Wydaje się, że większość społeczeństwa żyje w stanie odurzenia, a realia tego świata stały się dlań wirtualną rzeczywistością. Powodem najpoważniejszym jest brak „punktu odniesienia”, który został strywializowany, wyśmiany, zabrany. Bez punktu odniesienia nie da się zbudować żadnej trwałej konstrukcji, czy to w matematyce, czy w fizyce, czy wreszcie w architekturze, a przede wszystkim w życiu społeczeństw.
Tylko dla wierzących
Zmiana reguł gry w czasie jej trwania nie jest czymś niespotykanym. Przeciwnie, spotykamy się z nią na co dzień, często nie zauważajac, lub nie przywiązując wagi do tego faktu. Problem dotyczy szerokiego wachlarza spraw politycznych, społecznych, personalnych.
Nie trzeba wyjaśniać, że owa zmiana ma na celu przekierowanie określonej działalnosci na korzyść dokonującego zmian - kosztem tych, którzy reguł chcą przestrzegać i przestrzgają.
Nasza etyka personalna - nie korporacyjna, nie rządowa - każe potępić i karać autorów takiego procederu.
Sądownictwo usiłuje rozwiązywać ten problem zasadą, że prawo nie działa wstecz, aczkolwiek, jak mawiają Amerykanie : „there is more than one way to skin a cat'
Częstym przypadkiem politycznego zastosowania rzeczonej zmiany reguł gry jest usunięcie legalnie i demokratycznie wybranego polityka i zastąpienie go, w trakcie pełnienia funkcji, przez inną osobę, bez podania do wiadomości wyborców wiarygodnych, lub jakichkolwiek, przyczyn takiego postępowania.
Aczkolwiek działanie może być legalne, to moralnie jest z pewnością bardzo wątpliwe.
Aż dziw bierze, jak w demokratycznym systemie państwa wkomponowane są elementy dyktatury i autorytaryzmu, pozwalajace na dowolne odstępstwo od demokatycznych reguł.
Na co dzień spotykamy się ze zmianą warunków kontraktu, bez praktycznej możliwości odwołania się;
Odwoływanie się do bezosobowej skrytki pocztowej jest bezcelowe i często obwarowane krótkim limitem czasowym.
Powyższe dotyczy spraw w relacjach z dużymi korporacjami, bankami, czy też mediami. Przykladem na to ostatnie może być zamykanie kanałów i cenzurowanie wypowiedzi w Inernecie - praktycznie poza wszelkimi realnymi szansami na odwołanie się.
Przykładów jest wiele.
Częstym przekazem mającym służyć za usprawiedliwienie zmiany reguł gry jest sprostanie nowoczesności, lub polepszenie usługi.
Dla kogoś, kto chociaż trochę rozumie realia dzisiejszego zmaterializowanego świata, taki rozbój nie jest czymś zaskakującym.
Jest wszakże dziedzina, która od wieków niezmiennie kojarzy się z wyjątkowym autorytetem pochodzącym od jej Twórcy i ma wymiar ponadczasowy - Święty Kościół Katolicki.
Moje pokolenie poczuło się zgwałcone zmianą liturgii Mszy Świętej po Soborze Watykańskim II i jest do tej pory zaskakiwane nowymi odstępstwami od tego, co nam wcześniej przekazano jako święte i jedyne. I tu również, wyjaśnienie powodów zmian jest - przynajmniej w odczuciu przeciętnego katolika - nieczytelne.
W tej sytuacji, trudno jest nam - wierzacym - inaczej odczytywać te zmiany, niż atak na Kościół, który prowadzony jest zarówno z zewnątrz jak z wewnątrz.
Przykłady szykanowania księży i prawych hierarchów głoszących Ewangelię, czyli trywializując - przestrzegających reguł - przez „ duchownych funkcjonariuszy” Kościoła o ciemnej reputacji, udokumentowanej często w oficjalnych kartotekach zdrajców i donosicieli, dają powyższemu wydatne świadectwo.
Problem zmiany reguł gry w czasie jej trwania jest więc rozległy i poważny, tym bardziej, że stanowi on element ofensywy, której ukoronowaniem ma być, „ Ein Volk, ein Reich, ein Fuhrer” - tym razem w skali macro, a o ewentualnych skutkach nie trzeba chyba mówić.
kmeehow
24 Luty 2020
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 27507
Ależ oczywiście, dobrobyt materialny demoralizuje, usypia czujność i czyni człowieka podatnym na ataki z zewnątrz. Reakcją jest powiększanie posiadania, w wierze, że to daje siłę na odparcie ataków, ale zawsze znajdą się tacy, którzy posiadają więcej. To z kolei wyzwala stress wynikający z poczucia zagrożenia. Wówczas taki człowiek, albo „idzie na całość”, albo nierzadko kończy ze sobą nie będąc w stanie zapanować nad sytuacją.
Mam znajomych, którzy „dorobili się” dużo ponad przeciętność. Jeden z nich kupił dom za pierwsze oszczędności kosztem wielu wyrzeczelń, ale ten dom nie wystarczał, trzeba było kupić dom z sześcioma łazienkami, a potem drugi i trzeci itd. Znam człowieka bardzo dobrze. Nie jest szczęśliwy, znowu się rozwodzi, ale ciągle mówi o swoich giełdowych transakcjach i nawet w czasie rozmowy sięga po komputer żeby sprawdzić jak jego „stok” stoi.
Jest to sytuacja typowa w środowisku, które znam, a sprawa „artystów” i innych „sfer”
jest chyba jeszcze wiele gorsza.
Znalezienie w sobie prawdziwego człowieczeństwa w konjunkcji z Bogiem, to jedyna recepta na szczęście.
Zgadzam się s Panem odnośnie ascezy.
Jednakże ja nie mam na myśli ascetyzmu średniowiecznego, bo za słaby jestem w uszch, by go wartościować, ale moim zdaniem wystarczy zdać sobie sprawę tego „ co i ile naprawdę potrzeba mi do życia”, a w wyniku - odrzucić rzeczy zbędne i te, które nam wtłoczono na siłę wbrew naszej woli a nawet wiedzy.
Wówczas, na warunki współczesne będziemy ascetami z całym błogosławieństwem wynikającym z tego faktu.
Oprócz ułatwionego kontaktu z Bogiem, zyskamy poczucie wartości wynikające z bycia człowiekiem mającym wpływ na własne życie.
W dzisiejszych czasach to Dar wyjatkowy..i rzadko spotykany..
Zapomnielismy juz o istnieniu jednego z najpiekniejszym Sakramentow Swietych jakim nas Bog obdarzyl..a jakim jest Communio Sanctorum..Swietych Obcowania..Sakrament ktory kazdy z nas pragnie otrzymywac codziennie i bez ktorego nie ma pelnego zycia..
Bez niego jestesmy jak owo rosnace Drzewo na wiosne z ktorego obdarto kore i stoi obnazone..zyje ale jednoczesnie umiera..
Nie mozna kochac Boga bez Milosci Blizniego swego..
Bez codziennej wzajemnej zyczliwosci,troski,zrozumienia,bezinteresownej pomocy,radosnego gestu,odrobiny uwagi czy zwyklego usmiechu jestesmy jak owo obnazone z kory drzewo..Bez codziennego przyjmowania Communio Sanctorum i Koinoni z niego wyplywajacej umieramy jak owe drzewo..
Jestem Panu ,Imc-owi i innym ktorzy mnie tutaj obdarzyli tym bezcennym Darem Wdzieczny..
Apostoł Paweł opisuje moc i skutki braterskiej wspólnoty (koinonia wiary), stwierdzając: „Słyszę o twojej miłości i wierze, jaką żywisz względem Pana Jezusa i dla wszystkich świętych. Oby twój udział w wierze okazał się twórczy w głębszym poznaniu wszelkiego dobrego czynu, ( nakaz jaki jest do spełnienia) wśród was dla Chrystusa ... Ty zaś jego (niewolnika Onezyma ) , to jest serce moje, przyjmij do domu.. już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego. Takim jest on zwłaszcza dla mnie, ileż więcej dla ciebie zarówno w doczesności, jak i w Panu..
Pzdr..
Oprócz ułatwionego kontaktu z Bogiem, zyskamy poczucie wartości wynikające z bycia człowiekiem mającym wpływ na własne życie."..
Kolejna ,gleboka mysl..ktora nie mam watpliwosci jest Darem Ducha Swietego ,dla wszystkich,ktorzy pragna na panskim blogu go dostrzec i uslyszec..
Pytanie o dzisiejsza Asceze i jaka ma ona być w epoce hipermarketów, gdy „wszystko wolno”, wywołuje zazwyczaj zdumienie. Współczesny chrześcijanin, jak trafnie to określił Kard. Leo Scheffczyk, „chwieje się między tęsknotą za pewnością a krytycznym brakiem więzów”.
Stąd rodzi sie poglad i odczucie ,ze asceza jest „przestarzała”, „dziwaczna”..
W rozmowach z przyjaciółmi księżmi, nauczycielami, publicystami wyczuwam niekiedy paniczny lęk przed stawianiem ludziom wymagań, wzywaniem do podejmowania wysiłku naprawy duchowej przez jakiekolwiek ćwiczenia ascetyczne. „Tego nikt nie rozumie, to nudne, to na nic. Próbując ich do tego namawiać, zostaniesz uznany za „nienowoczesnego”.
Starorzymskie porzekadło głosi: „Verba docent, exempla trahunt” („Słowa uczą, przykłady pociągają”).
Przykład osobisty jest w ascezie chyba ważniejszy niż polecona jej propozycja.. Można sobie bowiem wyobrazić, że ktoś z młodych zostanie przyciągnięty do praktyk ascetycznych przez literaturę. Bardzo trudno jednak będzie mu utrzymać jedynie na podstawie lektury właściwy kierunek ascetyczny. Tomasz Merton, napisał rozsądnie w „Posiewie kontemplacji”: „Niezmierne trudności, piętrzące się na drodze do wewnętrznej swobody i doskonałej miłości, sprawiają, że ci, którzy do nich dążą, pojmują wkrótce niemożność pójścia naprzód o własnych siłach. Duch Święty podaje im wtedy najprostszy sposób przezwyciężenia miłości własnej i ślepoty własnego sądu: posłuszeństwo zdaniu i kierownictwu kogoś drugiego”.
W swietle tej opini T. Mertona z taka radoscia odkrywam i przyjmuje tutaj na panskim blogu owe tak potrzebne wsparcie..Pzdr.
Są one jednak inspirowane / przyzwolone Odgórnie, by móc zrodzić się w człowieku, i powracają doń w formie zweryfikowanego rezultatu.
Gotowe rozwiązanie dostarczone człowiekowi nie jest tak skuteczne, jak wzbudzenie w nim potrzeby poszukiwania. Dotyczy to również Ascezy. Jak Pan zauważył jest to trudna sprawa do „spopularyzowania”, bo po prostu grunt jest jałowy, szczególnie u młodych, zmanipulowanych umysłów.
Asceza źle się kojarzy i jest trudna do przyjęcia przez „nowoczesnego” człowieka, gdy jest postrzegana jako cel sam w sobie. Poniekąd słusznie, bo czemużby miał ktoś dodatkowo utrudniać sobie życie?
Sytuacja zmienia się, gdy człowiek szuka Boga ( a każdy wcześniej czy później zapragnie Go w swoim życiu - każdy - z niewierzącymi i zarozumiałymi włącznie). Wtedy poszukuje on sposobów aby Go naleźć i Doń się zbliżyć. Jak już mówiliśmy, jednym ze sposobów jest wyrzucenie zbędnego balastu za burtę i obranie właściwego kursu.
Tu, gdzie mieszkam, coraz bardziej modny staje się minimalizm. Ludzie ze wszystkich warstw społecznych odchodzą pewnego dnia od nagromadzonych dóbr, środowiska i uciekają do Natury, by żyć skromnie, czasem bardzo prymitywnie. Poza przypadkami, gdy działanie takie aranżowane jest przez Pazernych - w celu reklamy scyzoryka, którym można ogolić się, przeciąć kamień i wykopać ziemiankę - musi być jakiś prawdziwy głęboki motyw kierujacy tymi ludźmi.
Nie wiem czy ludzie ci do końca zdają sobie sprawę z tego, co nimi kieruje.
W różnych wywiadach i opowieściach mówią często o przygodzie, zabawie, spokoju etc.
Widać, jak trudno jest wglądnąć w samego siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Niemniej uwazam ,ze Ateizm zubaza i ogranicza mozliwosc kontemplacji PELNI piekna wynikajacego z Aktu Stworzenia..poprzez brak w nim miejsca na Metafizycznosc ,tak obecny jako integralna czesc Wszechswiata..
Mistycyzm wlasnego istnienia i jego Sekret ,ktory jest znany tylko Stworcy..
Ateistom nieznane jest Pragnienie Milowania Boga ..i dostrzegania we WSZYSTKIM Jego obecnosci..
Nieznana jest im obecnosc Ducha Swietego ,ktory inspiruje Wszystkie nasze dzialania i uzycza talentow do ich realizowania..jak w tym malym Alpejskim kosciolku w Szwajcari ,ktory budowalem wlasnymi rekami ..jako Akt Milosci i Wdziecznosci do Ojca ,ktory stworzyl te wwszystkie Cuda z Natura i Przyroda wlacznie..
http://www.beatitudes.ch…
http://www.beatitudes.ch…
http://www.beatitudes.ch…
https://www.flickr.com/p…
https://www.flickr.com/p…
Rozczarowales mnie..Podejrzewalem cie o duza wieksza wyobraznie..
Z taka latwoscia kreslisz tutaj te dwie rownolegle "pedzace" przestrzenie ( gdzie i w jakim wymiarze ? ) ktorym magia swojej wyobrazni nadajesz szybkosc swiatla a potykasz sie o parametry i mozliwosc rozumienia " inteligent design" ,ktory jestes tylko sobie wyobrazic jako "mistycznego dziadka z broda "..
Zdecydowanie wspolczesni,Nassim Haramein,George Coyne,Ken Miller i tysiace innych naukowcow przejawiaja w rozumieniu Boskiego Absolutu zdecydowanie duzo wieksza kreatywnosc i wyobraznie..nie mowiac o geniuszach z przeszlosci..
Ale co tam..Imc Waszc ,"dziadek z broda" i basta..
Dostajesz u mnie zolta kartke za to rozczarowanie :-))
Moj drogi przyjacielu... nie po raz pierwszy dostrzegam u ciebie objawy jakies dziwnej nie wytlumaczonej psychozy na dzwiek slowa Bog...Dlaczego ?
Matematyka,Geometria nie pozwala ci znalezc odpowiedzi i dostarczyc dowodu na Jego istnienie ? nie potraf stworzyc wzoru,definicji,wykresu,rownania na Jego Obecnosc.. ?..Stad ta frustracja i niemoznosc Poznania ? Wiec pozwol pomoc sobie !..
A moze nalezy uznac ,ze Matematyka czy Geometria ma wlasne ograniczenia i limity ? i nie moze byc traktowana jako wiarygodny instrument poznania Rzeczywistosci Wszechswiata ?
Wlasna uczciowosc i odwaga aby to wyznac jest tutaj wskazana a wrecz wymagana..
Nie moge nie wspomniec o odpowiedzialnosci kazdego z nas za kreowanie falszywej Rzeczywistosci i wyobrazen ktore to sa powodem bladzenia umyslow innych ludzi,ktorzy biora na powaznie nasze fasmantagorie i spekulacje ulozone w w wypowiadanych tutaj slowach..Istnieje potrzeba indywidualnej swiadomosci i odpowiedzialnosc za nie..bowiem jak Historia uczy potrafia byc powodem niewyobrazalnych tragedi i nieszczesc ..
Drogi Imc..z radoscia wezme udzial w dyskusji czy polemice z toba..ale okresl jej temat i plaszczyzne tych rozwazan..Postaw Teze a wtedy sie ustosunkuje..bo bezprzedmiotowe " mielenie jezorem" do niczego nie prowadzi i jest zwykla strata czasu..Pzdr ;-))
Święte słowa. Zło jest bardzo chłonne i żywi się nawet drobnymi okruchami, które spadły ze stołu.
Wyglada na to ,ze wiesz wiecej na ten temat niz ja..Podziel sie zrodlami ,chetnie sie doksztalce ??
Taka mysl przemknela mi przez glowe : czy ty nie jest owym duchowym "plaskoziemcem" ?
2).."taki autorytet przypomina rozmowę Ani Pawlaczki z Szirlej... "Dziadek o-rał! Rozumiesz!? O--rał!"".
3)...".Ty naprawdę myślisz, że Euklides miał jakieś blade pojęcie o geometrii Euklidesa i aksjomatach?"..
4(.."zwykła żydowska ściema, a nie żaden absolut. Chrześcijaństwo nie musi za sobą ciągnąć sparciałego wora z judaizmem, żeby coś ważnego mówiło o świecie."..
Moj drogi..przyznam ,ze nie rozumiem ;-(( Brak zrozumienia nie pozwala mi sie odniesc do twoich przemyslen..
Nazwisko Arystotelesa i jego propozycji istnienia "Boskiego Absolutu" padlo w kontekscie twojego zwrotu "stary dziadek z biala broda" .
.Jego proba zrozumieniu Rzeczywistosci Wszechswiata byla inna i w mojej opini duzo bogatsza niz twoja ,ktora wyraznie nie przewiduje istnienia w nim Sily Sprawczej aka Inteligent Design jak wspolczesna Akademia kaze nazwac ta propozycje..
Nie spodziewalem sie tego..Jestes Ateista ? Pzdr..
O ile rozumiem pańskie stanowisko, nie odrzuca pan duchowości ani Boga, jest wyznawcą matematycznego porządku rzeczy, sprawiedliwych i logicznych rozwiązań społecznych, a drażni pana kolor czarny uniformu, dziadek z brodą i reguły spisane w „książce”.
Fascynuje żaś Pana obca kultura, może trochę na zasadzie: cudze chwalicie, swojego nie znacie.
Japoński sukces jest wynikiem zamordyzmu w ramach reguł ścisle i brutalnie przestrzeganych przez dziesiątki pokoleń. A uniformy też mają wcale nie takie piękne.
Wystarczyłoby tylko jedno pokolenie wyznające zasadę „róbta, co chceta” i ganialiby z gołymi tylkami po piachu naćpani i multikulturalni.
Jeśli zabierzemy dziada z brodą, natychmiast pojawia się żulik z bródką i... wtedzy dopiero jest jazda!
Niestety juz gonia ,nacpani i multikulturalni..Obserwuje to masowo w Canadzie..Do ktorej masami uciekaja mlodzi Japonczycy aby uwolnic sie wlasnie od tych rodzimie Japonskich "form kulturowych"..
Pedza na oslep jak pies urwany z lancucha..na dodatek bez kaganca..ci wlasnie mili i ukladni Japonczycy..
O ich" tolerancji" i odmiennej "wyzszosci kulturowej" daje swiadectwo cala Azja..Od Chin po Koreje Poludniowa..II Wojne Swiatowa w to wliczajac..
Nie ma co.. Imc Waszec dal znowu "czadu"..;-))
Patrząc na sprawę matematycznie - funkcja życia, krórej zmiennymi są: nagrabić jak najwięcej, oddawać hołd mamonie, czerpać hedonistyczne rozkosze, osiąga niewątpliwie swoje minimum, gdy przenosimy się z luksusów do ziemianki.
Mówi też Pan : „to jest też właśnie to, co ja widzę w matematyce - niedoskonałość i piękno w niedoskonałości.”
Pięknie powiedziane. Oczywiście, ma Pan na myśli niedoskonałości warsztatu i narzędzi poszukiwań, bo matematyka jako Boska składowa wszechświata jest ciągle nieodkryta i jak Pan kiedyś powiedział: „to jest właśnie współczesność piękna matematyki, że ludzkość wciąż krąży wokół tych treści, własności liczb i wciąż nie może drogi do domu znaleźć. :]”
Pisze Pan, że konkretna religia nie ma tu nic do rzeczy. Ależ ma - ma bardzo dużo do rzeczy.
Nie jesteśmy kosmitami, którzy wyrośli na pryncypiach służących marsjańskim istotom i im tylko znanym celom.
Wyrośliśmy w określonym kręgu kulturowym określonej cywilizacji, której porządkującym elementem było i jeszcze jest Chrześcijaństwo.
Nawet hipoteza Riemanna, czy model atomu Bohra są produktem TEJ cywilizacji. Vide: spotkanie Penrose i Meissnera w klasztorze Salezjanów.
Wielu, w swej fantazji, próbuje udawać Greka, albo Eskimosa, naśladując ich moralność i ich zwyczaje, co w pewnych partykularnych przypadkach może być korzystne materialnie;
Ostateczny rezultat, jednakowoż, jest zwykle żałosny i marny, bo taka postawa otwiera flankę dla wroga do ataku.
Nasza, bo również Pańska, religia jest spójna w określeniu relacji człowiek - Bóg.
Nie jest to religia rekreacyjna, przyjemnościowa, usprawiedliwiająca każdą zachciankę i każde łajdactwo - przeciwnie, narzuca twarde reguły współistnienia, ale równocześnie bierze w obronę ludzką godność i otwiera drogę do Najwyższego, nie czyniąc z Niego ani despoty ani tyrana.
Egzotyczne smoki, na szczęście, mieszkały tylko pod Wawelem i nie miały wiele do powiedzenia.
Kapitalne hehehehe :-)) Pzdr...