Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Anatomia mediów III RP

Teresa Bochwic, 21.01.2014
Lepiej późno, niż wcale, choć tak naprawdę o wiele lat za późno. Taka była moja pierwsza refleksja po wzięciu do ręki „Resortowych dzieci”. Troje autorów wykazało się wielką odwagą i mrówczą pracowitością. Książka jest dobrze udokumentowana materiałami z IPN, ale i wiedzą powszechnie dostępną w rozmaitych źródłach, jasno napisana. Przegląd karier postkomunistycznych w mediach może niekompletny (brakuje np. Polskiego Radia), ale i tak obszerny, choć żałuję, że dla paru osób nie znalazło się tu miejsca. Nie widzę powodu do wymagania „naukowości” w takiej pracy, niepotrzebny jest systematyczny przegląd konkretnych kategorii „resortowych dzieci”, by zobaczyć całość zjawiska – korzyści osobistych, za którymi stoi ciągłość a celem jest skuteczna propaganda i zachowanie władzy rodem z PRL. 
Książka, wbrew wielu recenzjom i jęczącym krytykom, nie jest żadnym „grzebaniem” (bo w odpowiednich miejscach trzeba odpowiednie dać rzeczy słowo, nieprawdaż?) w życiorysach, nie stanowi też przeglądu metrykalnych potomków funkcjonariuszy UB i SB,  zatrudnionych w mediach III RP. Tytuł jest złośliwie interpretowany dosłownie, jednak ci, co rozumieją, co to znaczy symbol, nie będą mieli wątpliwości, jak go rozumieć. Jest ona natomiast przeglądem czarodziejsko powołanych z niczego mediów mainstreamowych, ich krótką historią i obrazem od strony personalnej, ze szczególnym uwzględnieniem ciągłości władzy i wpływów od czasów PRL do dziś. Pod hasłem: zachować wpływy by zachować władzę i nie uronić nic z tego co się zawłaszczyło po 1945 r. Pokazuje wiec dziedzictwo władzy i wpływów, opartych na związkach rodzinnych, często wywodzących się z Komunistycznej Partii Polski (zakazanej jako agentura sowiecka w II Rzeczypospolitej). Ale i na towarzyskich, pracowniczych i środowiskowych, niestety, również na uwikłaniach we współpracę lub pracę w „służbach” peerelowskich samych opisywanych, częściej ich bliskich. Bo co spojrzymy na jakieś duże media, to tam na czele tłumek podobnych osób. Uwikłania w SB w PRL dotyczyły może i setek tysięcy ludzi, ale opisane tutaj mają specjalny charakter – rzadko uwikłany próbował się wywikłać (choć i to się zdarzało), raczej przyjmował to jako naturalne działanie na rzecz swego kraju, czyli PRL. Znajdziemy tu z jednej strony stare sympatie i pokrewieństwa oraz posłuszeństwo wobec służb, z drugiej ciągłość obrony PRL w III RP i występowanie w interesie jej następców. Stąd korzyści i pozycja, również za gwarancję podjęcia propagandy kulturalnej nowych czasów i nowej obyczajowości, wprowadzanych w Polsce na siłę, wbrew polskiej tradycji i chęciom większości. Jak znalazł do walki z Kościołem, jeżeli chodzi o dzieci postkomunistyczne, wychowane w przekonaniu, że wiara w Boga to czczenie skrzyżowanych drewienek, które nie przystoi światłym ludziom.
Zdumiewa mnie larum, podniesione m.in. przez Piotra Zarembę w sprawie obecności w książce Żakowskiego, czy przez innych autorów w sprawie Mellera. Wszak Żakowski, jak wynika z cytowanych w książce tekstów, popierał w tekstach Jaruzelskiego i stan wojenny, nie kryje od wielu lat, że głosuje na SLD, chce żyć w zmodernizowanym PRL, posługuje się manipulacjami i kłamstwem w interesie propagandy postkomunistycznej i nowego lewactwa (piszę to za Zarembą, który przytacza bulwersujące konkrety, ale wszystkim znany jest jego nieprawdopodobnie manipulacyjny artykuł „Coś w Polsce pękło…”). Może jednak te półtora roku w latach 1982-83, spędzone w Szkole Oficerskiej WSW (podobno nie każdy w PRL dostawał taki dobry przydział), co otworzyło mu możliwość podróżowania po świecie, spowodowało, że się tam wzajemnie polubili? I  popiera on te w końcu dość wpływowe do dziś środowiska, a one odwdzięczają się, jak umieją? Tego nie wiem, ale wykluczyć nie można.
Uroczy, przemiły Meller w 1989 roku miał 21 lat, i był w NZS – ale czyjeż dzieci nie błądzą w młodości? I nie każde z nich dostaje potem doskonałe zatrudnienia w telewizji, a potem zostaje naczelnym „Playboya” za same zdolności i wartości warsztatu, a tylko te, które zrozumieją stare błędy, i posiadają odpowiedniego dziadka (działacza komunistycznego), i jego wyrozumiałe a pomocne środowisko. A co, miał nie robić kariery? Ależ skąd, robić, robić, tylko się nie dziwić, że inni to widzą i opisują. Widzą, że jest się w puli branych pod uwagę, puli kandydatów na naczelnych, w stałym zespole ludzi, robiących karierę jak nie tu, to gdzie indziej, często niezależnie od kwalifikacji. Dotyczy to również paru kolejnych osób „niesprawiedliwie” opisanych w książce, ale przecież nierzadko z karierą dopychaną kolanem przez kolegów.
Sprawa kwalifikacji. Wiele bohaterów książki naprawdę je ma, nie chodzi wcale o to, że nie nadają się do swojej roboty, ale ich kariera pokazuje, że raczej nie o zasady rzetelnego dziennikarstwa tu chodziło. Że są gotowi zrezygnować z takich zadań dziennikarskich, jak kontrolowanie władzy, z rzetelnego informowania, odpowiedzialności, przekładania dobra odbiorców nad dobro wydawcy/właściciela. Dlaczego? Widocznie jest inny dysponent, inne cele, a może nawet tylko bezosobowy nakaz działania zgodnie z jakimś niejawnie formułowanym, ale przecież na dłuższą metę doskonale widocznym interesem.
To w sumie optymistyczna lektura, choć przygnębia masowość zjawiska współpracy (najczęściej antenatów) ze służbami komunistycznymi, jakby np. w stanie wojennym było to całkiem normalne dla zwykłego obywatela. Jak to jednak ten socjalizm nie tylko przekonywał i uzasadniał się „naukowo”, ale i miał służby, które dbały o posiadanie odpowiednich „haków”, gdyby ktoś z przekonanych niespodziewanie zmienił poglądy!
Nie wszystkie naturalnie dzieci komunistyczne podjęły rolę kontynuatorów PRL w interesie światowego lewactwa lub jakichś niejawnych kręgów władzy. Znam dziesiątki, może setki takich, którzy żyją jak zwykli ludzie, ich kariera nie wyrasta ponad kwalifikacje i zdolności, wypychana przez dawne środowisko, mają swoje takie czy inne poglądy, jednak rozumieją gdzie żyją i nie pchają się z protekcji środowiska resortowego tam, gdzie będą musieli wykonywać „zadania”. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam ważne, niezwykle ważne wyznania „dziecka resortowego” w sensie właściwie dosłownym, czyli Antoniego Zambrowskiego. Trudno o wyrazistszy przykład. Z „lepszego domu” komunistycznego, syn bonzy partyjnego, Żyd z pochodzenia, wychowany w atmosferze „Manifestu komunistycznego”, z dzieciństwem spędzonym w domu dziecka w ZSRS, kształcony na sowieckich uniwersytetach, organizujący w latach 50. i 60. dzieci i młodzież komunistyczną. W latach 60 nawrócił się na katolicyzm. Więzień polityczny w PRL. Opisał swoje dzieje, w III RP skromny życzliwy ludziom dziennikarz w tępionym przez mainstream „Tygodniku Solidarność”. Nie kręcił tam lodów, ledwie żył, jak wszyscy w takim niszowym miejscu, czasem wzdychał: „Najgorsze, że w Polsce nie da się przestać być Żydem”. Na marginesie - może warto zastanowić się nad tym jego westchnieniem?
Nie wolno stosować odpowiedzialności zbiorowej, choć żałuję, że np. SB nie została w III RP hurtem uznana za organizację zbrodniczą, jaką przecież była. Odpowiedzialność musi być indywidualna, oparta na dokumentach, a ewentualne zarzuty na faktach.
Pod tym względem „Resortowe dzieci” są sztandarowo pozytywnym przykładem.

Recenzja ukazała się na portalu SDP
http://sdp.pl/opinie/920…
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4120
lala

lala

22.01.2014 00:24

po rozmowie pani Kani z Mazurkiem - juz wiemy wszystko - kto nie podziela "naszych" przekonań, ten z resortu i - niestety - do tego sie sprowadza taka logika proponuje na tzw. prawicy od razu moze wprowadzic ustawy norymberskie?
Domyślny avatar

ruisdael

22.01.2014 07:19

Dodane przez lala w odpowiedzi na cóż

zgadzam się ani z jednym słowem "lali". Dziękuję za to p. Bochwic za wyrażenie w jasny sposób swej opinii, a wszystkie zawsze czytam z zainteresowaniem.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

22.01.2014 11:18

Dodane przez ruisdael w odpowiedzi na Nie

Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

22.01.2014 11:17

Dodane przez lala w odpowiedzi na cóż

Proponuję jednak czytać ksiażkę, a nie rozmowę o ksiażce. Nie każdy autor jest dobrym rozmówcą.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

22.01.2014 11:35

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Proponuję jednak czytać

daje więcej informacji o nim i jego środowisku, niż jego książki.
gorylisko

gorylisko

22.01.2014 12:08

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Ale często jedna rozmowa z autorem

wtedy wiele pan zrozumie a i sam wiecznie żywy lenin by panu yntelekt rozjaśnił
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

22.01.2014 12:26

Dodane przez gorylisko w odpowiedzi na dlatego warto aby porozmawiał pan z karolem marksem

Wystarczy mi, raz po raz, lektura twoich wpisów marchewko.
gorylisko

gorylisko

22.01.2014 12:09

Dodane przez lala w odpowiedzi na cóż

czy twój pudelek osobisty ?
Stanisław Kocyła

Stanisław Kocyła

26.01.2014 21:29

Założyłem blog i nie mogę dokonać wpisu pierwszego posta. Proszę o radę.
Teresa Bochwic
Nazwa bloga:
Blog Teresy Bochwic
Zawód:
Sokole Oko
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 589
Liczba wyświetleń: 2,330,149
Liczba komentarzy: 2,793

Ostatnie wpisy blogera

  • O Konkursie Chopinowskim inaczej – rzut oka wstecz
  • Jeszcze raz "Pieśń wigilijna 1951". Uzupełniona
  • Opowiadanie świąteczne, przyda się przed Wigilią

Moje ostatnie komentarze

  • Brawo!
  • Nie znam się, ale przykład wydaje się bzdurny. Szewc nie kupuje KAŻDEJ pary wyprodukowanych u siebie butów 
  • Szkoda, że Warszawa nie umiała się przygotować. Rozkopy, płoty, zapory, remonty, huk młotów pneumatycznych pod Filharmonią w czasie przesłuchań konkursowych. Trzaskowski udzielił wywiadów, że on za…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Chcieli Europy, wybrali polski los
  • Poradnik męża zaufania wybory samorządowe 2014
  • Gdzie było nieproporcjonalnie dużo nieważnych,wysokie ryzyko

Ostatnio komentowane

  • Teresa Bochwic, Szkoda, że Warszawa nie umiała się przygotować. Rozkopy, płoty, zapory, remonty, huk młotów pneumatycznych pod Filharmonią w czasie przesłuchań konkursowych. Trzaskowski udzielił wywiadów, że on za…
  • Zbyszek, Wydaje mi się, że o awansie do kolejnych etapów decydują punktu i ich średnia ważona. Zwycięzcę wyłania się faktycznie w głosowaniu na najlepszego w finale.Ten konkurs to jest może największa…
  • NASZ_HENRY, .....................Konkursy i zawody służą głównie reklamie i marketingowi produktów!!!😉 Konkurs Chopinowski służy głównie reklamie fortepianów: Steinway, Yamaha, Kawai, Fazioli oraz Bechstein oraz…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności