Na wstępie muszę wyraźnie zaznaczyć, że jeśli chodzi o skalę afer i stopień ich obecności w mediach, z jednej strony (rządzącej) mamy milionowe afery, korupcję, kłamstwa, hipokryzję i nieudolność, aferę taśmową, nocne próby zmiany konstytucji itd. z drugiej (opozycyjnej) naciągane kilometrówki Dudy, Hofmana i ubóstwianą przez środowisko GW bohaterkę prawicy - posłankę Krystynę Pawłowicz.
Takie czasy mamy jednak śliczne i demokrację świadomą, że dla wielu potencjalnych wyborców kluczowe w dokonywanych wyborach politycznych nie jest to, że ktoś chce i próbuje do reszty zagrabić narodowy majątek, lecz to, że posłanka Pawłowicz wcina sałatkę bezczelnie i głośno, a swe językowe wpadki broni z pasją godną lepszej sprawy.
Uczciwie muszę przyznać, iż wpis pani Pawłowicz na jej facebookowym profilu jest naprawdę zabawny. Komentując złośliwie odejście Kuźniara (to ten skąpiradło, centuś i mądrala, jakby ktoś nie wiedział) zdarzyła się jej powszechna (niestety) językowa wpadka - użyła zwrotu wziąść miast wziąć. Na uwagę internautów postanowiła zareagować z godną lepszej sprawy werwą: Obie formy dozwolone.Mnie w szkole w latach 60-tych ub.wieku uczono tak, jak napisałam:WZIĄŚĆ.I tego będę się trzymała.Wy,dzisiaj wszystko skracacie i stosowanie niechlujnych,często prymitywnych skrótów jest Waszą ,lewactwa cechą ,przejętą zresztą po komunistach psujących język.Np.spoko,zara itp. Pouczacie też innych,bo nie znacie języka polskiego,a jedynie jego pojedyńcze wersje słownikowe,wymyslane i dołączane później. To ignoranckie czepialstwo,to właśnie styl Waszego zdetronizowanego idola ,kłamczucha J.Kuźniara (pisownia oryginalna).
Warto zauważyć, że ktoś rozsądnie we władzach PiS-u dostrzegł, iż kontrowersyjna postać pani profesor na miejsce na listach do wyborów parlamentarnych raczej nie zasługuje (a może to siedleckie struktury lokalne, jakaś podpowiedź?). Refleksja słuszna i z punktu widzenia marketingu politycznego jak najbardziej słuszna.
Trzeba tylko jeszcze komputer lewacki zabraść i spokój. A nawiasem mówiąc, korygując podniecających się nad wyraz wybranych komentatorów (nie, nie cały PiS jest jak pani Pawłowicz, dzięki Bogu) wziąść nie jest błędem ortograficznym, lecz fleksyjnym. Poprawnie się proszę naśmiewać, ot co!
Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala
Można mnie także polubić (lub znienawidzić, co kto woli), porozmawiać, zapytać, zganić: https://www.facebook.com/okiememigranta
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 17707
"wziąść" - też stosuję tę formę, wręcz uwielbiam ją stosować, brzmi piękniej niż "wziąć"
(choć językoznawcy upierają się, że to forma niepoprawna).
Brzmi faktycznie nieźle ;) Ale nie my ustalamy reguły i tyle ;)
Lubie Pana czytać, ale tym razem zapachnialo poprawnością polityczną...
Pozdrowienia z Isles of Scilly
Oj tam zaraz poprawność polityczna, czasem mi się ironia właśnie włącza i tyle ;)
pozdrawiam serdecznie
"...naciągane kilometrówki Dudy..."
Przypominam, że "naciągane kilometrówki" polegały na pobieraniu pieniędzy
jako zwrot kosztów, które faktycznie nie zostały przez pobierającego poniesione.
Pobierający oświadczył niezgodnie z prawdą, że podróżował samochodem,
a albo wcale nigdzie nie jeździł,
i p.o.b.i.e.r.a.ł...z.a...t.o...p.i.e.n.i.ą.d.z.e,
jako zwrot kosztów, lub podróżował, ale czymś zupełnie innym,
a r.ó.ż.n.i.c.ę...s.o.b.i.e..."p.r.z.y.t.u.l.i.ł".
Albo @Marcin Tomala jest jednym z einsteinów, przed którym internet otworzył swoje podwoje,
albo świadomie umieszcza Dudę (w domyśle Pana Prezydenta Andrzeja Dudę)
razem z Panami Radosławem Sikorskim, Adamem Hofmanem,
w kontekście "naciąganych kilometrówek"
(w domyśle z Panem Zbigniewem Giżyńskim itp.),
a Pani Poseł Krystyna Pawłowicz i "wziąć czy wziąść" są tylko pretekstem.
Pytanie, czy wszyscy komentujący mają świadomość co, po co,
(w domyśle - i u kogo) komentują :)
Świadomie umieszczam Andrzeja Dudę z Sikorskim czy Hofmanem.
Proszę albo przeprosić, albo udowodnić. Są granice mojej tolerancji dla głupoty, niezależnie od jej politycznych barw.
A ja kocham Panią profesor Pawłowicz miłością absolutną! A na poważnie rzecz ujmując, to bardzo są potrzebne osoby walące prawdę prosto z mostu. Od tej poprawności politycznej to mi się słabo robi. Tym bardziej, że druga strona z naszymi uczuciami się nie liczy, tylko wali na oślep, a my delikatnie... to przynajmniej Pani Pawłowicz nazywa rzeczy po imieniu.