Już drugi tydzień trwa pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji. Kto może śledzi z niedowierzaniem to przedstawienie.
Dziś też jest bardzo ciekawie.
PiS kontra PO, PO kontra PiS, a jedyny głos rozsądku słychać z ust Konfederacji. Ale nic to.
Bo mamy taką dziwną sytuację, że PiS wygrał wybory (takie są dotychczasowe oficjalne dane, chociaż wciąż nie ma orzeczenia Sądu Najwyższego o ważności wyborów i referendum) a w Sejmie panoszy się większość złożona z przegranych partii, KOALICJA PRZEGRANYCH PARTII (KPP), która powołuje dziś kolejne komisje śledcze, które mają pogrążyć PiS. Jeśli przegrani totalniacy zaczęli od tego typu komisji, to zapewne jest prawdopodobne unieważnienie wyborów i w związku z tym istnieje pilna potrzeba wdeptania PiS-u w glebę, żeby na wypadek powtórzenia wyborów, nie miał szans.
Porównajmy miejsca zajęte przez poszczególne partie do wyników np. mistrzostw w podnoszeniu ciężarów. Zwycięzca podniósł 150 kg, pobił rekord i zdobył złoty medal. Srebrny medalista podniósł 120 kg i zasłużenie cieszy się z 2. miejsca, a brąz zdobył siłacz, który podniósł 110 kg.
Ale oto medaliści srebrny z brązowym oświadczyli przed komisją sędziowską, że stworzyli koalicję i żądają zmiany klasyfikacji, bo wg nich to oni dostali złoty medal, bo razem podnieśli dużo więcej niż ten pierwszy - 230 kg!
Taki jest właśnie sens ordynacji wyborczej, którą narzucili Polakom w 1997 roku dwaj członkowie PZPR - Kwaśniewski z Millerem, pogrobowcy pierwotnej KPP.
Oczywiście, gdyby w 1918 roku Rada Regencyjna zdecydowała się na powołanie KRÓLA POLSKI, to prawdopodobnie Europa wyglądałaby zupełnie inaczej. Może warto zacząć myśleć o takim wariancie? Król przejąłby rządy w sytuacji jaką mamy i nie byłoby problemów.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2742
Wybory należało zorganizować na tyle wcześniej, by po wyborach, PKW miała czas na rozpatrzenie "reklamacji", SN także, potem obie te instytucje ogłaszają swoje "wyroki", dopiero wtedy, jest ustalane kto będzie formował rząd itp. co się dzieje obecnie, a do tego czasu władzę sprawuje poprzedni rząd, jak nie uzyska poparcia, to tego samego dnia oddaje władzę i przejmują ją opozycja.
To co się obecnie dzieje to jakaś aberracja, np. SN ogłosi, że unieważnia wybory, (a powinien) i co wtedy ?
Głosowanie nad wotum zaufania zbiega się z posiedzeniem brukselskich zamachowców, kto tam w imieniu Polski pojedzie?
Morawiecki chwilę jeszcze będzie premierem, Tusek za chwilę nim będzie, ale bez podpisu Prezydenta, a ktoś tam powinien pojechać.
Zna ktoś procedurę ?