„Policjanci, nadzorcy i mordercy” – czyli reset bez granic

 
Przed tygodniem w rosyjskiej prasie ukazał się artykuł promujący rajd „Nocnych Wilków”, wsławionych m. in. ochroną budynków zdobytych przez tzw. „separatystów” w Sewastopolu,  w trakcie agresji rosyjskiej na Ukrainę. Polskie protesty przeciwko wtargnięciu tej grupy na nasze terytorium skomentowano następująco:
 
<<Tak zwana „polska społeczność” nie przeszkodzi klubowi motocyklowemu „Nocne Wilki” z zrealizowaniu przejazdu z Moskwy do Berlina, poświęconego 70-leciu zwycięstwa w wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.
Rajd motocyklowy po Europie, który prowadzić będzie współprzewodniczący ruchu „Antymajdan”, Aleksander „Chirurg” Załdstanow, startuje 25 kwietnia i zakończy się 9 maja w stolicy Niemiec.
Ani Czechy, ani Słowacja, ani Austria, ani Niemcy, ani – co oczywiste -  Białoruś nie wyraziły żadnego niezadowolenia z powodu zbliżającej się patriotycznej akcji Rosjan. W odpowiedzi na zabiegi Polaków Aleksander „Chirurg” oznajmił, że ich oświadczenia w żaden sposób nie wpłyną na determinację „Nocnych Wilków”.
„Należy rzecz jasna rozumieć, że byli Polacy, którzy walczyli, którzy doszli z Armią Czerwoną  do Berlina, uczestniczyli w operacji warszawsko- poznańskiej, którzy forsowali Wisłę.
Ale byli także Polacy, którzy stali się policjantami i nadzorcami w gettach żydowskich. Tacy też byli. Możliwe, że ich potomkom dzisiaj nie podoba się idea naszej wyprawy. Ale nam to nie robi różnicy, nam wszystko jedno: podoba się to komuś, czy nie. Dlatego my ze swoich planów nie zrezygnujemy”- skomentował sytuację  Załdostanow (…)>>*

Dalej piszą o trasie przejazdu, o odwiedzaniu we wszystkich mijanych krajach cmentarzy żołnierzy sowieckich i o składaniu kwiatów pod pomnikiem wyzwolicieli Berlina.

Artykuł opublikowany przez  "Российская газета" - Столичный выпуск №6648 (77)
Текст: Марина Алешина
12.04.2015, 21:00
 
 
Ciekawy ten podział, i jakby znajomy. Byli Polacy, którzy „doszli z Armią Czerwoną  do Berlina”. I „byli także Polacy, którzy stali się policjantami i nadzorcami w gettach żydowskich”. A ci, którym dziś nie podoba się „idea” wtargnięcia zielonych ludzików na terytorium Polski, to - według zaprzyjaźnionego z Putinem szefa tej grupy - "potomkowie policjantów i nadzorców w gettach żydowskich”.  

A teraz inna wypowiedź:

(…)mimo przeprowadzenia rzezi przez chorych i złych ludzi, w ich ślady poszli też ludzie, którzy kochali swoje rodziny, dawali jałmużnę i chodzili do kościoła”.

„Dobrzy ludzie pomogli mordować miliony i najstraszniejszą ze wszystkich lekcji jest ta pokazująca, że jesteśmy w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności, poddając się władzy grupy, jesteśmy w stanie przekonać się do prawie wszystkiego” (…) „Mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili niczego złego, bo przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne i od czego nie było ucieczki”.

Dyrektor FBI w muzeum Holocaustu w Waszyngtonie.
Wystąpienie  opublikowane przez „The Washington Post”;  James B. Comey, 16 kwietnia

Jedno można stwierdzić na pewno. FBI wie, co publikują rosyjskie gazety.
 
 
*Tłumaczenie z rosyjskiego – autorka