Bez wątpienia obecne ustalenia Prokuratury to dopiero pierwszy etap. Obawy budzi skala afery i dotychczasowe doświadczenia bezradności władzy sądowniczej w rozstrzyganiu znacznie prostrzych spraw. Marcin P. oskarżony o stworzenie i kierowanie prymitywną piramidą finansową pod nazwą Amber Gold do dziś, po 4 latach od aresztowania, nie doczekał się prawomocnego wyroku. Tymczasem w sprawie warszawskiej mafii prywatyzacyjnej mamy zapewne do czynienia z wyłudzeniem przeszło 100 kamienic, co najmniej jednym mordem (Jolanty Brzeskiej spalonej żywcem w Lesie Kabackim), zamieszaniem tuzów warszawskiej adwokatury (w tym byłego szefa Okręgowej Rady Adwokackiej), wydających dziwne orzeczenia sędziów oraz polityków. Mąż prezydent stolicy HGW uwłaszczył się na kradzionej pożydowskiej kamienicy Noakowskiego 16. Potem okazało się, że na jego działce znaleziono bodaj największą plantację konopi indyjskich na Mazowszu, ale to już zabawne memento wobec spraw znacznie ważniejszych.

Za wyłudzenie mienia dużej wartości min. za pomocą sfałszowanych dokumentów grozi kara bodaj do 8 lat więzienia. Ciekawe, że mimo uznanych przez sąd dowodów takiego oszustwa w sprawie jednej z kamienic na warszawskiej Pradze, jego twórca i beneficjent Marek M. takiego wyroku nie dostał. Właściwie żadnego nie dostał. Najwyraźniej sąd tradycyjnie zamiast skazać za ewidentne przestępstwo postanowił zbadać prawdę absolutną, mimo, że zapewne nie wpłynęłaby ona na wysokość wyroku. Zamiast rostrzygnąć w sprawie tego faałszerstwa w ciągu np. 2 tygodni, proces trwa już parę miesięcy. Właśnie tak tworzy się praktykę stosowania prawa skuteczną w prostych sprawach kradzieży wina w sklepie, a całkowicie bezradną wobec bardziej skomplikowanych i znacznie poważniejszych przestępstw.
Warszawska Rada Adwokacka skłoniła o dymisji swojego przewodniczącego umoczonego w sprawę "reprywatyzacji" działki Chmielna 70 dopiero, gdy już nie było innego wyjścia. Adwokaci odynarnie łamiący prawo oraz etykę zawodową działają na niekorzyść całej grupy zawodowej, bowiem spadek zaufania do nich powoduje większą niechęć do korzystania z pomocy adwokatów. A tym samym spadek dochodów prawników. Oznacza to, że zdrowy samorząd zawodowy dbający o dobrze pojęte interesy całej grupy zawodowej, powinien usuwać czarne owce niezwłocznie, radykalnie i robiąc przy tym hałas pokazujący dobrą wolę. Praktyka samorządów zawodowych w Polsce pokazuje, że wyższy priorytet stanowi obrona jego grubych ryb, mając w głębokim poważaniu resztę. Taki sam niewolniczy model dotyczy samorządów lekarskich, sędziowkich czy aktorskich.
Wracając do prokuratorskich śledztw, ciekawe czy o kary owych 8 lat bezwzględnego więzienia będą domagać się wobec fałszerzy. Z mapy dziś pokazanej przez Prokuraturę takie sprawy to min.: Szpitalna 3, Noakowskiego 18, Narbutta 60, Twarda 10, Twarda 8/12, Zgoda 4, Królewska 39, Marszałkowska 43, Noakowskiego 12, Dąbrowskiego 18 i wiele innych. To stan na dziś.
A jak się ma sprawa przedstawionego pełnomocnictwa osoby, która miałaby mieć 140 lat? Ktoś w sądzie to klepnął, ktoś sądowi to przedstawił. Sędzia ma imię i nazwisko, petent również. A co ze znaczącym procentem, bodaj co czwartym, urzędnikiem BGN (Biura Gospodarki Nieruchomościami zarządzającemy ową "reprywatyzacją") nie pamiętającym czy sam lub ktoś z bliskiej rodziny ma roszczenia?
To, że Polska roku 2016 jest jedynym krajem Europy Środkowo-Wschodniej, który nie ma ustawy reprywatyzacyjnej stanowi cenną przesłankę do tezy, że albo mieliśmy najgłupszą albo najbardziej skorumpowana klasę polityczną w naszej części świata. Wyjaśnianie sprawy mafii reprywatyzacyjnej w stolicy to wprawdzie jedynie wierzchołek góry lodowej, ale też dobry test. Czy tak oczywiste i wielkie oszustwa spotkają się ze stosowną karą. A może znowu zaczną się niekończące procesy sugerujące, że warto kraść, ale miliony, tak aby sąd okazał się bezradny.
Zaskakuje owa bezradność w prostrzych sprawach. Prezydent Gdańska Adamowicz ma jakieś 7 czy 8 a może 9 mieszkań - sam nie jest pewien i stąd błędy w jego oświadczeniach majątkowych. Nie bardzo wiadomo skąd miał środki na ich zakup, bo napewno nie z pensji. Twierdzi, że dostał pieniądze bodaj od dziadków. Jeśli tak, to mimo braku podatku od takiej darowizny (bliska rodzina) miał obowiązek to zglosić w US. Niczego takiego nie zrobił. Z jakiś nieznanych powodów uznano ową dziwną sytuację za nieznaczącą i umożono, mimo, że w drobniejszych sprawach zwykły Kowalski, jeśli nie potrafi udowodnić pochodzenie majątku, jest zmuszony do zapłacenia 75% podatku od nieudokumentowanych dochodów. Dlaczego prezydent Adamowicz nie ma zasądzonego takiego 75% podatku, a przynajmniej nie podjęto takiej próby?
Posumowując: dobrze, że prokuratura energicznie bada warszawską aferę. Oby przyjęła zasadę "niebrania jeńców" i wyjaśnienia tego do gołych kości. PIS ma przed sobą jeszcze 3 lata rządów do następnych wyborów, a coraz bardziej prawdopodobne staje się przedłużenie rządów o kolejną kadencję. Skoro tak, wielu prokuratorów może mieć wielką chęć wykazania się, oby w sposób profesjonalny. Obawę budzi jednak wielokrotnie udowadniana bezradność władzy sądowniczej. To także dla niej poważny sprawdzian.