Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem swój talent w ziemi. (Mt 25,25)
Talent to była waluta w czasach Chrystusa (dokładniej miara, używana do odważania głównie złota lub srebra, a wynosząca ponad 26 kg). Przez dzisiejszą przypowieść słowo to zdobyło sobie powszechną popularność w innym znaczeniu. Używamy go na określenie ludzkich uzdolnień.
Skąd mamy owe talenty, uzdolnienia? Czy są naszą zasługą, owocem naszej pracy? Skądże. Uzdolnienia są cechą wrodzoną. Uczeni wiele by dali, by rozwikłać mechanizm nabywania talentów. Mówią, że są one „zaszyte” w genach, że je dziedziczymy po przodkach. Statystycznie to się zgadza: nierzadko potomstwo uzdolnionych w matematyce, muzyce, etc. dziedziczy te cechy. Ale nie zawsze. Wtedy szuka się wśród dziadków, pradziadków... niektórzy twierdzą, że można dziedziczyć uzdolnienia nawet po dziesięciu pokoleniach! Równie dobrze można twierdzić, że po stu. Innymi słowy - nic pewnego na ten temat powiedzieć się nie da - poza tym właśnie, że „w temacie” palety własnych talentów nie mieliśmy nic do powiedzenia. Wierzącym najprościej przyjąć, iż kreuje ją Pan Bóg (a niewierzący niech sobie wierzą w loterię genów).
Jeśli tak, to dlaczego ludzie uzdolnieni cieszą się powszechnym autorytetem? Dlaczego hołubi się ich i podziwia? Wszak inni, mniej uzdolnieni, którzy osiągnęli w danej dyscyplinie podobny poziom, musieli w to włożyć znacznie więcej własnej pracy, własnego wysiłku! Tymczasem określenie „zdolny, choć leń” jest komplementem, a „nierozgarnięty pracuś” (czasem występujący jako kujon) pogardliwym przezwiskiem.
Dlaczego tak jest, skoro od dwóch tysięcy lat wiadomo, że ten, który zakopał swój talent (zdolny leń) będzie odtrącony, zaś ten, który go pomnożył (nierozgarnięty pracuś) zdobędzie uznanie w oczach Boga?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1695