Stan Temidy po roku 1989, w tej nieukończonej III RP, obrazuje jeszcze wyraźnie, że i obecne sądownictwo ( też prokuratura) wywodzi się w prostej linii z zepsutego przez komunistów po roku 1945 wymiaru sprawiedliwości. Stał się on wtedy wymiarem niesprawiedliwości absolutnej, a właściwie „prawnego” terroru, który był narzędziem opresji stalinowskiego reżimu. Przedwojenny wymiar sprawiedliwości zdeformowano tak, aby służył sądowym morderstwom popełnianym na Polakach nie godzących się na ideologię komunizmu i na sowietyzację. Bez takiej deformacji Temidy nie dałoby się narzucić społeczeństwu absurdów marksizmu i obcej ideologii. To stalinowscy zbrodniarze i nieuki po kursach „prawniczych” w rodzaju Stefana Michnika albo politrucy jak Igor Andrejew zniszczyli nam praworządność zaraz po wojnie, tuziny ich opisują dwa tomy „Bestii” Tadeusza M.Płużańskiego. Ich złowrogą działalność w „sądach” i w krwiożerczej prokuraturze wspierały setki katów z UB, którzy łamiąc podstawowe prawa człowieka znęcali się nad patriotami z AK, nad żołnierzami niezłomnymi i nad polską młodzieżą. Taka była geneza PRL-u i jego organów terroru, które ukształtowały nieludzki wymiar „sprawiedliwości”, a w istocie wymiar bezprawia, draństwa i bestialstwa. Wśród owych „bestii” na czele tej stalinowskiej ekipy kroczyli wspomniany tu „profesor” Andrejew, Teodor Duracz, Jakub Berman, Luna Brystygierowa czy prokurator Wolińska, lub „profesor” Bauman, wtedy oficer polityczny i agent Informacji Wojskowej, gdzie też działał ( jako ps.Wolski ) generał Jaruzelski, przyszły kat „Solidarności”.
Po roku 1956 ten wymiar bezprawia uległ tylko nieznacznej korekcie, zawsze naginany tak, aby służył interesom reżimu. A po roku 1989 – po krótkim okresie łagodnej weryfikacji prokuratorów – ruszyła w 1991 „powracająca fala”, zatem tak naprawdę Temidy nie uzdrowiono. Dlatego UE myli się gruntownie oskarżając rząd PiS-u o ...psucie praworządności, bo tej nigdy nie było w PRL-u, ani w III RP znanej np. z parasola ochronnego nad aferzystami albo z bezprawnych przesladowań biznesmenów, którzy nie byli w układzie. Jest odwrotnie: rząd PiS-u usiłował uzdrowić wymiar tzw. „sprawiedliwości”, jeszcze dotknięty korupcją i bezprawiem. Sędziowie – zdaniem prof. A. Strzembosza – mieli rozliczyć się sami (!?), co oczywiście nigdy nie nastąpiło. Przeciwnie, owa nadzwyczajna i bezkarna kasta nawet umocniła swoje przywileje. Dlatego Jarosław Kaczyński w książce „Polska naszych marzeń” ( Lublin, Akapit 2011) zamieścił rozdział „Sądownictwo czyli warunek sprawiedliwej Polski...” ( str.100-104), czytamy tam: „ Z sądami w Polsce jest taki kłopot, że w istocie są one korporacjami pozostającymi poza ścisłą kontrolą. A to się składa na zjawisko postępującej rozbudowy ich kompetencji i coraz bardziej postępującej jurydyzacji życia społecznego. To oznacza, że sądy zwiększają swą władzę.(...) Sędziowie stali się nową grupą kapłańską. (...) Zrobiono wszystko, aby mechanizmy demokratyczne mogły jak najmniej zmieniać. (...) To wszystko tworzy kontynuację starego reżimu...Nie było selekcji związanej z postawami z okresu PRL, nie oczyszczono tego środowiska. (...) Najgorsi sędziowie stanu wojennego, jeżeli sami nie odeszli, pozostali. (...) Bardzo wielu sędziów odeszło z zawodu, zostali adwokatami. Zaczęli bardzo dobrze zarabiać, przy czym ułatwiały im to kontakty w sądach. Powstał też pewien mechanizm quasi-korupcyjny, jeśli nie sensu stricte korupcyjny. (...) Sądy dyscyplinarne sobie z tym nie radzą, są w ogromnej mierze fikcją. Zresztą decyzje o uchylaniu immunitetów są podejmowane przez zgromadzenia sądu, czyli na zasadzie lojalności koleżeńskiej. A lojalność jest tu bardzo silna. W ten sposób powstał patologiczny system, który jednocześnie podlegał procesowi przeciążenia. (...) Doszedł jeszcze jeden element – akomodacyjny. W 1989 w sądach zdecydowanie dominowali ludzie starego systemu. Wtedy powstało pytanie o ich akomodację w nowym systemie. Tymi, którzy podali sędziom rękę, byli Adam Michnik i „Gazeta Wyborcza”.Sędziowie akomodowali się poprzez lektury i sposób myślenia tej „Gazety” oraz przez liberalną reakcję na represywny charakter komuny. To skutkowało łagodnymi wyrokami i niebywałym rozpuszczeniem przestępców. Powstała mieszanka wyjątkowo wręcz trująca, bo z jednej strony nieodporna na wszelkiego rodzaju patologie, słabo odporna na korupcję i nieodporna na presję poprawności. (...) Nieprzemyślane koncepcje okresu komunistycznego ( ...), wprowadzone do systemu demokratycznego, prowadziły do imposybilizmu. I mamy dzisiaj do czynienia z sytuacją, że obywatel wobec sądu jest całkowicie bezradny. I sąd może tego nie wykorzystywać, jeśli jest przyzwoity, ale może wykorzystać w czyimś interesie, jeśli jest jakoś „powiązany”. (...) Prawo zaczyna tracić swoją podstawową funkcję.” ( str. 100-103).
Spostrzeżenia Jarosława Kaczyńskiego, opublikowane w r.2011, niestety nie tracą swej aktualności i teraz, kiedy nadal borykamy się z oczyszczaniem nadzwyczajnej kasty z sędziów stanu wojennego, co perfidnie wytyka nam UE. Na jakiej zasadzie? Przecież w III RP nie powinny obowiązywać nominacje sędziowskie z epoki PRL-u! Wcześniej projekt refomy spotkał się i z wetem prezydenta Dudy ( doktora prawa!), który zdradził rząd PiS-u zasłaniając się opinią pani Romaszewskiej, mającej magisterium z...fizyki. Duda powoływał się też na opinie pewnych autorytetów, ale sens weta wskazywał jasno, że stały za nim naciski post-peerelowskiego układu. Niestety, po wecie z r.2017 stanęła w miejscu reforma RP na polu Temidy, a samo weto było ciosem dla Dobrej Zmiany. Coraz więcej polityków i publicystów wytyka to Prezydentowi, ostatnio Patryk Jaki i M. Karnowski. Na marginesie komentarzy Kaczyńskiego z rozdziału „Sądownictwo czyli warunek sprawiedliwości...” należy dodać, że potwierdzają je głosy z innych źródeł jak np. wypowiedzi prawników „niezłomnych”, widzących pokrętne praktyki, stosowane przez stróżów układu, którzy prowadzą aplikantów do zawodu sędziego. Rzeczywiście, po r.1989 w procesie akomodacji ( zwanej też dokooptowywaniem ) przyszłych sędziów zwracano uwagę bardziej na polityczne „nauki” z „Gazety Wyborczej”, aniżeli na czysto prawniczą wiedzę aplikantów. A zatem nadzwyczajna kasta sędziów, odziedziczona po PRL-u, nadal psuła sędziowski narybek, tym razem nie z instrukcji KC PZPR, ale z zaleceń redakcji Adama Michnika, któremu nie zależało na oczyszczeniu Temidy i który dążył nawet do utrzymania korupcyjnego profilu sędziowskiej kasty. Wszystko to oczywiście w interesie post-peerelowskiego układu i aferzystów, a od jakiegoś czasu w interesie pewnych ideologii czy proaborcyjnych ruchów, które liczą na opiekę skorumpowanych sądów. Natomiast w reformie PiS-u chodzi o to, by sądy były niezależne ( to cecha demokracji!), ale i wolne od skazy korupcji.
Po r.1945 zniszczono w Polsce wymiar sprawiedliwości, gdyż tylko wymiar bezprawia zapewniał narzucenie marksizmu i sowietyzacji. Dziś UE nie chce naprawy Temidy w Polsce, gdyż ten skorumpowany wymiar „sprawiedliwości” może przydać się fundacjom szerzącym nowe, post-marksowskie, ideologie, a również może służyć interesom obcych potencji na naszym terytorium. Reasumując, trzeba nieustannie pamiętać, że wymiar sprawiedliwości zniszczono zaraz po 1945 roku, gdyż tylko stosowanie bezprawia pozwalało narzucić Polsce ideologię komunizmu, dla której zresztą bezprawie było pierwszą „wartością” i jedyną gwarancją kontynuacji dyktatury PZPR. Przypominać o tym trzeba, ponieważ propaganda unijna i perfidne kalumnie działaczy o-PO-zycji ( a nawet „zagubionych” profesorów z układu ) głoszą kłamstwa o tym, jakoby to PiS i Jarosław Kaczyński ...psuli praworządność i niszczyli państwo prawa, którego jeszcze nie ma! Bo umarło po roku 1945, a po roku 1989 nie zostało wskrzeszone. Nie pozwolił na to układ post-komunistyczny, dyktujący warunki przy okrągłym stole. Zatem nadal rację ma Słowacki: „Oto zmartwychwstali, lecz nie mogą odwalić mogiły”...A bez przywrócenia szacunku dla praworządności dalej trwają zdegenerowane relikty post-komuny, a w bagno continuo kuleje demokracja.
Marek Baterowicz
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3394
0
Liberalna lewica to potforek językowy. Lewica to społeczny zamordyzm, liberalizm to laisse faire, czyli róbta co chceta. Lewicowcy, czyli twardogłowe sekretarzyki PZPR typu Miller, czy Cimoszka przefarbowali się na takich liberastów, czyli wolnościowców, a de facto to agenturalne wilki w owczych skórach, które szkodzą ile mogą suwerennej i wolnej Polsce.
A o to przykład kompromitacji Temidy. EU chce "służyć interesom obcych potencji na naszym terytorium" i to się dzieje nadal. Sędzia sadu Apelacyjnego w Gdańsku Małgorzata Zwierzyńska, można powiedzieć uniewinnia Hansa G, obywatela niemiec za obrazę Polski i Polaków. „Zabiłbym wszystkich Polaków”, „idiot Polak!”, „fucking stupid country” i inne obraźliwe rzeczy wykrzykiwał do swoich pracowników.
Oto polski sąd stoi po stronie nazisty. Gdański sąd nakazał powódce Natalii Nitek-Płażyńskiej wpłacić zadośćuczynienie na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. O tempora, o mores!
Oto