Minister Sikorski nie jest owcą, ale to, co w tym tygodniu zrobił w Brukseli można określić tytułem filmu „Milczenie owiec”. Fakt, że na spotkaniu szefów MSZ 28 krajów członkowskich UE na temat Ukrainy (!) wyniośle milczał, nie zaproponował sankcji wobec reżimu w Kijowie, jest czymś żenującym. To na tym ma polegać nasza aktywna polityka zagraniczna? Czy to przykład naszych – rzekomo wielkich – wpływów w Unii, o których na każdym kroku opowiada premier Tusk?
Amerykanie zastosowali sankcje personalne wobec tych polityków ukraińskich, którzy odpowiadają za przemoc. Ale przecież UE zastosowała wcześniej sankcje wobec Białorusi: zamrożenie aktywów i zakaz wjazdu do krajów Unii dla aż 232 osób i 25 firm. Teraz UE się grzebie. Tyle że mechanizm podejmowania decyzji w Brukseli jest taki, że jakieś państwo musi wyjść z inicjatywą. Czemu nie zrobił tego rząd PO-PSL, reprezentujący duże państwo, graniczące z Ukrainą i mające najdłuższy odcinek granicy wschodniej UE (obok Finlandii)? Dobre pytanie.
Bierność i brak wizji w polityce zagranicznej (ale przecież także wewnętrznej) rządu Tuska jest przerażająca. Za lenistwo, brak pomyślunku i „grzechy zaniechania” tej ekipy będziemy jako Polska płacić latami.
Przy innym premierze, innym rządzie, takich samobójczych goli można było uniknąć.
*Komentarz ukazał się w sobotniej "Gazecie Polskiej Codziennie"
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1172
zejdź pan na ziemię... to banda dyspozycyjnych kanciarzy politycznych