Na jednym z ostatnich spotkań z wyborcami Jarosław Kaczyński stwierdził, że mamy w Polsce bardzo uzdolnioną matematycznie młodzież – tylko 2 europejskie kraje mają jeszcze podobnie zdolną młodzież. I na tych zdolnościach PiS budować ma swój program rozwoju przemysłu w PL
Podobną frazę o wysoce uzdolnionej matematycznie młodzieży wygłosił też na dniach min. Cieszyński mówiąc o cyfryzacji szkół i rozdawaniu uczniom klas IV laptopów przed wyborami.
Dlaczego i Kaczyński, i Cieszyński kolejny raz okłamali społeczeństwo? Bo wartością PL, która robi różnicę jest kunszt tych nauczycielek, które przeciętnie uzdolnioną młodzież potrafią nauczyć trudnej i wymagającej od ucznia matematyki i odkryć rzeczywiste talenty. A robią to stosując metody nieprzyjazne dla ucznia, wymagające ale skuteczne – takie jakie stosowane były w PRL i jakie – w znacznie bardziej intensywnej skali stosowane są właśnie w Chinach, Japonii – krajach z najlepszymi inżynierami, matematykami.
Tymczasem cała działalność kolejnych rządów RP nastawiona jest na to by ten skuteczny – ale bardzo wymagający od ucznia system nauczania niszczyć i zastępować go zachodnim, którego głównym celem jest integracja i asymilacja dzieci imigrantów – kosztem poziomu przekazywanej wiedzy. Polska ma społeczeństwo jednolite etnicznie – po co jej integracyjna szkoła z niskim poziomem nauczania?
Dlaczego rząd PiS – kierowany przez doktora praw z Żoliborza, syna nauczycieli z przedwojennej inteligencji, robi wszystko by aktualne polskie szkoły osłabić: systematycznie obniża uposażenie nauczycielek – na tle społeczeństwa, wspiera przez kuratoria ingerencje rodziców, których efektem jest obniżanie poziomu nauczania, usiłuje skłócić nauczycielki z dyrektorami szkół?
Na te pytania nikt z PiS nie odpowie, i w żadnym medium związanym z PiS nie zostaną one zadane.
**********************
*
*
*
***********************
Wersja dłuższa, dla bardziej wymagających:
Co to są zdolności? Zdolności wynikają z genów. Albo młody człowiek (płód dla niektórych) dostaje je od rodziców albo nie. I nic więcej nie da się w tej sprawie zrobić. Czy Polacy w Europie specjalnie wyróżniają się zdolnościami matematycznymi?? Nic o tym nie świadczy. Wszystkie kraje europejskie miały jakichś wybitnych matematyków, również Polska, była nawet znana szkoła matematyczna we Lwowie. Jeśli jednak zbierzemy całość, to znacznie wybitniejszych matematyków i inżynierów miały inne kraje europejskie, Polska jest tutaj raczej przeciętna. Tyle, że wynikało to głównie z rozwoju cywilizacyjnego i – przede wszystkim – kształcenia. Bo co z tego jeśli ktoś ma zdolności w jakiejś dziedzinie ale ich nie rozwija? Wtedy te zdolności zostają po prostu niewykorzystane. Matematyka – królowa nauk – jest o tyle specyficzną dziedziną, że z samych zdolności wynika bardzo niewiele. Aby je móc wykorzystać potrzebny jest wymagający, żmudny i trudny trening. Wymagając przede wszystkim dla ucznia. Matematyka nie jest tak fajna jak humanistyka, nie jest jak nauki przyrodnicze – gdzie widzi się efekty działań. W matematyce wszystko dzieje się w wyobraźni. Bardzo wielu uczniom nauka matematyki przychodzi bardzo trudno. Rozwiazywanie coraz trudniejszych zadań wymaga silnej dyscypliny intelektualnej. I ten kraj ma najlepszych matematyków i inżynierów, który w procesie nauczania potrafi uczniom taką dyscyplinę wpoić i wdrożyć. A nie jest to sztuka łatwa, bo najczęściej nauczyciel musi to robić wbrew uczniowi, który wolałby robić coś znacznie fajniejszego niż głowić się nad szaradami z cyferek.
Moim wiec zdaniem, to, że młodzi Polacy osiągają bardzo dobre wyniki w matematyce, fizyce, przedmiotach przyrodniczych, że są tutaj w pierwszej trójce UE i pierwszej 10 świata, że potrafią skutecznie rywalizować z najlepszymi na świecie Azjatami, wynika przede wszystkim z tego, że wciąż jeszcze są tej matematyki skutecznie nauczani. Zdolności – moim zdaniem - odgrywają tutaj rolę wtórną. I to nie zdolności młodych Polaków są jej największym matematycznym bogactwem ale to, że jest w PL tak wiele nauczycielek, które jeszcze potrafią matematyki skutecznie nauczyć.
Dlaczego tak myślę? Przyjrzyjmy się najlepszym w tym kunszcie: Japończykom, Chińczykom. Jaki tam jest model kształcenia? Niezwykle wysoki autorytet nauczyciela: Punkt 1: nauczyciel ma zawsze rację, punkt 2: Jeśli nauczyciel nie ma racji patrz punkt 1. Rodzic nie może słówka pisnąć w kwestii tego co jest w szkole. Model nabywania wiedzy wybitnie odtwórczy i pamięciowy: uczeń ma się nauczyć tego co każe mu nauczyciel – bez dyskutowania. Kto się nie podporządkuje jest karany karami często wymyślnymi. Kary fizyczne są oczywistością – choć nieoficjalne. Jakiś czas temu dyskusję w Japonii wywołało zachowanie nauczycieli, którzy kazali uczniom pić kwas (ponoć w stężeniu nie zagrażającym zdrowiu) bo za mało przykładali się do nauki. I władze przyznały, że było to może zbyt drastyczne, ale system zmianie nie uległ.
Coś to komuś przypomina? Bo mnie tak: szkołę PRL-owską, w której i ja się uczyłem, w której matematyczki ciągnęły uczniów za ucho, za baki, biły linijką itp. Szkołę która może nie była specjalnie uczniom przyjazna, ale była bardzo bezpieczna i skuteczna w nauczaniu właśnie przedmiotów ścisłych. I to niekoniecznie uczniów specjalnie zdolnych. Ale przeciętny uczeń tamtej szkoły wiedział z matematyki więcej niż dzisiejszy maturzysta. A poziom ówczesnych inżynierów z PL był wysoki na tle Europy. Podobnie jak wysoki jest poziom inżynierów z Japonii i z Chin. Nauczycielki mamy obecnie w PL wiekowe. Wiele z nich uczone było właśnie w opisany sposób i same uczą podobnie. Już bez kar fizycznych – wyleciałyby za to z pracy – ale radzą sobie stosując psychiczny terror. I przypuszczam, ze to właśnie dzięki nim przeciętna wiedza matematyczna stoi w PL ciągle wysoko. Bo właśnie takie nieprzyjazne uczniowi, wymagające metody, pozwalają przeciętnemu uczniowi pokonywać własne ograniczenia i rozwijać umysł (dokładnie tak samo jak w sporcie), dzięki nim wyłania się też najlepszych, najzdolniejszych, którzy odpowiedni o przygotowywani są w stanie podejmować rywalizację z kształconymi w jeszcze większym reżimie i dyscyplinie Azjatami.
IMO gdyby podobne metody zastosowały nauczycielki z Niemiec, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Włoch to i ich uczniowie brylowaliby na międzynarodowych olimpiadach, jak ich przodkowie brylują na kartach historii i byli w stanie podjąć konkurencję z Japończykami. Dlaczego tego nie robią? Nie wiem, ale mam hipotezy. Otóż przypuszczam, że w szkołach dla elit to jednak podobne metody obowiązują, może bez kar cielesnych. Ale stare elity mają to do siebie, że niezbyt lubią chwalić się przed plebsem. A czemu nie ma takich metod szkołach powszechnych? Dzisiejsze społeczeństwa Zachodu rodzą mało dzieci. W szkołach powszechnych kształci się dużo dzieci imigranckich, mających problemy z językiem, identyfikacją kulturową. I to są podstawowe priorytety tych szkół: aby związać te dzieci z państwem – żywicielem, zintegrować je zasymilować. Poziom samej wiedzy odgrywa tutaj drugorzędną rolę. Stąd radykalne obniżenie progu zdawalności przedmiotu. Stąd potrzeba w szkole tzw. aktywnych metod nauczania, które są mniej skuteczne jeśli chodzi o poziom wiedzy, są zdecydowanie gorsze dla uczniów rzeczywiście zdolnych – zwyczajnie ich blokują, ale mocniej integrują, bardziej glajszachtują – oczywiście równając w dół. Stąd też próby włączania w prace szkoły rodziców, samorządów ogólnie szerszych społeczności. Z właściwie kształconymi na liderów elitami jest to nawet korzystne: jest wyodrębniona klasa rządząca i plebs, który nawet gdyby chciał jest za głupi by przejąć jej rolę – poza jednostkami, które przebijają się. Mamy więc odtworzony klasyczny układ z Republiki Rzymskiej. Polska jednak nie jest krajem imigranckim.
Polska jest jednak krajem jednolitym etnicznie i stać nas na dobrą edukację nastawioną na wiedzę i umiejętności a nie asymilację. Dlaczego więc wprowadzamy tę drugą, gorszą, a niszczona jest ta pierwsza - lepsza?
Wiąże się z tym jeszcze jedno pytanie: sądzę, że nie tylko ja myślę, iż to nie zdolności matematyczne są wartością wyróżniającą PL ale kunszt nauczycielek. Z pewnością zaś wie to Jarosław Kaczyński - syn inżyniera i nauczycielki – oboje z przedwojennej inteligencji, która wiedziała i jak kształcić i jak uczyć. I wiedząc to wszystko oszukuje ludzi bzdetami o wyjątkowych zdolnościach matematycznych młodych Polaków?
Wie też Kaczyński, że jeśli początkująca nauczycielka i asystent na uczelni będzie zarabiali pensję minimalną, pensja „pełnego nauczyciela” będzie na poziomie sprzątaczki lazaretów, a pensja profesora belwederskiego taka jak przeciętna w firmach; jeśli o tym jak są oceniani i kształceni uczniowie będą decydować nie nauczycielki ale nawiedzone mamuśki wspierane przez urzędników z kuratorium szantażujących dyrektorów szkół oskarżeniami dyscyplinarnymi (skutek takiego oskarżenia to automatyczne zawieszenie i odebranie na czas zawieszenia wszelkich dodatków – zostaje goła pensja) to za kilkanaście lat nie będzie w PL żadnej szkoły tylko gówno. A z gówna nie ukręci się ani bicza, ani – tym bardziej – gospodarki konkurencyjnej z Zachodem Europy. A mimo wszystko nie tylko to robią ale to PiS do tego doprowadził. Nie zadufane w sobie niedouki z PO z kompleksem „murzyńskości”, nie czerwony post-PZPR powstały z chamów, złodziejstwa, zdrajców i brutalnych bandytów, ale partia doktora praw z Żoliborza – syna pary przedwojennych inteligentów – matka Rawicz, ojciec Pomian oboje akademicy - którego ojciec był AK-owcem, powstańcem warszawskim odznaczonym Virtuti Militari za męstwo w walce.
Na te pytania nikt z PiS nie odpowie, i w żadnym medium związanym z PiS nie zostaną one zadane.
UPD
Już dziś pensje zasadnicze połowy nauczycieli i lwiej części administracji państwowej są na poziomie minimalnej. Od nowego roku ma się to pogłębić. Jak można zbudować silne państwo urzędnikami za minimalną krajową? Jak zrobić silną gospodarkę przemysłową konkurującą z UE z nauczycielami za których pensje zasadnicze będą się wahać od 150 zł poniżej minimalnej do 20% wyżej minimalnej? Logika i doświadczenie historyczne podpowiadają, że: w taki sposób buduje się państwo słabe, skorumpowane z nieduczonymi obywatelami o niskich kwalifiakcjach.
================================
Informacja dla Czytelników: Szanowni Państwo już od dłuższego czasu pod moim blogiem na tym portalu wpisują się różni osobnicy, którzy próbują oszukać Państwa twierdząc, że należę do tej czy innej politycznej organizacji czy opcji - zwykle nie mając nic do powiedzenia w merytorycznym temacie notki.
Oświadczam Państwu, że do żadnej organizacji politycznej nie należę i, m.in., dlatego stać mnie na uczciwość i niezależność od myślenia partyjnego. Natomiast ci, którzy rzucają na mnie te kalumnie to kłamcy i oszczercy. Oni nie znają mnie, ja nie znam ich. Dlaczego łamią tutaj 8 przykazanie? Nie wiem. Domyślam się jedynie, że chodzi im o zdezawuowanie mojej osoby w Państwa oczach.
2. Z wszelkiego typu bolszewią, która przybywa na ten blog tylko po to by bluzgać, zostawić swój ekskrement na dywanie, kłamać o mnie, nie mam zamiaru wchodzić w żadne interakcje. Natomiast zawsze chętnie rozmawiam z ludźmi poważnymi, potrafiącymi sformułować swoje zdanie
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5710
Proszę sobie poszukać informacji, o preferencjach wyborczych kobiet.
Wyszukałem: wprost sondaż United Survy: na PiS 32%kobiet i 36,6% mężczyzn. Na PO: 35% kobiet, 27% mężczyzn
Sodnaż Oko Press wg modelu Leszka Kraszyny: Kobiety: 29% na PiS, 37% na PO.
Nie znalazłem info, że 90% kobiet ma poglądy komunistyczne. Zresztą informacja ta wygląda na niezwykle niewiarygodną i raczej wyssaną z palca.
Kto za tym stoi też wielokrotnie było pisane. Ślepi i głusi. A może....Komuniści?
Kłamliwa teza niepoparta żadnymi danymi.
"systematycznie obniża uposażenie nauczycielek" - tak napisał oszust i manipulator zarzucając mi kłamstwo
Nie dyskutuję z oszustami i manipulatorami.
Ponownie autor brnie w kłamliwą tezę, bez podania żadnych danych. Autor to oszust i manipulator.
Odpowiedź jest jedna i prosta. Nie uważam, że ciskający kulami papierowymi, zakładając kosz na głowę tutora zostali guwernerami. Niejeden jednak zada to pytanie -oby nie- gdy urzeczywistni się obniżenie uposażenia, bezrobocie i likwidacja szkół. Mają metody na nauczyciela „nieprzystosowanego społecznie” - to wiemy obaj- innym przypomną. Historia dogadza „marzeniom” rozswawolonych. Kto wspomni wtedy cytat Wincentego Lutosławskiego -amnezja?