele lat, jako przywódca, omamił i zamknął w wirtualu do dzisiaj, jak podają, około 80 procent swoich obywateli.
A czego się dzisiaj wstydzę, również zrobił w konia większość Polaków. Od Janusza Kamińskiego, do Jarosława Kaczyńskiego.
Tak – już się domyślacie – to Viktor Orban.
Z przerwą w okresie początkowym, ten polityk już prawie 17 lat jest premierem Węgier. A Węgry? To najlepszy przyjaciel Polski. Od zawsze, Stefan Batory i takie tam.
Te spotkania... Te serdeczne wizyty... Uścisk, klepane się po plecach i cmok, cmok.
- Masz trochę czasu? Wsiadaj zaraz i przyjedź na piwo.
- Nie, nie Jarek – to ty się zabieraj do nas. Mam taki Tokaj, którego w życiu nie widziałeś. I nasze najlepsze na świecie salami, wiem jak za tym przepadasz.
PJK. PMM i reszta ścisłego kręgu, przy każdej okazji zapewniała, że na Orbana i Węgry zawsze możemy liczyć. Powstał jakby kult Madziarów. Dwaj niezłomni rycerze – Polska i Węgry, wspólnie nie dadzą się pokonać brukselskim bandziorom. Nie z nami takie numery.
Pamiętam również, jak redaktor Tomasz Sakiewicz z Klubami Gazety Polskiej, rokrocznie organizował wyprawy przyjaźni polskich patriotów do Budapesztu.
Takie prapolskie odwiedziny przyjaciół.
[...]
Każda wojna, krytyczny konflikt i zagrożenie, ma też taką cechę, że zrywa maski, za którymi ukrywano prawdę. Nagle wyłania się nam autentyczne oblicze. Już nie takie dobre i nawet piękne, jak przez długie lata je widzieliśmy.
I okazuje się, że Viktor Orban, tak na prawdę to kolejny mały Napoleon. Albo nawet Putinek. Zapomniał już momenty, gdy składał cześć naszej Solidarności.
Dzisiaj jest zupełnie odwrotnie. Jaka solidarność? To bzdura! Tylko własny interes się liczy.
Węgry, znacznie drastyczniej niż Niemcy pokazują swój pozytywny stosunek do Rosji, nawet, co jest moralnie i zwyczajnie po ludzku obrzydliwe, po inwazji na Ukrainę i bestialskich barbarzyństwach, jakich tam dokonują.
Co gorsza, oni Ukrainy, jak twierdzą, po prostu nienawidzą. O co chodzi?
No właśnie – w tym przywódcy, okazuje się cały czas drzemały mikro-imperialne zakusy wobec sąsiadów i co noc śnił się sen o minionej potędze Austro – Węgier. Od Adriatyku, aż po całą Galicję.
Dowiadujemy się właśnie, że na Ukraine jest prześladowanych 150 tysięcy Węgrów, zamieszkałych w obwodzie zakarpackim, który należy się państwu węgierskiemu, jak psu kość. I co? Mamy ich wspierać i im pomagać – pyta Orban.
Nie pokazują tak twardo i buńczucznie swoich pretensji do Rumunii. A przecież Węgrzy tam, to po Rumunach, największa mniejszość etniczna. Stanowią około 6,5% narodu, co wynosi 1,2 miliona.
Istniejący obecnie w Rumunii Siedmiogród, od X wieku przechodził od państwa, do państwa, by w końcu Habsburgowie, władcy Austro – Węgier zajęli ten teren.
Dzięki rozpadowi Austro-Węgier Rumunia po I Wojnie Światowej zyskała Siedmiogród na mocy traktatu z Trianon w 1920 roku, kiedy Rumuni stanowili już na tym terytorium większość.
W 1940 roku w wyniku drugiego arbitrażu wiedeńskiego Rumunia straciła znaczną część Siedmiogrodu na rzecz Węgier, jednak w 1946 został on unieważniony i tereny te powróciły do Rumunii.
Przyznam, ze nie wiem, jak wyglądają dzisiaj relacje węgiersko – rumuńskie. Lecz docierają nieoficjalne opinie, że Węgry ponownie mają również pretensje o to terytorium.
Jest jeszcze trzeci sąsiad – Słowacja od północy. To wg. propagandy Orbana państwo, które obok Ukrainy i Rumunii ograbiło Węgry. W tym wypadku walki o zajęcia terytoriów odbywały się w okolicach II WŚ. Nie zapominajmy, że Węgry stały po stronie Hitlera. Natomiast na początku konfliktu była Czechosłowacja i dopiero potem nastąpiło rozdzielenie na Czechy i Słowację.
W niewielkim kraju, jakim dzisiaj jest Słowacja z 8,5 miliona Słowaków, szacuje się, że Węgrów jest około pół miliona. Więc jest dla Orbana powód, by domagać się słowackich terytoriów? I ukraińskich i rumuńskich? Putin właśnie pokazuje, że zawsze trzeba walczyć o swoje.
Nikt jednak nie chce pamiętać, mając na uwadze wyłącznie swój własny zysk, że to nie Węgry, Ukraina, Rumunia, czy Słowacja ustalały granice, niezależnie od zamieszkujących tam ludzi, tylko przywódcy trzech potęg; - ZSRR, Wlk. Brytanii i USA. W tym obszarze Europy wszystko działo się pod dyktando Stalina.
Więc po co Orban teraz się ciska i marzy mu się madziarskie imperium i najazdy na sąsiadów? Bo sobie wykombinował, że jeśli będzie się trzymał z Rosją, zapewne również przy cichym wsparciu Niemiec, to gdy Rosja wygra swoje, to również Węgry bez kłopotu, z ruskim wsparciem, zaczną kroić sąsiadów.
Jednocześnie, jako członek UE i NATO, Węgry pozornie stały po stronie państw zachodu będących przeciwko Putinowi. Rok napaści, bestialstwa i destrukcji Ukrainy wystarczył, by pękły zasłony i Orban zalśnił w blasku sierpa i młota.
A przecież, gdy Viktor Orban był walecznym młodzieńcem, to po najeździe sowietów na Węgry w latach 50-tych, walczył, a potem emigrował na zachód.
I tu zaczyna się ciekawy fragment życia premiera Węgier, w dużym stopniu przypominająca zagmatwaną i niewiarygodną młodość hrabiego na Chobielinie, Radosława Sikorskiego. ( jak zwykle wirtual – wśród kaszubskiego rodu Sikorskich herbu Cietrzew, nie ma linii prowadzącej do hrabiego Radosława. Osobiście znam paru takich "kaszubskich hrabiów w białych skarpetkach i sygnetem na małym palcu).
W przypadku Orbana jest sporo informacji i jak połączyć kropki, to widzimy coś ciekawego. Orban nie musiał zarabiać na życie przy zmywaku, czy truć się przy azbeście. Natychmiast zaopiekowała się nim fundacja Open Society, jak wiadomo – perła w koronie szemranych fundacji miliardera George Sorosa.
Może się wydawać, że to całkiem logiczne, bo Soros już w 1946 roku, też uciekł z sowieckich wówczas Węgier, więc po prostu pomógł rodakowi.
Dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości, co do fundacji Sorosa (właściwie György Schwartz'a – węgierskiego Żyda) i jego roli w całej destrukcyjnej geopolityce, prowadzącej do upadku cywilizacji. Miliarder, ale nie za wielki, Soros ma ścisłe powiązania z Kremlem, nie mniejsze z bogatą, żydowską, amerykańską diasporą, oraz można powiedzieć, jest najważniejszym nadzorcą polityki Unii Europejskiej.
Tak oto "wielki" George Soros, na długie lata został mentorem Viktora Orbana, a potem utrzymywali przyjazne stosunki. Orban z wdzięcznością pozwolił Sorosowi otworzyć w Budapeszcie uniwersytet Central European University, wspierając go jednocześnie niebagatelną sumą 250 mln. dolarów (jednocześnie w Polsce ufundował Fundację Batorego. Ciekawe, ile oni dolarów dostali? [ we władzach fundacji, m.in Jan Krzysztof Bielecki ("pierwszy milion trzeba ukraść"), Agnieszka Holland, Helena Łuczywo (Agora i GieWu), Marcin Matczak (prawnik, ekspert antypisu), Andrzej Olechowski – agent Must służb PRLu] ) .
Soros, jako główny operator przyszłych władców świata, tych prawie stukrotnie bogatszych od niego, realizował zadania zgodnie z obmyślonym planem. Przez to Orban i Soros pokłócili się, gdy miliarder zgodnie z wytycznymi "góry", zalewał Europę nielegalnymi azjatyckimi i afrykańskimi imigrantami, a premier Węgier stanowczo nie dopuścił by ta "pielgrzymka młodych byczków" przechodziła przez terytorium Węgier. Orban po gwałtownej kłótni tak się wściekł, że zamknął Sorosowi ten jego uniwersytet, wyrzucił te wszystkie kabaretowe fundacje i zatrzasnął niegrzecznie miliarderowi drzwi przed nosem. Jednak wielu przypuszcza, że to mogła być taka "ustawka".
Ponad rok temu bestialskie hordy Putina napadły na Ukrainę i rozpoczęły proces spalonej ziemi i mordowania wszystkiego co żywe i nieprzydatne. Czy Viktor Orban z własnej inicjatywy, czy takie polecenie otrzymał od tych, którzy mają nad nim władzę i poparł ruskich – nie wiemy.
Państwo Węgry, znacznie bardziej niż Niemcy, w sposób niemalże ostentacyjny, zaczęło wspierać politykę Kremla. Nadal kupowała w Rosji surowce energetyczne, wyłamując się z unijnej solidarności; lekceważyła nałożone na ruskich sankcje i najgorsze – donośnie i wszędzie demonstrowała swoją nienawiść i pogardę do walczącej Ukrainy.
Dla większości, szczególnie dla nas, Polaków, taka postawa "bratanka" była niezrozumiała i przykra. Jakbyś nagle się dowiedział, że twój ukochany brat jest aktywnym pedofilem.
Przypadek Węgier i Viktora Orbana pokazuje, że żyjąc w wirtualu, niczego nie można być pewnym, a już zaufać, tak na 100%, nie można nikomu.
Co dzisiaj jest prawdą, a co fałszem? To nie do ogarnięcia, gdy wszyscy mniej lub bardziej kłamią.
No dobrze, prawdziwie wszyscy. Robię zakupy w znanym markecie. Na półce stoi towar, który akurat mnie interesuje, a nad nim karteczka: "OKAZJA! Dzisiaj cena 14, 99 zł". Biorę więc i idę do kasy. Pani kasjerka mechanicznie, a po oczach widać, jednocześnie znudzona i bezmyślna, sprawdza cenę na kasie i informuje – 19,99 zł.
Oczywiście protestuję i upieram się, że na półkach cena jest okazyjnie niska.
Pani kasjerka wzrusza ramionami i zamierza przywołać koleżankę, albo szefową, by to sprawdziła. Jednocześnie z powodu dyskusji zaczyna się kłębić rosnący szereg zniecierpliwionych konsumentów.
Wiem, że gdybym się uparł, to wszyscy my w kolejce, stracimy czekając, 10 do 20 minut. Rezygnuję więc z zakupu. Kto tu usiłuje kogoś robić w konia? Ilu nieostrożnych klientów się jednak nabierze?
Wesołe jest żyć w wirtualu!
Wesołe jak piosnka jest ta...
.
Ale nie, Orban dobry był - miał być nad Wisłą drugi Budapeszt. Tylko dlatego, że lud pisowski nie wyobraża sobie innych rządów niż niewolnictwo partyjne i przewidywanie piętnastu ruchów do przodu jak trzymać was za pysk, a siebie przy władzy. Znaczy - korycie.
Co się teraz stało? Mądrość etapu? Zwrot o 180 stopni?
Osobiście lubię bardzo ten kraj. A Budapeszt, obok Pragi i Amsterdamu, uważam za najpiękniejsze miasto w Europie. Przepadam również za węgierską kuchnią.
W zakresie umiejętności politycznych, więc i skuteczności, w naszym zakątku, na dole stawiałem PJK, gdzieś tam w środku Orbana i na szczycie Erdogana. Faktycznie Orbanowi dawałem zbyt duży kredyt. Może dlatego, że w tym kraju nigdy nie byłem oszukany i nikt nawet nie usiłował mnie zrobić w bambuko.
Tak więc musiałem przerzucić stos źródłowych materiałów, nie opierając się na różnych opiniach, zwłaszcza wrogich środowisk i antypisowskich "ekspertów", by wyrobić sobie własne zdanie.
W wirtualu trzeba być ostrożnym i nieufnym, by nie paść ofiarą ciosu młotka w głowę.
Zawsze siedziałem w przedostatniej ławce. Na studiach pchałem się bliżej, do ławki, w której siedziała Ilona, nasza piękność, ale i wtedy nie była to pierwsza ławka, bo prowadzący by słowa z gęby nie wydusił...
Nawiasem: Jeden ambasador ogłosił, że jeśli Ukraina upadnie, Polska zaatakuje Rosję. Ogołocona ze sprzętu i pieniędzy. Szaleńcy!
Pełna zgoda, że Orban realizuje "politykę w interesie Węgier". I Olaf Scholtz to robi,. a jego któryś poprzednik to dopiero dbał o Niemcy. PJK również nie robi "na siebie", lecz dla kraju. Tylko jest zbyt naiwny i prostoduszny i wychodzi mu, jak widać.
Więc niestety - argument "w interesie swojego kraju", jest mało warty, A w wirtualu wszyscy przywódcy tak mówią.
Ps. Polska napadnie na Rosję?! Dobry żart. Choć może w wersji proxy, Amerykanie mogli by sie starać napuścić nas na ruskich.
Pio drugie Orban jak otworzył ten Uniwersytet Sorosa, gdzie profesorem byl niejaki Rostowski tak i go zamknął.
Po trzecie - ten zart o tym, ze gdy Ukraińcy nie dadzą rady to wkroczy Polska powiedział oficjalny urzednik RP w Paryżu i to raczej żartem nie jest.
Najpierw bijemy się do ostatniego Ukrainca a jak ich zabraknie to do ostatniego Polaka- z punktu widzenia naszego najlepszego sojusznika to całkiem prawdopodobne.
W Interesie swojego kraju ? A niby w czyim interesie w takim razie im placimy?
"ten zart o tym, ze gdy Ukraińcy nie dadzą rady to wkroczy Polska powiedział oficjalny urzednik RP w Paryżu i to raczej żartem nie jest. "
weź ty sobie znajdź babę, kozy zostaw, ale pie.....przyć też trzeba umieć, bo to co.s nabazgrał, ma tyle prawdy, co w dowcipie o rozdawanych rowerach, mówiąc wprost, łżesz jak Tusk, jesteście rodziną ?
BYdlaku odp... się. Wiem, ze jestes głupim cwokiem z tobą nie dyskutuje
Nie jestem do końca przekonany (czyli wcale nie jestem), że w interesie Węgier jest skorumpowany rząd, który lawiruje między Unią, a Kremlem, bo jak wiadomo Kreml chce zawsze na wyłączność. Takie lawirowanie zawsze kończy się w studni łbem do dołu.
Po ukraińskiej prowokacji USA pośpiesznie zdementowały podejrzenia o udziale Rosji, skąd należy wnioskować, że szczęśliwie nie chcą, byśmy się wykrwawiali. Jeszcze.
Różnica w tym, że amerykańska czy unijna wyłączność jest ekonomiczna, a kremlowska - egzystencjalno śmiertelna.
Wolę amerykański procesor niż ruską lufę przed oczami.
W każdym razie nasza zależność nie jest li tylko ekonomiczna (vide konferencja antyirańska). Polityki zagranicznej nie prowadzimy, a brak zdolnych i wytrenowanych ludzi na stanowiskach tylko polską bezradność pogłębia.
Przeszkadzają tobie giejoskie flagi ? Nie zabiją ciebie, jeśli nie bedziesz uprawiał z nimi seksu. A kacapy jak najbardziej chętnie ciebie odstrzelą, nawet jak będziesz z nimi uprawiał seks.
Tobie jak by Amerykanin narobił na głowę to byś przeżył orgazm.
Sam do siebie piszesz ? :-)
Tzw. interes państwa swojego wyjaśniłem już powyżej u Jabe. To żaden argument, bo wszyscy tak mówią.
A o tym pijaństwie na jachcie osobiście opowiedział ci świadek, twój przyjaciel dorabiający jako pomocnik kucharza na morzu? Może masz też zdjęcia?
Ale, ale. I Węgry i Niemcy, nolens volens, uczestniczą w nakładanych na kacapię sankcjach. Ba, niedawno zgodzili się na akces Finlandii do NATO.
PS. Co do kacapskiej energii atomowej to Węgrzy również rozmawiają z Francuzami, aby oni weszli w ten biznes i wtedy kacapia baj baj. Tyle że to okres kilku lat, 5-6. Znana jest sztama Francji z Rumunią, ale widać ta historyczna wrogość Rumunii i Węgier jest do przezwyciężenia. W polityce liczą się interesy, a nie sentymenty
PS2. Oczywiście dla mnie Orban to po polsku Urban, czyli mosiek, a że się pokłócił z Sorosem ? No bo Orban to mosiek, ale patriota węgierski. :-)
Jerzy Urban, pierwotnie Jerzy Urbach (ur. 3 sierpnia 1933 w Łodzi, zm. 3 października 2022 w Piasecznie)
A nie oznacza ? Dla przykładu mośki w polskiej polityce z twojej kuń-fy : Mikke, Braun, Mentzen, Wipler, Sommer, no i polskobrzmiacy Bosak. Tyle że to mośki, ale żadni polscy patrioci :-)