Piszę te słowa w Amsterdamie – mieście słynnym nie tylko ze swojego jednego z największych portów lotniczych w Europie czy też coffe-shopów. A tak na marginesie: znana holenderska otwartość na miękkie narkotyki powędrowała już do lamusa. Niderlandy uznały, że od rzemyczka do koziczka i, że od miękkich do twardych dragów tylko jedna holenderska grobla. A potem zaczyna się wielka depresja…. Skądinąd również zweryfikowano (podobnie jak w Szwecji) politykę emigracyjną. Całe królestwo Holandii, ale szczególnie największe miasta, a specjalnie Amsterdam właśnie, było przykładem multi-kulti, wieloetniczności, różnorodności kulturowej, itd., itp. W pewnym momencie Holendrzy zobaczyli, że mocno przesadzili i zaciągnęli hamulec na kolejne fale imigracji, oczywiście skądinąd kolorowej. Późno, bo późno, może i za późno, ale jednak.
Nie o tym jednak chcę pisać, choć my możemy być mądrzejsi po cudzej szkodzie i uczyć się na cudzych (także holenderskich, skandynawskich czy belgijskich) błędach.
Wraz z profesorem Ryszardem Legutką uczestniczyliśmy w międzynarodowej konferencji polityków z kilku państw europejskich poświęconej prześladowaniom chrześcijan. Gospodarze – Holendrzy, ale też Brytyjczycy, Polacy czy Włosi i Węgrzy grali na tym samym fortepianie. I była to melodia prawdziwego alarmu. Przy czym nie chodzi tylko o morderstwa na naszych braciach w wierze popełnianych codziennie, nagminnie i w coraz większych ilościach w Afryce i Azji – bo to już niestety pewna tragiczna norma. Jeśli do ataków na chrześcijańskie, przeważnie katolickie świątynie, doszło w ostatnim czasie w ośmiu miastach
Francji, ale także Wielkiej Brytanii i Danii, a więc w sercu Starego Kontynentu, to świadczy to, że ów dzwon trwogi bije nie komuś tam, gdzieś daleko, ale bije już nam, dosłownie za rogatkami.
A oto lista strat chrześcijan-Koptów, która powstała tylko w ostatnich tygodniach, gdy w tym starożytnym kraju muzułmanie bardziej radykalni wzięli się za łby z mniej radykalnymi wyznawcami Proroka. Spalono lub zniszczono, należących do chrześcijan: 64 kościoły, 75 sklepów, 39 domów, 15 aptek, 3 hotele, 68 autobusów i dodatkowo jeszcze kilkanaście budynków.
Patrzę na „Światowy Indeks Prześladowań 2013”. Ta mapa globu to obszar chrześcijańskiej krwi i chrześcijańskich łez. W rankingu zabijania naszych sióstr i braci w wierze na pierwszym miejscu jest Korea Północna, na czterech pierwszych miejscach znajdują się same kraje azjatyckie (w kolejności: Arabia Saudyjska, Afganistan, Irak). W pierwszej „10” są jeszcze inne dwa kraje Azji: Iran (8), Jemen (9). Są też państwa z Czarnego Lądu: Somalia (5), Mali (7) i Erytrea. A potem dalej idzie azjatycko-afrykański przeplataniec: Syria, Sudan, Nigeria, Pakistan, Etiopia – by wymienić kraje pierwszej „15”. Interesujące jest natomiast, że w pierwszej „20” są też dawne republiki radzieckie: Uzbekistan (16), Turkmenistan (17), a w pierwszej „50” jeszcze trzy kolejne dawne części składowe ZSRS.
Wśród krajów często odwiedzanych przez polskich, chrześcijańskich przecież przeważnie, turystów, krajów, w których prześladują chrześcijan, są: Egipt (25) i Tunezja (30). Miłośników safari w Kenii uprzejmie informuję, iż ten kraj zamyka czwartą „10” tego niechlubnego rankingu. Ostatnio wzrosła też ilość polskich turystów w Wietnamie (21) i Chinach (37). Podróżując tam – bo przecież podróże kształcą – pamiętajmy dokąd jedziemy i co tam robią z naszymi współwyznawcami…
*Tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (20.11.2013)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1902