Kijów powitał mnie śniegiem, ale potem zrobiło się słonecznie i ciepło. To może być metafora: sytuacja w tym kraju może zmienić się szybciej niż myślimy. Ostatnia moja wizyta pokazała, że u zwykłych ludzi, a także wśród polityków istnieje coraz silniejsza potrzeba głębokich reform, a jednocześnie brak wiary, że te reformy zrealizuje obecna władza. A są one niezbędne z trzech powodów: po pierwsze, żeby podnieść gospodarkę ukraińską, która znalazła się niemal na dnie. Po drugie, aby przywrócić wiarę społeczeństwa we własne państwo. Po trzecie, aby zabrać propagandową amunicję Moskwie, która już zaczyna sugerować, że Kijów zmarnuje każdą pomoc Zachodu.
Ostatnie walki oligarchów – bo przecież nie: walka władzy z oligarchami, skoro prezydent sam jest też oligarchą i nawet nie był w stanie zlikwidować swoich firm w… Rosji – oby nie zakończyły się powtórką z czasów po „pomarańczowej rewolucji”, gdy przywódcy obozu demokratycznego tak żarli się ze sobą, że utorowali drogę do władzy prorosyjskiemu Janukowyczowi. Zachód też może stracić cierpliwość do Ukrainy szybciej niż to się może wydawać. Choćby po to, aby znów rzucić się do robienia interesów z Moskwą. To doprawdy dla Kijowa ostatni dzwonek.
* "Gazeta Polska Codziennie" (04.04.2015)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1575
Święta a tu tyle świętokradztwa. Przecież prof. Balcerowicz już działa. Hołdy czcicielom bandery i szuchewycza oddano. Tego ostatniego ludobójcę uczczono w kijowskim parlamencie minutą ciszy. Czyli jest dobrze. Wesołego Alleluja.