Nie pójdziem żywo w trumnę.
W Ojczyzny imię i w Jej cześć
Podnosim czoła dumne !

Jak to po wakacjach, ręka aż świerzbi by skrobnąć coś o bieżących sprawach i sprawkach. Jest kilka tematów wartych zastanowienia, i stwierdziłam, że w każdym przypadku będzie to krótka rozprawa o bełkocie. Pominę więc bełkot rzepliński i waltzowany, pominę także bełkot nowoczesny. Szkoda czasu. Ale nie można przejść obojętnie wobec bełkotu szwabsko-unijnego, bo znów pieski Makreli wezwały Polskę na dywanik. Mimo kapitalnego wystąpienia prof. Legutko, szwabska pomroczność nie przyjmie żadnych argumentów. Wiem co uchwali eurokołchoz w swojej rezolucji, a po ostatnich eurowystępach POgłowia, nie trudno zgadnąć: mamy paść na kolana. Pokornie wysłuchamy propozycji, i być może wreszcie zaczniemy działać we właściwym kierunku. No od czegoś trzeba zacząć, więc powtórzę za prof. Pawłowicz: Popędzić weneckich dziadów i Unię Europejską. Od siebie dodam, że Rząd powinien także olać europejskiego dziada, niejakiego Donalda Tuska, bo tenże dziad właśnie, nasłał na Polskę tych dziadów weneckich, co sami ostatnio potwierdzili na czyje zlecenie przybyli do Polski. I tak generalnie, eurobłekotem w sprawie Polski, jak zauważył profesor Legutko, nie należy się przejmować. Na wszelkie negocjacje z UE w sprawie polskiej demokracji, powinno się wysyłać wyłącznie przysłowiowego "ciecia" z MSZ, i niech sobie pogadają, bo nasi ministrowie mają inne poważne zajęcia. A my, jak to wyśpiewał na takie przypadki lata temu Wojciech Młynarski, zwyczajnie: RÓBMY SWOJE.