Zmasowana krytyka Prawa i Sprawiedliwości jest znakiem, że wybory niechybnie się zbliżają i trzeba odkurzyć wszystkie stare piarowe chwyty, aby nie wróciła znienawidzona IV PR. Ponieważ trudno o cokolwiek przyczepić się do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który profilaktycznie zdecydował się stać w cieniu, postanowiono zniszczyć go Antonim Macierewiczem i likwidacją WSI, na przemian z krytyką dr. Andrzeja Dudy, kandydata PiS na prezydenta. Zaczęto od oskarżeń, że popełnił falstart, później, że mało jest widoczny, więc nic nie robi, gdy akurat był na spotkaniu z mieszkańcami Ciechanowa, a nawet pojawiły się głosy zupełnie kuriozalne, jak jednego blogera, notabene nauczyciela akademickiego, który nie mając się do czego przyczepić, skrytykował grafikę fanpejdżów kandydata Andrzeja Dudy, że niby taka antyestetyczna, „laurki, serduszka”, czyli w starodawnym, prawicowym guście ( prawicowy gust jest gorszy od lewicowego?), że nic „tylko się pochlastać”. Ale krakowski sybaryta i bon vivant się nie pochlasta, najwyżej zniesmaczony skoczy do monopolowego, ale wcześniej dowali PiS-owi, że taki staroświecki. Oczywiście, jak zawsze powtarza, dla dobra Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast nie ma zamiaru się chlastać publicysta Ziemkiewicz, który pisze: „PIS-owcy walnijcie się w łeb”, uważając, że wykorzystują oni tragedię smoleńską. Do czego? Do budowania polskiej tożsamości. Bo dla niego 10 kwietnia jest powodem do wstydu. Nawet filozof prof. Paź by tego nie wymyślił. Język walki politycznej, niestety, chamieje, a chamstwa nie da się obronić, jak choćby tezy rysownika i sztandarowego działacza Ruchu Narodowego, Jerzego Wasiukiewicza, który pisze, że „głosując na Dudę, zagłosujesz na małżeństwa homoseksualne i 5. milionową rzeszę imigrantów”.
Zdarzają się też dżentelmeni. Wymienię aż dwóch. Niewątpliwie jest nim prof. Andrzej Nowak, który pisząc eleganckie usprawiedliwienie swojej nieobecności na konwencji prezydenckiej kandydata PiS, na którą go zaproszono, lokuje w nim kilka gładkolufowych kulek dla prezesa, oskarżając go o przyszłą klęskę Andrzeja Dudy i sugeruje, że powinien się wycofać, bo w 2015 roku będzie miał już 67 lat, a w tym wieku Piłsudski był już martwy, więc czas umierać politycznie. W nieco odmiennym tonie zabiera głos dr Antoni Dudek, który o Jarosławie Kaczyńskim wprawdzie nie wspomina i nie nakazuje mu politycznej emerytury, ale przyznaje Andrzejowi Dudzie ocenę dostateczną nie widząc nadziei na ogłoszenie pokoleniowej zmiany warty w Prawie i Sprawiedliwości. I mówi to blisko pięćdziesięcioletni historyk i politolog, który nie chce zauważyć, że kandydatura młodego prawnika, nauczyciela akademickiego, znającego obce języki i doświadczonego w sprawowaniu wysokich urzędów, to już znacząca zmiana pokoleniowa. Według kryteriów przyjętych przez Antoniego Dudka, klasyfikacja przemówienia z kartki Bronisława Komorowskiego, nie powinna w ogóle mieścić się w skali ocen. I nawet te 15 milionów, które zażądał od premier Ewy Kopacz na swoją kampanię, nie będą w stanie tego zmienić.
Mało zorientowanemu czytelnikowi trudno połapać się, o co w tym wszystkim chodzi, gdzie jest ta opozycja niepodległościowa, czy wystarczy raz w roku ponieść na sztandarach Boga Honor i Ojczyznę, by zasłużyć sobie na takie miano, kto jest patriotą prawdziwym, a kto prawdziwszym, kto jest koncesjonowany i przez kogo, za ile i skąd, a szczególnie, dlaczego środowiska mieniące się prawicą, próbują zdyskredytować kandydaturę Andrzeja Dudy, nazywając cały PiS krzewicielami nienawiści i okupacyjną sitwą partyjną, która na dodatek popiera „banderowców” i tego „żydowskiego oligarchę” Poroszenkę. Profesor Andrzej Nowak mówi o wiele delikatniej, o konieczności włączenia nowych ludzi i nowych środowisk. O jakich środowiskach myśli, przypuszczam, że wiem. Niebawem sam to wyartykuuje. Ale na siłę nikt z nikim nie będzie się jednoczył, tym bardziej, że płotki chcą dyktować warunki rekinowi, co w przyrodzie się nie zdarza i nie zdarzy się w polityce, więc będą musiały przełknąć wstyd po raz trzeci, odkąd gdziekolwiek kandydują.
Start w jakichkolwiek wyborach, to decyzja trudna, odpowiedzialna i związana z wieloma konsekwencjami, ze wstydem włącznie. Start w wyborach prezydenckich, tym bardziej, bo zwycięzca jest tylko jeden. Dla partii politycznych jest on niejako obowiązkiem umacniającym ich wizerunek na politycznej scenie i lokatą na przyszłe wybory samorządowe, dla kandydatów tzw. niezrzeszonych, bez partyjnego, a często i politycznego umocowania, jest trudny także z najbardziej prozaicznego powodu – pieniędzy. O kampanii wycieńczającej finansowo może wiele powiedzieć ekscentryczny milioner z Kanady i Peru, Stan Tymiński, który po dolarze płacił za głos, dlatego tak wysoko zaszedł, ostatnio nawet na WSI-owy portal Neon24 (nareszcie trafił swój na swojego), czy inni drobni przedsiębiorcy, producenci wkładek do butów, właściciele zamku i inne „polityczne świry”, których idea fix w bardzo wąskiej dziedzinie nie wystarczyła nawet na samą rejestrację. Podobnie jest dzisiaj, wysyp mniej lub bardziej egzotycznych kandydatów, o dziwnych poglądach i życiorysach, zrewiduje samo życie.
Pozostaną ci, którzy mają pieniądze, czy to z subwencji partyjnej, czy od podobnie egzotycznych sponsorów, naprędce montujących ruch społeczny, bo przelew od organizacji jest lepiej widziany niż od pojedynczego biznesmana. Jedni rujnują rodziny, inni pożyczają, kombinują, bo każde igrzyska są kosztowne, inni mają więcej szczęścia niż rozumu, bo zostali wcześniej namaszczeni na zwycięzców i jedynych prawdziwych patriotów, wbrew sondażom, a nawet możliwościom. A sponsorzy najpierw płacą, później płaczą i szybko się wycofują, jak Declan Ganley, skasowany na 30 ml euro za Libertas Polska. Dziś, dawni działacze Libertasu Ryszard Bender i Artur Zawisza robią za selekcjonerów prawdziwych patriotów na spotkanie z Janem Kobylańskim w jego posiadłości na Teneryfie. Narodowcom, którzy za cel postawili sobie obalenie ekipy Okrągłego Stołu, Bender, jego uczestnik, kompletnie nie przeszkadza. Kilka miesięcy później prezes USOPAŁ-u powołuje, w Hotelu Marriott La Guardia w Nowym Jorku - Ogólnoświatową Konfederację Organizacji Polskich (O.K.O.P.), która nie jest partią polityczną ani organizacją społecznopolityczną, jak piszą, tylko wolnym stowarzyszeniem Polaków mieszkających w kraju i za granicą, organizacji polskich, duchownych i wojskowych, którzy zjednoczyli się dla osiągnięcia konkretnego celu. Co to za cel? Koordynacja wspólnego działania patriotycznych organizacji, zrzeszeń, grup czy pojedynczych osób oraz wspieranie kandydatów do wyborów i osoby obecnie zasiadające na stanowiskach politycznych, które w sposób jednoznaczny opowiadają się oraz swoim działaniem wspierają popierane przez nich poglądy.
Poglądy poglądami, za kasę można je zmienić, ale obyczaje trudniej. Dlatego, po ekscesach narodowców na Teneryfie, na kolejnym spotkaniu O.K.O.P., tym razem w Warszawie, zaproszony zostaje nowy garnitur patriotów: Grzegorz Braun, Leszek Żebrowski, Prof. Robert Nowak, Janusz Kołodziej, Ks. Dr. Roman Piwowarczyk, Piotr Bachurski z „Gazety Warszawskiej”, Mirosław Kokoszkiewicz, Aldona Zaorska i kilkanaście innych osób z całej Polski.
Cóż, łaska pańska na pstrym koniu jeździ, narodowcy zostali wykolegowani, a wobec zapowiedzi kandydowania Grzegorza Brauna na urząd prezydenta, Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego mówi: „Co do Grzegorza Brauna to bardzo go cenię, ale uważam, że gra solo a nie buduje formacji”. A po co, Panie Marianie ma budować, skoro uważa, że aktywność polityczna w demokracji jest bezsensowna, a poza tym inni za niego wybudowali formację i to ogólnoświatową? On tylko został namaszczony na monarchę, a poddanych, którzy mu nie odpowiadają, najchętniej postawiłby pod ścianą. Nawet na swoim profilu, zawód reżyser zmienił sobie na polityk. I gdzie tu prawda, niezależność i niesterowalność? Marian Kowalski dodaje: „Mam pretensje do osób, które do tej pory kręciły się przy Ruchu Narodowym, a teraz pracują na jego (G.Brauna – dop. aut.) kampanię. Nie zdali egzaminu z lojalności”
I jak tu przyznać rację profesorom, że PiS powinien otwierać się na nowe, prawicowe środowiska?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6540
Ruch Narodowy bał się jechać na Żydów i masonów, więc kasiorka od Kobylańskiego się skończyła. Znaleźli się inni prymusi od Judeopolonii.
Podział zadań - trafnie Pani zauważyła.
Są też lewicowi przyjaciele sponiewieranej przez banderowców Rosji. Ostatnio słuchałem takiego nikczemnika w Republice. Takie porozumienie ponad podziałami na pomoc Putinowi.
Dzięki za miłe słowa.
Przecież wiadomo, że Polska jest okupowana przez USA, Żydów i banderowców, a już masoni Panie to za tym wszystkim stoją. Patrioci do boju, Polskę wyzwolimy, a naszą neutralność sprzedamy Rosji za jabłka.
I coś trzeba zrobić z tą nieobiektywną prasą pseudoprawicową co to o zbrodniach i zagrożeniu banderowskim nie chce pisać, tylko o biednej Rosji, która przecież się tylko broni. Polska narodowa i katolicka musi położyć tamę pisaninie rzekomo niezależnych dziennikarzy, co to propagandę sączą za pieniądze Sorosa zapewne, bo inaczej być nie może.
Koniec z nieświadomym lub świadomym (figą mnie to obchodzi, głupota i maniactwo obciąża nimi dotkniętych) udziałem w rosyjskiej wojnie informacyjnej.
Jeśli padnie Ukraina, to nic już Polski nie uratuje przed hordami wschodnimi wspieranymi technologią i organizacją niemiecką. Moja cierpliwość i tolerancja się wyczerpały.
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej Duda podczas przemówienia wypadł bardzo dobrze.
Mam pytanie: skąd bierze się wysokie poparcie dla awatara, którego popiera PO? Podobno jest oceniany pozytywnie przez 53% wyborców PiSu.
Czy Duda zdobędzie wymarzoną "większość" ? Biorąc pod uwagę umiejętność zwolenników PiSu w zrażaniu i deprecjonowaniu innych środowisk niż "pisowskie" mam wątpliwości.
Cytat z Wasiukiewicza jest szokujący. Warto zapoznać się z całym jego tekstem,aby zrozumieć motywy wypalenia z tak grubej rury.
"- Nie jestem przeciwna ustawie o związkach partnerskich". szefowa Rady Programowej sztabu kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudy. (...) prof. Zdzisław Krasnodębski - którego Jarosław Kaczyński wyróżnił „jedynką” na warszawskiej liście PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego - dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej pisał na łamach Rzeczpospolitej: „Nie chcę Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych”.
Dlaczego w PiSie zawsze trafiają się osobnicy o lewicowych inklinacjach? Osobiście jestem w przeciwieństwie do zwaśnionych stron za sojuszem wszystkich sił patriotycznych, czyli nie potępiam całego PiSu w czambuł, tylko marzy się jego duchowe przebudzenie, a tym samym wydatne zwiększenie jakości, bez osiągnięcia której nie będzie restytucji Polski, tylko kolejna nieudolna lub nawet udawana próba reformowania III RP.