Scena I
Gabinet RedNacza gdzieś w niezbadanych i nieodgadnionych czeluściach ulicy Czerskiej. Za biurkiem ON, RedNacz Adam
Dzwoni telefon : Dzyyyńńń ! Dzyyyńńń ! Dzyyyńńń !
- Re... Ree...RedNacz, słucham
- Redaktorze łączę z gabinetem premiera - odezwał się w słuchawce ciepły glos sekretarki
- Witaj Adamie, Donald się kłania ze swojego gabinetu
- Czu... czuwaj Donku
- Adamie jest deal mały do zrobienia, słyszałeś już co się dzieje na lubelszczyźnie ?
- Przez ostatnie siedem lat ja i moi ludzie pomagaliśmy wam ze wszystkich możliwych sił, może przyszła pora na okazanie małej wdzięczności ?
- Ciii ! deal to deal ja to... to rozumiem. Nie...nie musisz wypominać ani o tym rozpowiadać, je... jeszcze kto nagra.
Zrywa się z fotela podbiega do okna i zrywa kotarę. Na szczęście za kotarą nie ma Lwa Rywina. Siada wyraźnie uspokojony.
- Ne...nerwy mi puszczają Donaldzie. By...byłem w Berlinie na targach sprzętu nagrywającego. Nie masz pojęcia co teraz oferują producenci. Ka... kamera czytająca z ruchu warg zamontowana w sztucznym zębie, mikrofon wklejony w trąbkę E...ee...Eustachiusza. Kopiarka dokumentów zamontowana w paznokciu. Do... dokąd to wszystko zmierza ? ... i kto otworzył tą puszkę z Pa...Pandorą ? Wie...wiesz są chwile kiedy wspominam z rozrzewnienieniem czasy " ludzi honoru " Jakiż oni mieli sprzęt do nagrywania, że...żenada, jakieś szpulowe Kasprzaki, wystarczyło puścić ciepłą wodę w kranie i nagrywajcie sobie ile wlezie, che ! che ! che !
- Adamie wtedy nie było ciepłej wody w kranie !!!
- Nieee było ? nie pamiętam
- Musisz uważać na na...nagrywarki, żeby ciebie nikt nie nagrał i nie powtórzył
węgierskiego wa...wariantu
- Spokojnie Adamie, zostaw to moim fachowcom, ty masz być dziennikarzem niezależnym, niech każdy robi to co umie najlepiej.
- Adamie, zapewne ci doniesiono, że lubelszczyzna odcięta od świata, aprowizacja
ludności w podstawowe artykuły pod psem, nastroje opadają, słupki spadają.
Pomóż proszę poprawić zaopatrzenie, masz sporo placówek terenowych, masz odpowiedni personel : wyszkolony i wierny. To naprawdę niewielki koszt : sanie jakaś siła pociągowa i trochę podstawowych produktów żywnościowych. Wiem, że organizacyjnie jesteście w stanie temu podołać, ja w tej chwili nie dysponuję niczym - powiem wprost - brak mi sił i środków
- Po... po...powiem tak. Pomogę ci Donaldzie, nie...nie...nie dlatego, że cie lubię , ale dlatego, że przez ostatnie parę lat zawsze mogliśmy na ciebie liczyć.
- Ty... ty...tylko kogo ja na tą lubelszczyznę rzucę ? Chyba porucznika Wrońskiego i dodam mu jeszcze naszą redakcyjną Annę Kareninę, Wie...Wielowieyską. To dobrze pijarowo wygląda kiedy kobieta obsługuje garkuchnię. Che ! Che ! Che !
- Chyba redaktora Wrońskiego ?
- W re...redakcji nazywamy go porucznikiem. Co byś mu nie poruczył on wszystko wykona i jeszcze ekstra coś doda, ot tak z potrzeby serca. Jako siłę pociągową dołożę red. Czuchnowskiego, to najlepszy koń w mojej stajni. Prawdziwy Arden, nie ma rzeczy, której by nie pociągnął.
- Ok. Adamie, zajedźcie jeszcze do pana Paprykarza, dorzuci wam ze trzy skrzynki papryki. Witaminy zimą są niezbędne. Wiem, że już wiecie. Tak, tak pan Paprykarz to teraz nasz człowiek. Spodobalo mi się, że w artykułach nie nazywacie go już Paprykarzem, lecz panem Paprykarzem. Docieramy się Adamie, my politycy i wy wolna prasa. Nie musimy was instruować co i jak pisać, choć ten problem mam z głowy.
- Po stokroć dziękuję Adamie i ruszajcie już na tą lubelszczyznę, a żywo.
- Meldujcie o wykonaniu zadania, bo mnie walterowcy zamęczą. Od rana dopytują się o jakąś optymistyczną informację, a skąd ja im wezmę optymistyczną informację
kiedy wszystko pada : śnieg pada, złotówka spada, sondaże spadają, tylko bezrobocie nie chce dołączyć i nie spada.
- Czu...czuwaj Donku, nie denerwuj się. Za ... za ... zalatwimy lubelszczyznę, a jak zajdzie potrzeba to i inne re ... re... regiony.
Kurtyna
Scena II
Urząd Wojewodzki w Lublinie. Dopieszczony kobiecą ręką przytulny gabinet pani wojewodziny lubelskiej mgr Jolanty Szkołno - Kogucowej. W oknach grube kotary aby prószący śnieg nie rozpraszał uwagi i nie odrywał od pracy pani wojewodziny. Za biurkiem ONA, wojewodzina lubelska.
Dzwoni telefon : Dzyyyńńń ! Dzyyyńńń ! Dzyyyńńń !
- Pani wojewodzino, Urząd Rady Ministrów na linii - mówi tubalnym głosem asystent pani wojewodziny, Roman - podając wściekle dzwoniącego Samsunga( lokowanie produktu)
- Wojewodzina lubelska mgr Jolanta Szkołno - Kogucowa - słucham.
- Magister Donald Tusk się kłania, premier Rzeczpospolitej Polskiej
Kobieta zrywa się na równe nogi i zaczyna się prężyć. Oczywiście nie w tym znaczeniu, obcujemy wszak z literaturą political fiction z najwyższej półki, a nie jakąś literaturą erotyczną klasy B.
- Słucham panie premierze, w czym mogę być pomocna ?
- Czy mogłaby pani powiedzieć mi dlaczego wsie lubelskie są odcięte od świata a w konsekwencji odcięte od Polski ?
- Sorry, ale taki mamy skład etniczny lubelskiej wsi : sporo grekokatolików albo prawosławnych, oni zawsze ciążyli ku Ukrainie lub Rosji
- Coooo !!!! ( ryk ) proszę w mojej obecności nie używać słowa " Sorry " od dwóch tygodni nic nie słyszę tylko " Sorry " i " Sorry " a kto mi powie " Sorry " za to, że muszę się tak męczyć z tym rządzeniem. Słowa " Sorry " może od dziś używać tylko Ela, bo ona to wymyśliła i jest poza tym bezpartyjna. Zapadło milczenie. Po chwili premier wyraźnie uspokojony :
- Pani wojewodzino, proszę podejść do okna, co pani widzi ?
- Śnieg sobie pada
- Ale jak pada ?
- Do dołu
- Ludzieeee ! ( ryk )
- Widziała pani żeby śnieg padał do góry ?
- Nie wiem, może w Australii ? to antypody, tam wszystko do góry nogami
- Ludzieee ! ( ryk ) Znowu zapada milczenie, które tym razem trwa trochę dłużej.
Po dobrych kilku sekundach, premier uspokojony wraca.
- Śnieg pada intensywnie, nawiewa na drogi krajowe, powiatowe i gminne czyniąc je nieprzejezdnymi, dlatego wsie lubelskie są odcięte od świata
- Czy teraz pani zrozumiała ?
- Teraz ? teraz to zrozumiałam
- Za godzinę przyjadą saniami do Urzędu Wojewódzkiego janczarzy z Gazety Wyborczej. Sorry ! wróć, nie janczarzy a janczarami dzwoniąc zajadą sanie z Gazety Wyborczej - chciałem powiedzieć. Wszystko już mi się pieprzy od tego nadmiaru obowiązków.
- Ooo ! A mówił pan premier, że nikt nie ma prawa używać słowa " Sorry "
- Ludziieee ! ( ryk, ale jakiś złamany )
- Mnie wolno bo jestem premierem, poza tym jutro wypisuję się z tej waszej
partii, banda nieudaczników, wielka platforma a podstawowych artykułów spożywczych rozwieźć nie potrafi.
- To moje ostatnie dla pani wojewodziny polecenie. Gdyby pani była wojewodą to najnormalniej w świecie opie.......liłbym panią, ponieważ jednak mam opinię dżentelmena zrugam panią jedynie. Proszę się zabierać z redaktorami i ruszyć w teren, ma być pani w każdej wsi i w każdym przysiółku.Musimy odbić lubelszczyznę i wyrwać ja ze szponów tej kłamliwej pisowskiej zimy. Kiedy puszczą lody zwołam naradę sołtysów w stolicy, sprawdzę czy była pani na posterunku. Ludzie muszą widzeć, że władza czuwa i jest wszędzie. Nie będzie u mnie litosci dla lenistwa, tumiwisizmu czy złej woli. Wypalę nieróbstwo ogniem i mieczem.
Kurtyna
Ta luźna realacja z dramatycznych wydarzeń na lubelszczyźnie powstała w oparciu o artykuły w Gazecie Wyborczej. Wszelka zbieżność z osobami lub wydarzeniami może być przypadkowa, lecz niekoniecznie . Gazeto Wyborcza ! litości, bo ja kompletnie zbzikuję i zacznę porównywać Trybunę Ludu do The Timesa
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4405