Filipińczycy są cierpliwi . Kolejki ? No problem. Nie wiedzie mi się? Trudno,"wszystko w rękach Boga".
Filipińczycy są niecierpliwi. Dosyć mają korupcji władzy-i wychodzą na ulice. Na niedzielnych protestach w stolicy kraju- miałem okazję je przez pewien czas obserwować - było masę ludzi i doszło do starć z policją. Około 30 policjantów zostało -według miejscowej anglojęzycznej prasy- rannych, a 17 demonstrantów aresztowano. Głównie młodych. Najmłodszy miał ...11 lat !
Jestem tu drugi raz w ciągu dwu i pół lat. Czy to wystarczy ,aby wystąpić niczym "advocatus diaboli" I zapytać czy owa cierpliwość tego w 95% chrześcijańskiego narodu nie jest czasem samousprawiedliwianiem się : "nie wyszło, trudno, jakoś to będzie (z Bożą pomocą)". A czy ja o Filipińczykach piszę teraz czy może o Polakach czy szerzej : Słowianach? .
A kolejki są nawet w kościele: po mszy świętej tłumek,dobre kilkanaście osób grzecznie czeka na osobiste błogosławieństwo księdza. Byłem, widziałem. A jest środa,dzien powszedni. W niedzielę świątynia zapełnia się już pół godziny przed mszą. Jest pod dachem,ale nie ma części ścian,bo tu przecież zawsze jest ciepło,choć czasem leje,a gdy przychodzi tajfun robi się ciemno w biały dzień. Byłem, widziałem,wiem. Dla Europejczyków to raj. Jeden z nich,który mieszka tu na stałe mówi mi, że "tutaj cały czas jest lato".
To jedno z dwóch najmłodszych społeczeństw na świecie,jeśli nie liczyć Afryki-dla której zresztą demografia staje się stopniowo źródłem gospodarczej siły. Tak też będzie z Republiką Filipin. Jednak na razie setki tysięcy Filipińczyków szuka pracy zagranicą. Mężczyźni pracują na budowach choćby w bogatych krajach arabskich Zatoki Perskiej,a kobiety są "baby sitters" w Polsce czy Niemczech oraz pielęgniarkami w Wielkiej Brytanii. Zatrudnienie ułatwia znacznie fakt,że wszyscy.niemal mówią tu po angielsku-ten język jest jednym z dwóch-obok tagalog- oficjalnych języków tego wyspiarskiego państwa,którego ludność dawno przekroczyła 100 milionów obywateli.
W "Tsokolaterii" czyli pijalni czekolady rozmyślam o kraju ,który jest na kontynencie azjatyckim swoistym cudem,bo ponad 90 % mieszkańców to katolicy. Obok mnie przy stoliku młodzi ludzie żegnają się przed posiłkiem. Tu jest tak,jak w Polsce było kiedyś...
*Artykuł ukazał sie na portalu "Dorzeczy.pl"